Prapremiera "Maksymiliana Kolbego"
Sobota przed Niedzielą Palmową zapisała się w kronice państwowej Opery Śląskiej w Bytomiu jako wydarzenie wysokiej rangi artystycznej. Jej zespół bowiem przygotował i wystawił pod kierownictwem muzycznym dyrektora tego teatru, Tadeusza Serafina polską prapremierę opery Dominique'a Probsta "Maksymilian Kolbe" według libretta Eugene Ionesco. Autorką przekładu dzieła jest Krystyna Sławińska.
Tak więc po niespełna dwóch latach od premiery światowej, która odbyła się we włoskim Rimini, także widzowie w ojczyźnie świętego męczennika z Oświęcimia mają możność obejrzeć wstrząsający dramat ostatnich dni polskiego zakonnika, którego życie - jak mówi sam Ionesco - było przygotowaniem do śmierci z miłości i miłosierdzia. W przedmowie do książkowego wydania materiałów z sesji naukowej poświęconej jego twórczości wyznał on: "Żyć i umrzeć za innych, w miłości życia i śmierci" - oto czym była egzystencja Maksymiliana Kolbego.
Współtwórcami bytomskiego spektaklu są artyści, którzy uczestniczyli w przygotowaniu światowej premiery dzieła Probsta, a później także w jego wersji francuskiej w Arras: reżyser Tadeusz Bradecki przy współpracy artystycznej Krzysztofa Zanussiego oraz autor niezwykle oszczędnej i przejmującej zarazem w swej eschatologicznej symbolice scenografii - Jan Polewka. Jej głównym akcentem jest krzyż, symbol miłości i cierpienia, górujący nad fragmentem więziennego muru. W pełni przystaje ona również do treści drugiej części przedstawienia, na którą składa się "Requiem" Romana Palestra, utwór poświęcony ,.pamięci przyjaciół, którzy wal-, czac zginęli w Warszawie". Opera Bytomska po raz pierwszy prezentuje go w wersji scenicznej.
Wracając do "Maksymiliana Kolbego", należy się zastanowić, czym jest to niezwykle wstrząsające dzieło młodego francuskiego muzyka (Probst urodził się 19 lutego 1954 roku w Paryżu), za które w 1986 roku otrzymał on nagrodę kompozytorską, przyznaną przez Academie des Beaux-Arts? I czym jest pierwowzór literacki sławnego Ionesco?
Jest to dramat człowieka z gruntu dobrego i dramat heroicznego poświęcenia, którego ludzki i boski wymiar wynosi nad otchłań śmierci i upodlenia, w którym pogrąża się świat. Auschwitz jest tylko symbolem personifikacji zła, które może się powtórzyć w każdym miejscu na ziemi i w każdym czasie. Ideą sprawczą zwycięstwa jest miłość. "Kochajcie, kochajcie mimo wszystko, kochajcie się do ostatniej chwili tak jak Jezus was kocha, jak ja was kocham. w ostatniej minucie, w ostatniej sekundzie, wszystko stanie się tak bardzo jasne" - śpiewa Maksymilian w celi śmierci.
Muzycznie opera Dominique'a Probsta jest utworem niezwykle trudnym, zróżnicowanym muzycznie i instrumentalnie. Z tym większą więc satysfakcją należy stwierdzić, że z podjętego zadania tak soliści, jak i zespoły Opery Bytomskiej wywiązały się w pełni artystycznego wyrazu. Sobotnia premiera przywodzi na pamięć najsławniejsze spektakle tego teatru z czasów jego świetności, a w kuluarach po przedstawieniu można było usłyszeć życzliwe opinie znawców i miłośników sztuki operowej, iż święty Maksymilian Maria pozwoli być może skutecznie przełamać impas artystyczny, z jakim ten teatr borykał się jeszcze niedawno.
Po premierze publiczność - składająca się w dużej mierze z duchowieństwa śląskiego - szczególny aplauz zgotowała odtwórcy roli głównej Adamowi Kruszewskiemu oraz Tadeuszowi Serafinowi, wyśmienicie prowadzącemu cały spektakl.
Wszystkim zresztą wykonawcom serdecznie gratulował sam kompozytor, który zaszczycił swą obecnością polską prapremierę. Widownia dziękowała mu za to szczególne przeżycie długimi, entuzjastycznymi oklaskami, a on z kolei dedykował je wszystkim wykonawcom.
"Maksymilian Kolbe" przygotowany jest w wielokrotnej obsadzie. Partie Kolbego śpiewają, oprócz wymienionego A. Kruszewskiego, Włodzimierz Skalski i Marek Ziemniewicz. Ten ostatni artysta w sobotę zaśpiewał trudną wokalnie partię więźnia Puszowskiego. Rolę tę obsadzają jeszcze Paweł Kajzderski, Jerzy Kubik, Franciszek Wołoch i wspomniany już wyżej Włodzimierz Skalski.
Na osobną uwagę zasługuje sceniczna wersja "Requiem" Romana Palestra, będąca popisowym występem zespołu chóralnego Opery Bytomskiej. Nie ujmując nic solistom występującym w tym utworze, czystość brzmienia chóru i orkiestry przypominały zbiorowe partie "Nabucca" Verdiego sprzed kilku laty. Nic przeto dziwnego że reakcja publiczności była żywiołowo entuzjastyczna.
Do przedstawienia bytomskiego, które, śmiem twierdzić, stanie się wydarzeniem artystycznym w Polsce, powrócimy jeszcze w najbliższym czasie.