Artykuły

Pozazdrościć Gliwicom!

"Dźwięki muzyki" w reż. Marii Sartovej w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.

Im dłużej Paweł Gabara kieruje Teatrem Muzycznym w Gliwicach, tym celniej dobierany jest repertuar, realizatorzy i pochodzący z castingów wykonawcy. Tak było na premierze nieznanego w Polsce musicalu "The sound of music" (Dźwięki muzyki). Jak na afisz z takim tytułem coś mi tu nie brzmi, ale dzieło, spektakl, a przedtem jeszcze (w 1965 r.) jego amerykańska wersja filmowa okazały się wyśmienite.

Gromada dzieci owdowiałego kapitana marynarki rozkochuje się w guwernantce, wahającej się ze wstąpieniem do klasztoru. W końcu ojciec dzieci też ją pokochał i poślubił. Wszystko to w atmosferze wspólnie śpiewanych piosenek z anszlusem Austrii przez Hitlera, co obecnie zbiega się przypadkowo, ale czytelnie z ukraińską aferą na Krymie.

Piękna muzyka, teksty piosenek Richarda Rogersa i Oscara Hammersteina, mądrze skonstruowane libretto spółki Lindsay i Crouse, oparte na powieści Trappa o historii rodziny Singers (będącej zresztą historią prawdziwą) - oto atuty tego przedsięwzięcia.

Reszty dopełnili realizatorzy: Wojciech Rodek dyrygujący spektaklem na poziomie spotykanym tylko w Londynie lub na Broadwayu, paryscy scenografowie Yves Collet i Federica Mugnai (współpraca), projektantka wspaniałych kostiumów Tatiana Kwiatkowska oraz choreograf Jacek Badurek, który grupowe sceny aktorskie rozwiązał wręcz po mistrzowsku. Natomiast tłem w scenach balowych uczynił gliwickich tancerzy pamiętających z autopsji przedwojenny anszlus Austrii.

Wreszcie Maria Sartova, od lat konsekwentnie rozwijająca koncepcje reżyserskie swego paryskiego mistrza Bronisława Horowicza i trendy musicalowe Danuty Baduszkowej, z którą pracowała w czasach teatralnych i telewizyjnych debiutów. Jej inscenizacja Dźwięków muzyki to nie tylko kolejny sukces artystyczny. To także świadectwo ciągłego rozwoju reżyserskiego rzemiosła, pracy na scenie, kształtowania postaci, kreowania wykonawców w kierunku wzbogacania ich umiejętności aktorskich i wokalnych.

Z plejady wdzięcznych jej za to solistów wymienię tylko Ewę Łobaczewską (talent musicalowy, o którym nieraz jeszcze usłyszymy), Artura Swiąsa (znakomity kapitan von Trapp) i Jolantę Mazoń (bo mi się po prostu podobała). Świetnie reżysersko zmontowany spektakl odbierało się z przyjemnością dzięki nienagannej dykcji prawie wszystkich wykonawców oraz doskonałemu polskiemu tekstowi Andrzeja Ozgi.

Nazajutrz po premierze w PAP-owskiej notatce przeczytałem o owacji na stojąco oraz że "szczególnie gorąco oklaskiwane były grające w spektaklu dzieci". Stare teatralne porzekadło powiada, że pies i dziecko na scenie stanowią gwarancję murowanego sukcesu. Otóż siódemka małolatów w rolach śpiewającego rodzeństwa to talenty rewelacyjne, wykonujące szereg skomplikowanych zadań wokalnych, muzycznych i aktorskich. Robiły to z wdziękiem, wrodzoną naturalnością i precyzją. Tak utalentowane i artystycznie przygotowane dzieci można tylko czasem zobaczyć w filmach lub serialach telewizyjnych. Prawie nigdy na żywo w teatrze. Najlepiej zaprezentował się 14-letni Bartek Kardyś. Podczas popremierowego bankietu wręczyłem mu wizytówkę, aby po ukończeniu studiów wokalnych i aktorskich mógł liczyć na promocję, choćby już zza grobu.

Bankiet był wystawny dzięki sponsorom i znamienitym gościom z Grażyną Kulczyk na czele. Najdłużej przemawiał gliwicki kierownik artystyczny, ględząc niemiłosiernie i dziękując każdemu z artystów za to, że już wystąpił, że ma zamiar wystąpić, że jest pracownikiem, współpracownikiem, przełożonym, podwładnym, sponsorem, przedstawicielem władzy, gościem lub tylko uczestniczącym w bankiecie na krzywy ryj.

W końcu, dojrzawszy mnie w tłumie, uparł się, abym też zabrał głos. Oto co powiedziałem, zacytowany w notatce PAP-owskiej "...dzisiejszy spektakl wpisuje się w piękną gliwicką tradycję muzyczną. Jesteśmy zwykle bardzo zazdrośni o cudze sukcesy, ale to sukces tego środowiska, tego zespołu, kolejna wspaniała realizacja Marii Sartovej. Tutaj znalazła dobrą atmosferę, cierpliwość i gorące serca".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji