Artykuły

Powrót do lalek

- Jestem otwarty na eksperyment, dlatego chętnie zobaczę tu nowe tendencje i ciekawe lalki - mówi ZBIGNIEW GŁOWACKI, dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek.

Tomasz Kurs: Za niecałe dwa tygodnie zobaczymy pierwszą wyreżyserowaną przez Pana sztukę. Co to będzie?

Zbigniew Głowacki: Pracuję nad sztuką "Cykor" Pala Bekesa z Węgier. To przedstawienie dla dzieci, choć mówi o zniewoleniu człowieka strachem. Akcja dzieje się w lesie otoczonym przez potwory. Las jest ostatnim miejscem, którego nie opanowały i tytułowy Cykor zaczyna się bać. By uratować innych, musi zmierzyć się z własnym strachem. Przedstawienie przygotowuje do konfrontacji ze światem, który jest bardziej skomplikowany niż pokazują to seriale telewizyjne. To pierwsza sztuka, którą robię jako dyrektor teatru w Olsztynie.

Jakich nowości możemy spodziewać się w repertuarze?

- Będziemy kontynuować Olsztyński Tydzień Teatrów Lalkowych (początek już w najbliższą sobotę, 12 listopada) i tydzień teatru studenckiego. W naszym repertuarze znajdzie się też "O dwóch takich, co ukradli księżyc". To nie wiąże się z polityką, tylko tym, że uwielbiam Kornela Makuszyńskiego. Chciałbym na olsztyńską premierę zaprosić Lecha i Jarosława Kaczyńskich, grających kiedyś Jacka i Placka w wersji filmowej. Planujemy także "Żywoty świętych" oparte na tekstach ludowego artysty i gawędziarza Jędrzeja Wowry oraz "Księżniczkę na ziarnku grochu" Andersena.

Nie boi się Pan, że dzieci i ich rodzice wybiorą rozrywkę w multipleksie?

- Multipleks czy seriale nie są dla nas konkurencją, bo film nie zastąpi żywego teatru. Tylko w teatrze postaci stoją naprzeciw widza, osiągają z nim porozumienie. Kino w porównaniu z teatrem jest zimne.

Dlaczego Pan startował w konkursie na szefa olsztyńskich "Lalek"?

- Długo wahałem się, nim zdecydowałem o zmianie miejsca pracy. Wiąże się to z przeprowadzką - w trakcie której nadal jestem. Zostawiłem pracę w radiu. To było ryzyko, ale kiedy je podjąć jak nie teraz? Właśnie zawód reżysera teatru lalek uważam za pierwotny i brakowało mi tego. Robiłem już spektakle w Olsztynie, m.in. "Pinokia", "Miłość do trzech pomarańczy", "Opowieści betlejemskie", "Tymoteusz Rym-Cim-Ci". Bardzo cenię tutejszy zespół aktorski i bardzo lubię Olsztyn. Stąd pochodzi moja żona Barbara i zawsze miałem sentyment do tego miasta.

Jak się Panu tu pracuje?

- Nie czuję się tu obco, bo wcześniej miałem kontakty z zespołem. Teraz pochłania mnie praca. Mimo chęci nie mam nawet czasu włączyć się w życie kulturalne, bo zwykle kiedy dostaję zaproszenia, to wypada mi próba.

W jakim stanie przejął Pan teatr w lipcu?

- W dobrym, mamy bogaty, "nie-zgrany" repertuar, nie brakuje widzów. Niektórzy przychodzą po kilka razy na to samo przedstawienie. Ale zależy mi też na dzieciach z małych miejscowości. Dlatego będę szukał pieniędzy i sponsorów, by dotrzeć do nich z naszym zespołem. To ważne - np. niedawno dostałem list od pewnego sołtysa, który prosi o spektakl za symboliczną cenę. Staramy się iść w takich wypadkach na rękę, ale nasze możliwości finansowe są ograniczone, dlatego potrzebni są nam darczyńcy, którzy rozumieją takie potrzeby. Chciałbym zdobyć środki na remont sceny i frontu teatru. Uczynić go przyjaznym. Wejście powinno zapraszać. Jeśli byłaby przy tym możliwa odrobina ekscentryzmu w wystroju, to jestem za.

Pana pomysł na teatr?

- Publiczność dziecięca jest najważniejsza, ale będę też zwracał większą uwagę na przedstawienia dla młodzieży i dorosłych, stosując środki wyrazu właściwe dla teatru lalek. Chcę przekonać olsztyńskiego widza, że teatr lalek nie jest tylko dla dzieci i można za jego pomocą przekazać poważne treści. W scenie dla dorosłych spektakle żywo-planowe zastąpią właśnie przedstawienia lalkowe. Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w przyszłym już pewnie tak. Liczę, że uda się pokazać zupełnie nowe możliwości teatru lalkowego. Mamy dobrych aktorów, dobre pracownie, teraz będę szukał dobrych reżyserów. Chcę oprzeć się na mocnych nazwiskach i ludziach z pomysłami - np. ściągnąć do Olsztyna m.in. Petera Nosalka z Czech, Aleksieja Leljewskiego z Białorusi. Jestem otwarty na eksperyment, dlatego chętnie zobaczę tu nowe tendencje i ciekawe lalki.

***

Zbigniew Głowacki jest absolwentem Warszawskiej Akademii Teatralnej w Białymstoku, a od 1986 roku reżyserem. Robił przedstawienia m.in. w Lublinie, Warszawie, Rzymie. Żona jest romanistką, córka lingwistą. Ma psa boksera. Lubi grać w tenisa i fotografować. Szefem Olsztyńskiego Teatru Lalek jest od 1 lipca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji