Artykuły

Po małym festiwalu szekspirowskim: Hamlety dwa

"Hamlet" w reż. André Hübnera-Ochodlo w Teatrze Atelier w Sopocie oraz "Hamlet. Leitmotiv" w reż. Magdaleny Zelent w Zakładzie Karnym w Gdańsku. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.

Traf albo coś bardziej przemyślanego sprawiło, że w jednym tygodniu można było zobaczyć aż dwa teatralne pomysły na "Hamleta". W letniej stolicy Polski, w miejscu szczególnym, zaprezentowano niezwykle prestiżową propozycję. André Hübner-Ochodlo po wielu spektaklach muzycznych i kameralnych formach teatralnych postanowił zmierzyć się z arcydramatem. Umożliwił mu to jego przyjaciel, Piotr Machalica, dyrektor artystyczny Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. W repertuarze częstochowskiej sceny są obecnie cztery spektakle w reżyserii Ochodlo, wszystkie z muzyką lub aranżacjami trójmiejskiego kontrabasisty Adama Żuchowskiego. "Hamlet" [na zdjęciu] w reżyserii i ze scenografią André Ochodlo ma dwie premiery, za nami sopocka (6 lipca), a przed nami 13 września częstochowska. Najważniejsze pytanie, jakie zadawałem sobie przed, w trakcie i po spektaklu brzmiało: Po co?

Ochodlo skorzystał z mniej popularnego przekładu Jerzego S. Sity właściwie bez skrótów. Wybrzmiał cały tekst, podany linearnie, bez eksperymentów. Aktorsko najlepszy był zdecydowanie tytułowy Maciej Półtorak, który gra z wielkim zaangażowaniem i śpiewa 6 songów-monologów. Z gwiazdy częstochowskiego teatru emanuje energia człowieka mocnego i zdecydowanego, jego Hamlet, mimo że nie zrezygnował z maski obłędu, to wojownik, a nie intelektualna rymcimcimci. Piotr Machalica zagrał Poloniusza jako starczego belfra. Choć grał epizodyczną rolę Horacego, najdłużej na scenie przebywał Adam Machalica, syn Aleksandra, brata Piotra. Bratanek znanego aktora był operatorem kamery, która rzucała obraz ze sceny na dwa monitory i obowiązkowo (Mam Talent!) zagrał na harmonijce ustnej. Walorem spektaklu jest muzyka Adama Żuchowskiego, ciekawe kostiumy zaprojektowała Aleksandra Sosnowska-Krywult.

Abstrahując od przestrzeni wystawienniczej - sala Teatru na Plaży jest za mała na "Hamleta" - nie znalazłem satysfakcjonującej odpowiedzi na postawione sobie i spektaklowi pytanie. "Hamlet" Ochodlo jest poprawny, momentami wręcz "elegancki", ale w niczym nie zaskakuje, nie kontruje, nie przekreśla, nie zmienia. Nie wiemy, co nowego, osobistego, chciał nam poprzez "Hamleta" powiedzieć reżyser. Historia duńskiego księcia to przecież bazowa partytura, która powszechnie jest używana właśnie po to, by indywidualnie wypowiedzieć się na temat świata, pojęć i wartości, mówiąc w największym skrócie. Tymczasem kierownik projektu przedstawia przezroczystą historię Hamleta, zaskakującą szczególnie, gdy przypomnimy sobie wyrafinowanie interpretacyjne pieśni wykonywanych przez André Hübnera-Ochodlo. Brak gęstości znaczeniowej i eksperymentów formalnych nie przeszkadza widzom spragnionym tradycyjnego teatru, pozbawionego zagadek i mylących tropów, a tacy widzowie szczelnie wypełnili blisko 100-osobową salkę sopockiej sceny. Były owacje na stojąco i ogólne zadowolenie w komentarzach eleganckich osób opuszczających widownię, na którą wstęp kosztował 75 zł. Mnie jednak spektakl rozczarował, spodziewałem się czegoś więcej, także pod względem czysto technicznym, inscenizacyjnym. Brakowało mi pomysłów na niektóre sceny (chociażby finałowego pojedynku) i ogólnie chyba odwagi w podejmowaniu ryzyka artystycznego.

Nie było problemów z o odpowiedzią na pytanie o cel wystawienia "Hamleta" w przypadku realizacji "Hamlet. Leitmotiv". Magdalena Zelent już po raz czwarty opracowała "Hamleta" w ramach projektu artystyczno-terapeutycznego przeznaczonego dla osadzonych w Zakładzie Karnym w Gdańsku-Przeróbce, który istnieje od 1970 roku i, jak podaje strona internetowa, przeznaczony jest dla skazanych młodocianych i dorosłych odbywających karę pozbawienia wolności po raz pierwszy. W pięciu oddziałach przebywają skazani zakwalifikowani do odbywania kary w zakładzie typu półotwartego. Oddziały szósty i siódmy (oddane do użytku w lipcu 2007 roku) przeznaczone są dla skazanych zakwalifikowanych do odbywania kary w zakładzie typu otwartego. Jeden z wyżej wymienionych oddziałów, od września 1998 roku, funkcjonuje jako oddział terapeutyczny, dla skazanych uzależnionych od alkoholu. Skazani w ZK Gdańsk-Przeróbka odbywają karę pozbawienia wolności w trzech systemach: programowego oddziaływania, terapeutycznym (oddział terapeutyczny dla skazanych uzależnionych od alkoholu), zwykłym. Ustalona pojemność zakładu to 626 miejsc. (za: www.sw.gov.pl). Na Przeróbce panuje dobry klimat dla teatru. Oprócz czwartej już realizacji Magdaleny Zelent, Ida Bocian wystawiła tam w zeszłym roku "Czekając na Godota".

Specyfika Zakładu Karnego wpływa zasadniczo na pracę terapeutyczną. Krótkie wyroki i spora rotacja powodują, że niełatwo jest zorganizować grupę, która chciałaby wytrwać wystarczająco długo, by móc pokusić się o efekt artystyczny, jak to można było zobaczyć na filmie braci Tavianich pt. "Cezar musi umrzeć". Siłą rzeczy musi powstać rzecz skrojona na miarę możliwości. Mimo oczywistych ograniczeń Magdalena Zelent znalazła pomysł, dzięki czemu projekt nie polegał jedynie na odczytaniu z kartki fragmentów spektaklu z podziałem na role. "Hamlet. Leitmotiv" to teatr w teatrze, reżyser (w tej roli najbardziej utalentowany i energetyczny Sławomir Karcz, który brał udział także w zeszłorocznym projekcie) pracuje z aktorami nad monologami, udziela im porad i ocenia. W najlepszych fragmentach bierze udział Mariusz "Mario" Wiśniewski, który ujawnia niebanalną osobowość sceniczną. Scenki są przeplatane piosenkami w wykonaniu wolnego człowieka Arka (gitara) i jego kolegi Pawła (cajon), który brał udział także w zeszłorocznym projekcie, jeszcze jako osadzony. W wykonaniu duetu, koncertującego na co dzień na ulicy Długiej, rozbrzmiewają nieśmiertelne songi z repertuaru Dezertera, T.Love, Cool Kids of Death i Tiltu. W projekcie po stronie realizatorów uczestniczyli także: fotografik i operator filmowy Rafał Wojczal (audiowizualia) oraz niezależny artysta wizualny i projektant Dominik Rudasz (scenografia i kostiumy), powstał ciekawy plakat. Wszyscy zgromadzeni w skromnej salce Teatru ZNAK we wrzeszczańskim Manhattanie wiedzieli, po co jest ten "Hamlet". Projekt został zrealizowany przez Polskie Towarzystwo Szekspirowskie/The Polish Shakespeare Society. Został dofinansowany ze środków Miasta Gdańska.

Dodając do powyższych realizacji wejherowską prezentację Teatru Nowego ze Słupska, który pokazał "Poskromienie złośnicy" i "Spotkać Prospera", spektakl plenerowy lwowskiego Teatru Woskresinnia na festiwalu FETA, można powiedzieć, że na początku lipca Szekspir "rządził" w regionie. Wszystko różniło te spektakle: poziom, uczestnicy, adresaci, każdy z nich spełniał inną rolę, w różnej były dostępności, ale ostatecznie coś je połączyło. Powstał nieświadomie mały festiwal szekspirowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji