Artykuły

Bydgoszcz. Próba otwarta w Teatrze Polskim

Co się dzieje na scenie, gdy w teatrze nie ma widzów, jak powstaje przedstawienie, kto ma więcej do powiedzenia: aktorzy, czy reżyser - tego wszystkiego można było się dowiedzieć na próbie otwartej spektaklu "Osiem kobiet" w Teatrze Polskim.

Publiczność, która przyszła do teatru w czwartek wieczorem była świadkiem tzw. pierwszej próby sytuacyjnej. Zanim na scenie pojawiło się tytułowe osiem kobiet, reżyser Marek Mokrowiecki [na zdjęciu] długo opowiadał o tym co działo się wcześniej.

- To nasza jedenasta, czy dwunasta próba - mówił. - Dotąd odbywały się stolikowe, podczas których siedzimy i opowiadamy sobie o relacjach między aktorami, sensie ich pojawiania się. Wtedy również podaję aktorom skróty. W "Ośmiu Kobietach" wykreśliłem około 30 procent tekstu.

Podczas prób sytuacyjnych aktorzy ćwiczą już na scenie. Ustalają gdzie kto ma siedzieć, skąd wchodzić, jak zaaranżowana będzie przestrzeń. - Tutaj będzie kuchnia, tu garderoba, a tu główne wejście do rezydencji, w której rozgrywa się dramat - wskazywał Mokrowiecki. Część z tych miejsc była już częściowo wyposażona w meble - np. przy głównym wejściu stały schody i drzwi.

Jednak wiele pomieszczeń aktorzy podczas prób muszą sobie wyobrazić i zapamiętać. A nie jest to łatwe, bo wszystko przecież wygląda tak samo: pusta, czarna przestrzeń. - Dlatego powtarzamy sceny wielokrotnie, żeby nie mieli absolutnie żadnego problemu z przemieszczaniem się z jednego miejsca do drugiego - tłumaczy reżyser. - Cała scenografia pojawi się gdzieś dopiero na dwa tygodnie przed premierą. Teraz posługujemy się rekwizytami zastępczymi.

Można je było oglądać w salonie rezydencji. Kanapa, stół, fotele i lampa w przedstawieniu będą zamienione na inne. Stanęły na czas prób, bo ułatwiają grę.

Po pół godzinie na scenie pojawiły się wreszcie aktorki. W prywatnych ubraniach, z tekstami w ręku. Niektóre po chwili zaznaczyły strojem charakter odgrywanej przez siebie postaci np. Dagmara Mrowiec - w spektaklu młodsza córka - założyła na stopy wielkie, różowe kapcie w kształcie zwierzęcych łap i szlafrok. Wreszcie zaczęło się wielokrotne odczytywanie tekstu. Mokrowiecki dawał aktorkom rady, ale słuchał również ich propozycji.

- "Osiem Kobiet" to stricte aktorskie przedstawienie. Reżyser powinien się w zasadzie schować, słuchać tego, co do powiedzenia mają aktorzy, a potem wrzucić to wszystko do jednego kotła - wyjaśniał. - Przez cztery godziny robiliśmy tylko jedną scenę - kilka stron tekstu - dodał na koniec. -Jest to tak męczące, że dłuższych prób nie ma sensu już dziś przeprowadzać.

To była pierwsza próba otwarta, w jakiej brał udział reżyser.

- Z propozycją wyszedł dyrektor teatru, Adam Orzechowski - opowiadał Mokrowiecki. - Zgodziłem się i jestem bardzo zadowolony. Oprócz rozmów z aktorami, tłumaczyłem również widzom co się właśnie dzieje, ale jestem zadowolony. Po wszystkim ktoś z widowni przyszedł do mnie i powiedział "teraz widzę, że aktorstwo to bardzo trudny zawód".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji