Dwa udane debiuty
Ta próba (bynajmniej nie generalna) przypominała trochę uroczystą premierę. Oprócz kolegów i przyjaciół piątki młodych aktorów zauważyłem na widowni wiele znakomitości teatralnych (Mikołajska, Rudzki, Świderski), filmowych (Munk, Wajda), był sam pan Wilczek i dwu recenzentów "Trybuny Ludu".
Nikt z nich nie żałował kilku godzin spędzonych w sali prób Teatru Dramatycznego. Przeciwnie, śmiech i oklaski rozbrzmiewały co chwila. Pierwszy, publiczny do pewnego stopnia, występ teatrzyku - kabaretu "Koń" był wydarzeniem w naszym życiu teatralnym. Po mało fortunnych spektaklach zawodowych teatrów satyry, coraz bardziej jałowiejących programach teatrzyków studenckich obejrzeliśmy widowisko bardzo dowcipne, o świetnych niekiedy pozycjach, pomysłowo inscenizowane, doskonale, dyskretnie pointowane. I pomyślcie, że żadne zawodowe pióro nie przyczyniło się do powstania tego bardzo zabawnego programu. Wszystko napisali (a raczej wymyślili - bo w spektaklu dominują elementy pantomimiczne) młodzi aktorzy - Jerzy Dobrowolski, Mieczysław Stoor, Zdzisław Leśniak, Wiesław Gołas i Stanisław Wyszyński.
Tematyka? Nasze współczesne życie. Ale jak znakomicie podpatrzone i wykpione. Trochę może temperament młodych ludzi poniósł w złośliwościach. Ale w sumie zabawa doskonała. Powodzenie murowane. Premiera w sobotę.
Natomiast młodsi koledzy "dojrzałych" aktorów - absolwenci PWST zadebiutowali na prawdziwej scenie przed autentyczną publicznością w dyplomowym przedstawieniu "Głupiego Jakuba" Rittnera w Teatrze Kameralnym. Spektakl, w reżyserii lubianej przez młodzież Janiny Romanówny nie odbiega na ogół od tradycyjnej koncepcji inscenizacyjnej tej sztuki o dość odległych dla nas konfliktach i problematyce.
Ale nie to jest przecież w tym wypadku najważniejsze. Z przyjemnością oglądaliśmy grę młodych artystów, którzy przeżywali wczoraj chrzest desek scenicznych. I choć nie wszyscy potrafili pokonać balast lat ciążący na kreowanych postaciach, to już dziś można odnotować nazwiska Tadeusza Czarnockiego, Henryka Bisty, Henryka Boukołowskiego jako tych którzy na pewno sprawią nam satysfakcję dalszymi spektaklami.