Artykuły

Bułgarska satyra

Premiera "Owcy" - sztuki bułgarskiego pisarza Stanisława Stratijewa, wystawionej na scenie kame­ralnej - wzbogaca repertuar warszawskiego Teatru Polskiego o współczesną pozycję satyryczno-komediową, która koresponduje z problematyką żywo i nas obchodzącą.

Jest to utwór dość osobliwy: z jednej strony - oparty na reporterskiej, publicystycznej inspiracji, z drugiej zaś - sty­lizowany w kierunku groteski. "Owca" ma właściwie charakter rozbudowanego skeczu. Wszakże o walorach sztuki stanowi przede wszystkim warstwa ostrej empirycznej obserwacji. Kreowany przez Stratijewa świat wyrasta z konkretu, jest nasycony realia­mi. Fakty i sytuacje, z począt­ku normalne i prawdopodone, stopniowo ulegają jednak za­gęszczeniu, celowej deformacji, stają się coraz bardziej absur­dalne i nabierają szerszych metaforycznych znaczeń.

Stratijew napisał dęty i dowcipny pamflet na biuro­krację i wszystkie wynikające z niej negatywne konsewencje, choćby takie, jak "radosna twórczość" sprawozdań, magia działań pozornych, kult fikcji. Nie są to wcale zjawiska uro­jone, ich dokuczliwość odczu­wamy niejednokrotnie i chyba stanowią szczególnie wdzięcz­ny temat dla współczesnej sa­tyrycznej komedii. Niestety, swoisty pojawia się ona zbyt rzadko na pozwów.

Warszawskie przed­stawienie nie odznacza się dostateczną konsek­wencją i precyzją w scenicznej interpretacji utworu. Jerzy Ra­kowiecki nie skorzystał z szansy większej kondensacji tekstu, nie uporządkował go reży­sersko, a przy tym dość chao­tycznie prowadził aktorów. Jeśli jednak przy tym wszystkim spektakl "Owcy" okazuje się wcale dobrą za­bawą - największa w tym zasługa Witolda Pyrkosza, który zagrał rolę urzędnika nie­zwykle błyskotliwie, różnicując jego kolejne wcielenia sposo­bem przekazywania tekstu, in­tonacją, sylwetką, mimiką. Aktor podkreślał w kreowa­nych przez siebie postaciach różne cechy - gorliwość i jo­wialność, bezduszność i zmyłkową galanterię, brutalność i swoisty kunszt stwarzania pozorów. Pyrkosz dał kilka portretów wystudiowanych w szczególnie zabawnych, zjadliwych, a jednocześnie stworzył jeden syntetyczny, w swej istocie powtarzalny model oso­bowości biurokraty. To popi­sowa rola.

Reszta wykonawców za­prezentowała się bardzo rozmaicie. Trudno tu mówić o zespołowym stylu gry. Na wyróżnienie zasługują jeszcze Hanna Stankówna - odważnie charakterystyczna Dermendżijewa i Stanisław Mikulski - początkowo może mniej przekonywający, ale pe­łen wyrazu w scenach, kiedy w Ewgeniim budzi się dusza konformisty i zostaje "wzoro­wym" urzędnikiem. Justyna Kreczmarowa naszkicowana zabawną sylwetką Żony Wi­szącego.

Bogusz Bilewski sprawiał chwilami wrażenie, że nie bar­dzo wie, jaką kreuje postać. Osobowość i racje Iwana Antonowa nie zostały w tym spektaklu ujawnione. Również Tadeusz Cygler (Wiszący) i Ryszard Piekarski (Człowiek z teczką) nie wykorzystali w pełni satyrycznych możliwości, jakie stwarzały im obie role.

Mimo tych wszystkich nie­dostatków, spektakl podoba się widzom. To nie kwestia przy­padku. "Owca" jest pozycją niezłej klasy, potrzebną i tea­trowi, i publiczności. Śmiech bywa czasami nieocenioną te­rapią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji