Kwadrans świetnej zabawy
Jak to już naukowo zostało dowiedzione, farsę od komedii łatwo odróżnić. W klasycznej farsie więcej po prostu na scenie jest drzwi. W tej, granej w Teatrze Nowym, jest dziewięcioro aktorów i tyle też na scenie drzwi. Rzecz cała na tym polega, że akcja sztuki rozgrywa się w pustym - zdaniem znajdujących się w nim osób - domu, wśród postaci, które przez czas dłuższy stanowczo nie powinny się ze sobą spotkać. Gdy więc jedne drzwi się zamykają, otworzyć się natychmiast muszą inne. Tak w każdym razie ma być przez czas pewien w granej przez pewien angielski teatr komedii, której treścią są perypetie ukrywających się tu przed urzędem podatkowym gospodarzy domu oraz ich nieproszonych gości.
Ale to tylko jedna z warstw tej farsy. Bo "Czego nie widać" Michaela Frayna jest farsą o farsie i teatrem w teatrze. Widz ogląda bowiem najpierw próbę generalną wystawianej przez ten teatr farsy, potem to samo przedstawienie od strony kulis, a na zakończenie gotowy już spektakl od strony widowni. A że na grane przez aktorów postaci nakładają się ich własne życiowe kłopoty, oglądamy tutaj prawdziwą teatralną katastrofę. A więc sytuację, w której drzwi nie w porę się otwierają i zamykają, cała ta komedia omyłek nagle rozsypuje się.
Przedstawienie w Nowym wyraźnie dzieli się na trzy części. Pierwsza jest bardzo długa i po prawdzie niezbyt zabawna. W drugiej śmiech na widowni rozlega się już znacznie częściej, a w trzeciej, najkrótszej, wybucha on co chwila. Można by rzec, że jest tak, jak powinno. Z jednym wszakże zastrzeżeniem. Pierwszy akt trwa ponad półtorej godziny, a ten naprawdę zabawny zaledwie kwadrans. Gdy farsa ta przed dwunastu laty grana była w Poznaniu w Teatrze Polskim, w zasadzie było podobnie. Z farsą tak to już jest, że nie każdego w niej to samo cieszy i o naprawdę dobre przedstawienie w tym gatunku jest bardzo trudno. Bo jest to po prostu także kwestia wprawy i doświadczenia. A tego akurat brakuje obu stronom. Bo i widzom, i aktorom.
W trzygodzinnym przedstawieniu Eugeniusza Korina naprawdę zabawne są role i postaci charakterystyczne. Aktora, przed którym trzeba chować whisky - Tadeusza Drzewieckego, roztargnionej inspicjentki - Bożeny Borowskiej, zabieganego kierownika technicznego - Ildefonsa Stachowiaka.