Artykuły

Sztuka po inwazji

Dyskusja wokół organizacji Roku Polskiego w Rosji i coraz szerszy bojkot w środowiskach artystów obudziły starą dyskusję. Czy sztuka może zmieniać świat? A może nigdy nie mogła? - pyta Dawid Karpiuk w Newsweeku Polska.

Piękny język Puszkina, Tołstoja, Czechowa i moich przyjaciół Okudżawy oraz Wysockiego, w którym próbowałem twoją świetną sztukę, zaczyna się w chwili obecnej kojarzyć z agresywną wojenną retoryką pana Putina - pisze Daniel Olbrychski w liście otwartym do Eugeniusza Ławreńczuka, dyrektora Teatru Polskiego w Moskwie. - W tej sytuacji ty i moi rosyjscy partnerzy musicie zrozumieć, że mój udział w naszym spektaklu oraz obecny przyjazd do Moskwy jest niemożliwy. Serdecznie Was obejmuję z nadzieją na lepsze czasy. Wiara, Nadzieja i Miłość to nasze wspólne najważniejsze słowa".

Zaplanowana na maj premiera spektaklu "Porwanie Europy" się nie odbędzie. Olbrychski zrezygnował z roli. Chwilę wcześniej wizyty w Rosji odwołał Krystian Lupa. Coraz więcej polskich artystów rezygnuje ze współpracy z rosyjskimi instytucjami w proteście przeciw aneksji Krymu. Rząd ma problem, bo w czasie kiedy premier i ministrowie nawołują świat do zaostrzania sankcji, w resortach trwa praca nad Rokiem Polskim w Rosji. Problem mają też sami artyści. Bojkotować czy nie?

Polacy nienawidzą Ruskich

- W tej chwili nie możemy niczego komentować - słyszę w Instytucie Adama Mickiewicza, który jest organizatorem programu Rosja 2015- Celem inicjatywy jest "pogłębianie polsko-rosyjskiej współpracy kulturalnej". Program zakłada m.in. tłumaczenie dzieł Różewicza na rosyjski, wydanie dzieł Chopina, wymiany teatralne. Jeszcze kilka dni temu w dyskusji w radiowej Dwójce Paweł Potoroczyn, szef IAM, przekonywał, że bojkot jest na rękę Putinowi, że kultura wysoka jest adresowana do elit, które nie chcą mieć nic wspólnego z polityką Kremla. - Co z tego, że 75 proc. obywateli popiera Putina. My powinniśmy się zwrócić do pozostałych 25 proc. Zwłaszcza gdy ambasador Rosji mówi w telewizji publicznej, że "Polacy nienawidzą Ruskich". Mamy obowiązek skruszyć ten stereotyp - przekonywał. Dziś Paweł Potoroczyn nic odbiera telefonu, a jego sekretariat odsyła mnie do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. A najlepiej do MSZ.

- Chcemy dotrzeć z naszym przekazem do rosyjskich intelektualistów - mówi Maciej Babczyński, rzecznik MKiDN. Przyznaje zarazem, że sytuacja jest dynamiczna i trudno przewidzieć, jakie decyzje zapadną w MSZ. - Program ma za zadanie promować polską kulturę w Rosji, przyczyniać się do wymiany myśli, a nie - angażować w politykę. Ważne są dla nas funkcje społeczno -edukacyjne projektów. Oczywiście każdy z nich trzeba będzie jeszcze raz dokładnie przeanalizować, jednak przecinanie kontaktów społecznych między Polską i Rosją może odnieść skutek przeciwny do zamierzonego. W tym kontekście rola polityki kulturalnej jest szczególnie ważna. Kultura nie może przyczyniać się do eskalacji napięć, przeciwnie, powinna pomagać w znalezieniu porozumienia.

Problem w tym, że korzyści płynące dla Rosji z wizyt zagranicznych artystów są oczywiste. Każda z nich w jakimś stopniu uwiarygodnia obecną władzę, może zostać wykorzystana przez rządową propagandę jako dowód na normalizację sytuacji.

- Naprawdę wierzy pan tym twórcom kultury, którzy deklarują, że swoimi występami pragną iść z pomocą garstce rosyjskich inteligentów będących w opozycji wobec polityki Putina? - pyta Antoni Libera, pisarz i reżyser teatralny. - Ja w to nie wierzę.

A jeśli ktoś tak myśli, jest skrajnie naiwny. Tu chodzi wyłącznie o interesy, nie tylko zresztą finansowe, głównie ambicjonalne, związane z prestiżem. Podstawowym motywem jest próżność: fetysz sławy. W Rosji są wielkie sale, publiczność. A nade wszystko wola stwarzania pozoru, że wszystko jest cacy, że się kochamy. Rosjanie są mistrzami w zafałszowywaniu rzeczywistości.

- Nie wierzymy argumentowi niesienia kultury do Rosji, żeby cokolwiek tam zmienić - mówi Katarzyna Górna, przewodnicząca Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej. W liście otwartym do instytucji państwowych artyści zrzeszeni w OFSW piszą: "Jeżeli nie zareagujemy i będziemy jakby nigdy nic przygotowywać polskie imprezy w Rosji w 2015 roku, to Rok Polski w Rosji może być łatwo wykorzystany przez rosyjskie władze do legitymizacji agresywnej polityki prezydenta Putina".

- Jedna z polskich artystek, Zuzanna Janin, zrobiła film o Pussy Riot. Żadna rosyjska instytucja nie zgodziła się go pokazać - dodaje Górna. - Nie łudźmy się, że na biennale Manifcsta 10 czy podczas działań organizowanych przez polskie instytucje w ramach Roku Polskiego w Rosji nie będzie cenzury. Za działania uznawane za niepożądane w Rosji idzie się do więzienia. Czy polskie państwo ma plan, jak zapewnić bezpieczeństwo artystom, nic tylko polskim, lecz także rosyjskim? Kultury nie da się oddzielić od polityki. Podejmując działania, które zostały przygotowane, nim nastąpiła agresja Rosji na Krym, udając, że nic się nie stało, jako państwo robimy z siebie pożytecznego idiotę w rękach rosyjskiej władzy.

Sztuka zmienia?

- Konflikt zastał mnie na miejscu, w Rosji. Od kiedy Putin ogłosił, że wciąż uznaje Janukowycza za prezydenta Ukrainy, mam polityczny dylemat - mówi Joanna Warsza, kuratorka odpowiedzialna za jeden z programów międzynarodowego biennale sztuki współczesnej Manifesta 10, które ma się odbyć pod koniec czerwca w Petersburgu. O zmianę miejsca imprezy apeluje wicie środowisk artystycznych z całego świata. Pierwsze głosy krytyki pojawiły się jeszcze w ubiegłym roku, gdy rosyjskie władze uchwaliły ustawy dyskryminujące mniejszości seksualne.

Kryzys na Ukrainie wywołał kolejną lawinę protestów. Ponad półtora tysiąca artystów podpisało petycję o wstrzymanie prac.

- Pamiętajmy, że międzynarodowe biennale sztuki, takie jak Manifesta 10, to nie olimpiada, w której chodzi przede wszystkim o spektakl - mówi Joanna Warsza. - To jest wystawa sztuki współczesnej, która produkuje wiedzę, różnice, dyskurs krytyczny.

Warsza pracuje z grupą artystów pochodzących z byłych republik radzieckich i krajów dawnego Układu Warszawskiego. Jeden z projektów przygotowuje pochodząca ze wschodniej Ukrainy Alevtina Kakhidze, aktywistka Majdanu. - Sztuka powinna proponować sposób oglądania oraz rekontekstualizacji rzeczywistości, także politycznej - tłumaczy Warsza. - Myśl, że sztuka sama w sobie może zmieniać rzeczywistość polityczną, jest oczywiście lekko pretensjonalna, lecz społeczeństwo to struktura naczyń połączonych. Sztuka może pełnić funkcję katalizatora i inspiratora w wielkiej wojnie informacyjnej między Rosją i Ukrainą, Wschodem i Zachodem.

Kuratorka ma doświadczenie w pracy z aktywistami. Dwa lata temu współpracowała z Arturem Żmijewskim podczas organizacji Berlin Biennale, na które zaproszono m.in. ruch Occupy. Oburzeni rozbili obóz w berlińskim centrum sztuki, byli przekonani, że rewolucja, którą zapoczątkowali, wkrótce rozleje się na świat. Minęły dwa lata, ale rewolucji nie widać.

- Gdy zaczynałam pracę w Petersburgu, nie przewidywałam, jak bardzo przydatne mogą okazać się doświadczenia z mojej współpracy ze Żmijewskim - mówi Warsza.

- Wtedy przez rok prowadziliśmy research, w którym pytaliśmy artystów o to, jak sztuka sprawdza się w konfrontacji z rzeczywistością, czy ma znaczenie, czy może być skuteczna politycznie. Nie ma wątpliwości, że lekarz na Majdanie może realnie pomóc. A artysta? Nie spodziewałam się, że polem doświadczalnym będzie dla mnie Ermitaż i Petersburg, miasto pierwszych awangard.

Każdy wybiera sam

Wśród artystów zaproszonych na Manifestę znaleźli się m.in. Paweł Althamer i Anna Baumgart. Ich udział wciąż nie jest pewny. Kojarzona z nurtem krytycznym Baumgart, performerka, rzeźbiarka, fotografka, autorka instalacji i prac wideo, przyznaje, że jeszcze nie podjęła decyzji. - To skomplikowana sytuacja - mówi. - Wierzę, że sztuka ma ogromny potencjał zmiany. Problem w tym, że jest traktowana instrumentalnie przez polityków jak paciorki na wymianę. Pytanie, które sobie zadaję, brzmi tak: co zrobić, żeby w podobnej sytuacji nic być traktowanym przedmiotowo? Najlepiej byłoby w ramach Manifesty zrobić coś, co by rozmontowało całą imprezę, pozwoliło artystom wyjść do ludzi. Ale czy to będzie możliwe? Czy system nas wykorzysta, czy my znajdziemy lukę, aby wykorzystać system? To bardzo pociągające dla mnie jako artystki. Ale nie wiem, czy się zdecyduję.

Joanna Warsza liczy na to, że jako kuratorka z zewnątrz będzie potrafiła oprzeć się cenzurze i prowadzić krytykę. Tłumaczy, że zdecydowała się dokończyć pracę nad programem publicznym Manifesta również dlatego, żeby przeciwstawić się rusofobii i poczuciu wyższości, które widzi w polskich mediach. - Wycofanie się z projektu byłoby oddaniem pola, które pewnie wzbudziłoby wicie sympatii zwłaszcza w Polsce, jednak wolę przetestować, jak daleko sztuka może teraz ingerować w społeczeństwo.

Czy nie obawia się, że udział zagranicznych kuratorów i artystów w organizowanym w Rosji biennale zostanie użyty w wojnie propagandowej, którą rosyjskie media prowadzą z Zachodem? Manifesta jest finansowana z wielu różnych źródeł, jednym z nich są lokalne władze. Trudno się łudzić, by urzędnicy nie próbowali skorzystać na organizacji "Olimpiady sztuki współczesnej", w której udział mają wziąć najważniejsi światowi artyści, m.in. Thomas Hirschhorn, Bruce Nauman, Cindy Sherman. Czy można sobie wyobrazić lepszy show promocyjny? Jeśli nawet nie sprzeda się go na Zachodzie, rosyjska publiczność z przyjemnością posłucha o światowych gwiazdach sztuki pracujących w Petersburgu, i to z okazji 250-lecia Ermitażu. - Manifesta 10 jest jednym z najważniejszych wydarzeń Roku Kultury w Rosji - powiedział niedawno wiceburmistrz Petersburga Vasily Kichedzhi. - Biorąc pod uwagę międzynarodową reputację biennale i zainteresowanie publiczności, wierzymy, że sukces tego wydarzenia przyczyni się do wzmocnienia pozytywnego wizerunku nic tylko Petersburga, lecz także całej Rosji.

- Pierwszy kanał rosyjskiej telewizji jest tak słaby... Nie widzę żadnych podstaw, żeby propagandzie rosyjskiej udało się zagarnąć sztukę współczesną do własnych celów7 - przekonuje jednak Warsza.

- Oczywiście może być tak, że jakiś projekt zostanie zablokowany, lecz poddanie się, niespróbowanie byłoby tchórzostwem.

W tej decyzji wspierają mnie artyści, z którymi przygotowuje projekty: Deimantas Narkevićius z Wilna, Kristina Norman z Tallina, Alexandra Pirici z Bukaresztu czy Rosjanin Ilya Orlov. Nic mam ambicji, żeby przekonać wszystkich. Ale to, co dzieje się teraz w Rosji i na Ukrainie, jest gruntem, na którym, być może bardziej niż kiedykolwiek, powinna pracować sztuka współczesna. Życzę sobie, by projekty, nad którymi pracuję, sprowokowały krytyczną dyskusję, zróżnicowany, subtelny i niedogmatyczny sposób rozumienia rzeczywistości. Podkreślam, że warunkiem pozostania w projekcie jest postawa krytyczna i krytyczna produkcja sztuki. Nie wykluczam też projektów jednocześnie w Kijowie i w Rosji.

Problem w tym, że cenzurowanie artystów jest w Rosji na porządku dziennym. Dmitry Vilensky już kilka miesięcy temu przypominał historię zorganizowanej w Ermitażu wystawy pracy rosyjskich awangardystów El Lissitzkiego i liii Kabakova, z której usunięto "obsceniczny" zdaniem cenzorów obraz. "Jeśli taki akt cenzur;' dotyczy (dość niewinnej) pracy klasyka, możemy sobie tylko wyobrażać, co stanie się z pracami młodych artystów współczesnych" - pisał Vilcnsky.

Nie można zapominać o polityce. Czy naprawdę artyści i instytucje mogą udawać, że polityka Kremla wobec Ukrainy oraz działalność kulturalna w Rosji to dwie osobne rzeczywistości? - Nie możemy udawać, że nie widzimy łamania elementarnych demokratycznych praw, groźby wojny, pokazu siły - mówi artystka Zuzanna Janin. - Odkąd aresztowano dziewczyny z Pussy Riot, brałam udział w dwóch wystawach w Rosji. To były niezależne instytucje i tylko dlatego się zdecydowałam. Sztuka jest dla mnie bardzo ważna, ale są okoliczności szczególne - dziś uważam i przyznaję, że lepiej było zbojkotować te wystawy z wyraźnym apelem o demokratyczne prawa dla ludzi w Rosji. Będąc w Rosji, zrobiłam kilka jednoosobowych akcji performatywno-protestacyjnych, które były dla mnie osobistym protestem i aktem solidarności z więzionymi i pozbawionymi praw. Pokazuję je na wystawach, ale nikt nie kwapi się pokazać tego w Rosji, gdzie panuje cenzura. Każdy musi się zastanowić, po której stronie mocy chce się opowiedzieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji