Artykuły

"Golgota Picnic" jak "Dziady" Dejmka w 1968 r.

Przez ostatnie trzy dni byliśmy świadkami bezprecedensowego protestu w obronie wolności słowa i kultury, pierwszego na taką skalę w wolnej Polsce - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Spektakl Rodriga Garcii "Golgota Picnic", odwołany w Poznaniu pod naciskiem katolickich fundamentalistów, był przez cały weekend prezentowany w kilkunastu miastach w formie czytań i projekcji. W Warszawie pod teatrami, które uczestniczyły w akcji - Nowym, TR Warszawa i Studio - zbierały się grupy różańcowe, które za pomocą modlitw, blokad, hałasowania i podkładania fiolek ze śmierdzącymi substancjami próbowały nie dopuścić do pokazów ocenzurowanego spektaklu. Bez powodzenia. Zamiast kilkuset widzów z "bluźnierczym" przedstawieniem zapoznało się kilka tysięcy osób.

Tylko raz w najnowszej historii Polski przedstawienie teatralne wywołało społeczną mobilizację na taką skalę - były to "Dziady" w reż. Kazimierza Dejmka z Teatru Narodowego. Kiedy w styczniu 1968 roku cenzura zdjęła spektakl z afisza pod pretekstem antyradzieckiego wydźwięku, w kilku miastach doszło do demonstracji studentów, które doprowadziły w konsekwencji do Marca '68 i przesilenia politycznego. Podobnie jak w przypadku "Golgota Picnic", chodziło wtedy nie tylko o przywrócenie spektaklu, ale szerzej - o wolność przekonań i prawo do ich wyrażania.

Przywołuję wypadki sprzed niemal pół wieku, bo "Golgota Picnic" to dzisiejsze "Dziady" - katalizator protestu i sygnał do działania. Odwołanie spektaklu Rodriga Garcii pokazało kryzys świeckiego państwa, które na wielu polach, nie tylko w sferze kultury, kapituluje przed obskurantyzmem i religijnym fanatyzmem. Od "deklaracji wiary" lekarzy, stawiającej katolickie dogmaty ponad polskim prawem i przysięgą Hipokratesa, przez atakowanie swobody badań naukowych, po próby zaostrzenia i tak już surowych przepisów antyaborcyjnych - radykalny odłam Kościoła w ostatnich latach próbuje budować w Polsce teokrację, narzuca reszcie społeczeństwa swoje dogmaty. Stosuje przy tym przemoc, tę symboliczną, wyrażającą się w języku nacjonalizmu i segregacji, i fizyczną, jaką można było obserwować w ostatnich dniach pod warszawskimi teatrami, gdzie agresywny tłum szarpał, wyzywał i opluwał widzów.

Mobilizacja w obronie spektaklu Garcii jest sygnałem, że narasta społeczny sprzeciw wobec tego rodzaju praktyk. Tu nie chodzi już o teatr, ale o kształt naszego państwa. O to, czy będzie budowane na zasadach demokracji czy też na religijnych dogmatach. Walka dopiero się zaczyna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji