Artykuły

Jak urzędnicy marszałka wybierali dyrektora

O wyborze kandydata na dyrektora Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie przesądziły głosy urzędników marszałka. Według jednego z członków komisji wybór przypominał teatrzyk marionetek z przewidywalnym zakończeniem - pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.

Od kilku tygodni krążyły plotki, że spośród aż 10 kandydatów, którzy zgłosili się na to stanowisko, najlepszy okaże się Jan Nowara. A wydawał się najbardziej kontrowersyjny, bo był już dyrektorem "Siemaszki" do 2003 r. i został zwolniony dyscyplinarnie, m.in. z zarzutem zadłużenia teatru na pół miliona złotych w niespełna rok. Zanim został dyrektorem w Rzeszowie, przez trzy lata był szefem Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu. Stamtąd odszedł z zarzutami zadłużenia teatru na 400 tys. zł i skonfliktowania zespołu.

Kto chciałby powierzyć budżet ważnej wojewódzkiej instytucji osobie, wobec której jest choćby cień wątpliwości w związku z zarządzaniem pieniędzmi, tym bardziej że do wyboru jest jeszcze kilku innych kandydatów bez takich zastrzeżeń?

Komisja powołana przez marszałka w poniedziałek rekomendowała na stanowisko dyrektora "Siemaszki" Jana Nowarę. Jest kojarzony z PiS-em: objął stanowisko dyrektora opolskiego oddziału TVP w czasach rządów PiS-u, gdy na czele telewizji publicznej stał Bronisław Wildstein. Gdy po raz pierwszy został dyrektorem Teatru im. Siemaszkowej, w 2002 r., marszałkiem podkarpackim był Bogdan Rzońca z PiS-u.

W lokalnych mediach obecny PiS-owski marszałek Władysław Ortyl z troską niedawno opowiadał, jak bardzo zależy mu, aby teatr się rozwijał. Wtórował mu Jan Burek, wicemarszałek odpowiedzialny za kulturę, który obiecał mi w rozmowie telefonicznej, że wybór nowego dyrektora nie będzie polityczny, bo chodzi przecież o dobro teatru. Burek planuje ważne inwestycje: remont małej sceny i budowę sceny letniej w podwórzu. Dlatego - jak mówił - zależało mu, żeby dyrektorski fotel objął ktoś zaufany, kto udźwignie ciężar realizacji tych projektów.

Taką osobą nie był dla marszałków Remigiusz Caban, poprzedni dyrektor, którego zwolniono w grudniu ub.r. Marszałek zawiadomił rzecznika dyscypliny finansów publicznych o podejrzeniu naruszenia przez Cabana dyscypliny finansowej. Okazało się, że chodzi o niezinwentaryzowanie programów teatralnych o wartości niespełna 2 tys. zł. Rzecznik uznał to za przeoczenie, a nie nadużycie finansowe, i postępowania nie wszczynał.

Sprawę dawnych oskarżeń finansowych wobec Nowary też rozpatrywał rzecznik dyscypliny finansów publicznych i nie dopatrzył się poważnych nadużyć, odmówił wniesienia wniosku o ukaranie ze względu na brak znamion przestępstwa.

Co jednak interesujące, podejrzenia w przypadku Cabana wzbudziły święte oburzenie obecnej władzy do tego stopnia, że stały się jednym z powodów zerwania z nim dyrektorskiego kontraktu. Tymczasem jeśli chodzi o Jana Nowarę, wcale nie okazały się dyskryminujące w staraniach o ten sam fotel.

Komisja obradowała w składzie: trójka przedstawicieli województwa podkarpackiego - Lesław Majkut, Wojciech Buczak, Danuta Magoń-Opalińska, dwoje przedstawicieli ministra kultury i dziedzictwa narodowego - Bożena Sawicka i Wojciech Świdziński, Dariusz Dubiel - przedstawiciel Towarzystwa Kultury Teatralnej, Inka Dowlasz - przedstawicielka Związku Artystów Scen Polskich, dwóch przedstawicieli Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" przy Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie - Mieczysław Potoczny i Grzegorz Pawłowski.

Komisja wysłuchała sześciu kandydatów dopuszczonych do ostatniego etapu konkursu: Łukasza Pijewskiego, Jacka Bunscha, Andrzeja Chichłowskiego, Adama Srokę, Jana Nowarę i Waldemara Matuszewskiego.

Decyzja o rekomendowaniu zarządowi kandydatury Nowary nie zapadła jednogłośnie. Taką samą liczbę trzech głosów otrzymał Waldemar Matuszewski, przy powtórnym głosowaniu wynik był podobny i w takiej sytuacji decydujący był głos przewodniczącego komisji Lesława Majkuta, urzędnika marszałka. Te trzy głosy na Nowarę oddali przedstawiciele urzędu marszałkowskiego, na Matuszewskiego głosowali teatralni związkowcy, jeden głos z ZASP-u trafił do Sroki, a przedstawiciele ministerstwa wstrzymali się od głosu, nie widząc ani jednego odpowiedniego kandydata.

Czym ujął Nowara Lesława Majkuta i pozostałych urzędników marszałka? - Jako jedyny przedstawił sposób zarządzania teatrem. Pozostali kandydaci mówili tylko o sztukach, jakie chcą pokazywać. Jeden prawie odegrał sztukę przed nami. Ale marszałek potrzebuje dyrektora, który oprócz tego, że jest artystą, będzie też zarządzać instytucją, a po Nowarze widać, że ma w sobie żyłkę menedżera. Mówił o pozyskiwaniu funduszy unijnych i środków od sponsorów - wyjaśnia Majkut.

Czy żadnych wątpliwości nie wzbudziły finansowe zarzuty wobec Nowary z czasów, gdy był dyrektorem w Rzeszowie i Kaliszu? - O Kaliszu nie słyszałem, a co do Rzeszowa pan Nowara przedstawił wyjaśnienia, z których wynikało, że to nie była jego wina. Nie pozostały żadne wątpliwości - mówi urzędnik.

Inny członek komisji, który woli pozostać anonimowy, inaczej widzi wybór kandydata. - Niech nie robią szopki z ludzi. Po co ściągają członków komisji z Warszawy, angażują ich czas? Przyjechali kandydaci z całej Polski, stresowali się i po co to wszystko? Wygląda na to, że wybór był z góry przesądzony - komentuje zniechęcony.

- Obiecał pan, że konkurs nie będzie polityczny - dzwonię do wicemarszałka Burka. - Żadna decyzja zarządu w tej sprawie nie została jeszcze podjęta. Mam kilka pytań dotyczących kandydata, m.in. jego kwalifikacji artystycznych - odpowiada.

- Zarząd województwa zajmie się uchwałą dotyczącą powołania nowego dyrektora na jednym z najbliższych posiedzeń - informuje Tomasz Leyko, rzecznik urzędu marszałkowskiego. Najbliższe odbędzie się w piątek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji