Artykuły

A teraz to już muszę umrzeć

Raz w miesiącu pod Teatr Studio ciągną już o 6 rano miłośnicy Melpomeny. O 10 zaczynają się zapisy na "Tamarę". Ostatnim razem ci co przyszli o 8, już nie mieli na co liczyć. Wprawdzie na każde przedstawienie wypisuje się 130 paszportów, ale odwołany spektakl, sponsorzy, pozawarszawscy teat­romani... i pozostało tylko 40 paszportów. Można zamówić 4 paszporty, więc tym razem "załapała się" pierwsza dziesiątka wytrwałych. Pierwsza o godzinie 6 pojawi­ła się pod teatrem Maria S. główna księgowa a zarazem k.o w dużym przedsiębiorstwie państwowym. "Drogo, ale warto. Nie samym chlebem człowiek żyje. Potrzebna jest i strawa duchowa" - mówi. Jerzy M. inżynier: "Nie stać mnie na pójście na "Tamarę". Kupiłem dla znajomych. Czego się nie robi dla przyjaźni". Milena, młoda rudowłosa dziewczyna, pracuje w banku: "Dlaczego? Ze snobizmu. Wszyscy cho­dzą, więc trzeba to zobaczyć. Drogo? A czy kulturę przelicza się na pieniądze?". Bog­dan lat 23, zawód - tajemnica, zarobki pięciokrotna średnia krajowa: "Na wiele mnie stać. Często chodzę do teatru, więc na Tamarę też". Jakub, student ekonomii, był o 8. Dla niego już zabrakło. "Stwierdziliś­my z rodzicami, że trzeba to zobaczyć".

A w ogóle okazuje się, że na "Tamarę" zapraszają się małżonkowie w rocznicę ślubu, solenizanci obchodzą tutaj imieni­ny, biznesmeni zapraszają zagranicznych kontrahentów, by w trakcie spektaklu i ko­lacji załatwiać interesy. Niektórzy przychodzą kilkakrotnie. Pewna pani tak się zaangażowała, że w trakcie sceny, w której Krzysztof Majchrzak strzela do Karola Strasburgera, rzuciła się, by zasłonić ak­tora wołając: "Nie dam go, nie dam za­strzelić". Luizę spotkało już kilka niespo­dzianek. To ktoś nadepnął na tren sukni urywając go nieszczęśliwie, a to przy zapi­naniu sukni zepsuł się zamek i przez cały I akt aktorka grała w sukni zapiętej na klamerkę do włosów. Pewien pan powodo­wany współczuciem dla słabnącej po wypi­ciu trucizny Luizy sprowadził ją po scho­dach opiekuńczo przytulając i usiadł z nią razem na sofie z pytaniem w czym mógłby jeszcze pomóc. Magia prysła, kiedy aktor­ka odpowiedziała: "Teraz niech już Pan sobie pójdzie, bo ja muszę umrzeć".

Gdyby odpowiedzieć na zamówienia wszystkich zainteresowanych, spektakle wykupione byłyby do końca sezonu. Tak więc na razie tańszy wariant ze skromniej­szą kolacją dla mniej zasobnych został odłożony ad acta, a cena poszła w górę.

Kogo nie stać na "Tamarę" po 200 tysięcy złotych, mógł za jedyne 3 tysiące pood­dychać atmosferą willi IL Vittoriale zwie­dzając jej wnętrza: sypialnie pań, gabinet D'Anunzzia, jadalnię, kuchnię, pokoje służby. W ciągu miesiąca wystawę zwiedzi­ło ok. 300 osób, czyli potencjalna publicz­ność dwóch przedstawień z kawałkiem. Spotkane na wystawie licealistki z niezwy­kłą uciechą przymierzały kapelusze w bu­duarach pań. Czy były na "Tamarze"? "Nie, nie byłyśmy, ale marzymy, żeby zobaczyć. Zbieramy pieniądze". Wprawdzie starsza jejmość na widok zastawy w jadalni stwier­dziła, że jej kryształy lepiej by się tu prezen­towały, a kuchnią była zupełnie zdegus­towana twierdząc, że ma lepiej urządzoną, ale... Jeśli wierzyć paniom portierkom ogó­lnie zwiedzający byli zadowoleni.

Gdyby ktoś chciał zatrzymać wrażenia ze spektaklu lub wystawy, może kupić katalog za 25 tys. zł. Można też zamawiać kopie obrazów Tamary Łempickiej. Jest już kilku chętnych. Tak więc szał "Tamary" rozszerza się. Zauroczeni spektaklem pańs­two Czarnowscy z firmy Ars Decor wy­stawili na licytację (która odbyła się 9 grud­nia) 11 kompozycji kwiatowych zdobią­cych wnętrze willi Il Vittoriale całkowity dochód z wyprzedaży przeznaczając dla Domu Artysty Weterana w Skolimowie. W szranki pojedynku o kompozycje z kalii - ulubione kwiaty Tamary Łempickiej - stanęli majętni posiadacze paszportów na "Tamarę". Do walki zagrzewały Alina Jano­wska i Małgorzata Niemirska, efektem - dochód 36 mln zł. Najbardziej zacięty i przynoszący najwięcej emocji okazał się pojedynek o Merope - kompozycję zdobią­cą oratorium willi D'Anunzzia. Przy sumie 4,5 mln zł na placu boju zostało już tylko dwoje licytujących. Bierz! - doszedł Gońca zdeterminowany głos p. Krystyny, której mąż chciał ofiarować tę kompozycję. Za późno! Karol Strasburger w tym momencie obwieścił 5.200 tys. zł po raz trzeci na rzecz eleganckiej amatorki jedwabnych kompo­zycji z ulubionych kwiatów Tamary. Owa nie zidentyfikowana licytatorka zakupiła aż trzy kompozycje!

A ludzie dzwonią do teatru pytając, kiedy będzie wyprzedaż kostiumów i re­kwizytów z "Tamary"...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji