Artykuły

"Golgota Picnic 2", czyli jak amatorzy nie pozwolili grać profesjonalistom

Widziałam nagranie spektaklu "Golgota Picnic". Zostało wyprodukowane przez ministerstwo kultury Hiszpanii i tamtejsze Narodowe Centrum Teatru. Do wszystkich komentarzy, które się ukazały, chcę dodać, że polski protest skierowany jest nie przeciw jednemu reżyserowi, ale całej kulturze. Urzędnik państwowy, który wyraża niechęć do spektaklu (Grobelny), korzystając z autorytetu swego stanowiska, nadużywa zaufania społecznego. Nie otrzymał społecznej delegacji do ustalania wartości w sztuce - pisze Dorota Jarecka w Gazecie Wyborczej.

Tego samego wieczoru, kiedy na festiwalu Malta w Poznaniu miało być grane przedstawienie Rodrigo Garcii "Golgota Picnic", kilka ugrupowań katolickich chciało urządzić swój własny spektakl. Nieznana była liczba sprzedanych biletów, lecz komendant policji miasta Poznania poinformował biuro festiwalowe o przebiegu scenariusza.

Miał być to spektakl masowy, spontaniczny, częściowo improwizowany, a przede wszystkim o wiele dłuższy niż przedstawienie Garcii, bo miał się zacząć o 18 i trwać aż do północy. Mimo urzędowego języka ze scenariusza daje się odczytać prawdziwe dzieło otwarte.

Brook by tego nie wymyślił

Akt 1.: "Fizyczne zablokowanie budynku CK Zamek poprzez osoby - uczestników legalnych zgromadzeń publicznych. Nadmienić należy, że zgromadzenia zostały zgłoszone z takim wyliczeniem czasowym, żeby ich uczestnicy mieli możliwość dokonania biernej i czynnej blokady całego budynku. Zgłoszone na 50 tys. uczestników zgromadzenie spowoduje również wyłączenie z użytku ulic, którymi mogą dotrzeć na spektakl zarówno artyści, jak i widzowie".

Akt 2.: "Czynne próby blokowania dostępu do budynku artystom, widzom i zaproszonym gościom".

Akt 3.: "Wtargnięcie do budynku CK Zamek połączone z jego okupacją, co skutkować będzie brakiem możliwości rozpoczęcia spektaklu. CK Zamek jest obiektem otwartym dla społeczeństwa, więc należy się spodziewać prób wykorzystania tego faktu przez protestujących".

Peter Brook by tego nie wymyślił, a tym bardziej Rodrigo Garcia.

Prezydent nadużywa zaufania społecznego

To, co chciał pokazać Garcia, jego rzekome bluźnierstwo, polegało tylko na tym, że kilka osób na scenie pije alkohol oraz dyskutuje się nad sensem cierpienia we współczesnym świecie, od czasu do czasu zjadając bułkę od hamburgera. To przedszkolne jasełka w porównaniu z tym, co zaplanował zespół teatralny "Golgota Picnic 2" w reżyserii tak zasłużonych twórców teatru jak biskup Gądecki, prezydent Poznania Grobelny, przewodniczący kolektywu teatralnego Wielkopolscy Patrioci oraz reżyser sceny narodowej znanej jako Prawo i Sprawiedliwość.

Nie ma nawet jak porównać skromnej, delikatnie drażniącej morale mieszczańskiego widza wyobraźni Rodrigo Garcii do tych wielkich wizjonerów, twórców współczesnej apokalipsy.

Widziałam nagranie spektaklu "Golgota Picnic". Zostało wyprodukowane przez ministerstwo kultury Hiszpanii i tamtejsze Narodowe Centrum Teatru. Do wszystkich komentarzy, które się ukazały, chcę dodać, że polski protest skierowany jest nie przeciw jednemu reżyserowi, ale całej kulturze. Urzędnik państwowy, który wyraża niechęć do spektaklu (Grobelny), korzystając z autorytetu swego stanowiska, nadużywa zaufania społecznego. Nie otrzymał społecznej delegacji do ustalania wartości w sztuce. Tym bardziej że dziś jakiekolwiek słowo z ust przedstawiciela władzy podniesione przeciw spektaklowi Garcii jest słowem skierowanym przeciw kulturze. Jeśli bowiem nie wolno jej naruszać konwencji, poszerzać repertuaru ikonograficznego, atakować przekonań żywionych przez większość, to znaczy, że nie wolno jej się rozwijać. A jeśli nie wolno się jej rozwijać, to ona nie istnieje. Nie można zgodzić się na to, by nowym ideałem kultury był ikonoklazm. Wojny religijne często zaczynały się od zakazu wizerunków.

Pokażmy "Golgotę..." w Narodowego

Warto też wiedzieć, czego chciała zakazać poznańska manifestacja. Otóż chciała zakazać m.in. wykonania utworu fortepianowego Josepha Haydna "Siedem ostatnich słów Zbawiciela na krzyżu", który stanowi jedną trzecią przedstawienia. Cenzurując Garcię, cenzurujemy Haydna. Czy do wrogów spektaklu, nowych Oburzonych, dociera ten paradoks?

Poddając się tym żądaniom, stajemy po stronie najciemniejszych sił, dobrze znanych z historii, które umiejętnie obracały frustrację mas przeciw artystom, zamiast złożoności, inteligencji i wyobraźni proponując jednolitą ciemną i prymitywną kulturę, którą nazywano różnymi, najbardziej wymyślnymi hasłami: narodową, aryjską, robotniczą, albo jak dzisiaj - "chrześcijańską".

Ruch amatorski w teatrze to rzecz ciekawa. Jednak jest bardzo źle, kiedy amatorzy nie pozwalają grać profesjonalistom.

Nie pozostaje nic innego, niż domagać się wystawienia spektaklu Rodrigo Garcii w Teatrze Narodowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji