Artykuły

"Skąpiec" Moliera na scenie wrocławskiej

REPERTUAR współczesny i wielka klasyka - oto program wrocławskiego teatru. Po prapremierze sztuki F. Wolfta "Wójt Anna" we­szła w próbę, nowa komedia Iwaszkiewicza; po Fredrze przyszedł Szekspir, po Szekspirze - Molier. I to Molier najbardziej mo­lierowski, jedna ze sztuk najpowszechniej uznanych za arcydzieło, tak klasycznych, że podziwiałem odwagę Maryny Broniewskiej, aby pokazać "Skąpca" na nowo. "Skąpiec" jest klasyczny, ale jednocześnie najbardziej podręcznikowy i całe zadanie teatru, to właśnie wydobyć "Skąpca" z podręcznika historii literatury i spojrzeć na niego świeżym okiem.

Podręczniki widzą w "Skąp­cu" wzór komedii charakte­rów i przeciwstawiają póź­niejszej komedii obyczajowej. Podręczniki widza w Harpagaonie molierowskim wieczny obraz skąpca, genialne studium namiętności, która we wszystkich epokach trzęsie się nad tą samą szkatułką. Trzeba pokazać, że "Skąpiec" Moliera to przede wszystkim wielka społeczna komedia obyczajowa trzeba Harpagona z powrotem umieścić w XVII-wiecznym Paryżu.

I klucz do "Skąpca" odnaj­dziemy nie w podręcznikach historii literatury, gdzie pracowicie zestawiano każda scenę Moliera z Plautem, ale w dwudziestym drugim rozdziale pierwszego tomu "Kapita­łu". Pisze Marks: "W okresie historycznych początków ka­pitalistycznego sposobu produkcji - a każdy kapitalisty­czny dorobkiewicz indywidu­alnie przechodzi przez to hi­storyczne stadium - żądza wzbogacenia się i skąpstwo panują jak absolutne namięt­ności". I zaraz potem Marks dodaje: "I jednocześnie w szlachetnej duszy ucieleśnio­nego kapitału rozpoczyna się faustowski konflikt między namiętnością ciułania i żądzą rozkoszy".

Marks z całą nieporównaną jasnością dostrzega za skąp­cem jego worek złota. Każde­mu skąpcowi drżą z chciwo­ści ręce i jego namiętność przesłania mu cały świat, ale worek złota nad którym się trzęsie jest inny w każdej epoce, i aby zrozumieć Harpagona, trzeba zobaczyć za nim okres pierwotnej akumulacji; pieniądz, który nie stał się je­szcze znakiem, który ma swój ciężar i kolor, który jest pięk­ną, złotą i ciężką moneta trzeba w namiętności Harpagona, w jego stosunku do szkatułki jak do żywej istoty, w roztkliwianiu się nad jej stratą jak nad stratą ko­chanki, dostrzec czystą namiętność posiadania, dostrzec lichwiarza, który pobiera dwudziesty piąty procent od kapitału, który monety zamie­nia na fanty dłużników, ale dla którego bogactwo jest za­wsze czymś, co można wziąć w rękę. Trzeba dostrzec w Harpagonie bezpośredni, nie­mal fizyczny stosunek do pie­niędzy posiadać, to znaczy dla niego mieć złoto w ręku. Albo przynajmniej w domu, pod poduszką, w skrytce, w ziemi. To nie mała rzecz zna­leźć w domu bezpieczną kry­jówkę; co do mnie wszystkie zamknięcia i skrzynie uwa­żam za mocno niepewne i nie rad na nich polegam. To istna przynęta dla złodziei, każdy przede wszystkim tam się do­biera.

I nagle ten siedemnastowie­czny Harpagon staje się współczesny. Nagle widzimy w nim obraz współczesnego spekulanta i ciułacza, który pod podłogę zapycha kupony materiału czy paki z cukrem i zakopuje w nocy w ogrodzie złote monety. Ale to nie Harpagon jest aktualny, to tylko wyrodniejąca klasa wraca do najbardziej łupieżczej i najprymitywniejszej formy aku­mulacji. Taka bywa czasem niespodziewana dialektyka hi­storii.

Ale wielkość molierow­skiego "Skąpca" to również bezpośrednie, chciałoby się powiedzieć na­macalne ukazanie panowania pieniądza. W powieściach i komediach z okresu dojrza­łości kapitalizmu pieniądz od­grywa dalej przemożną rolę, ale już jest zamaskowany, już się nazywa hipoteką, ty­tułem własności, wpływami. Tutaj, jak w powieściach Da­niela Defoe pieniądz ma jesz­cze swój materialny kształt worka ze złotem. I ten worek ze złotem decyduje o losie dzieci, o miłości, o małżeń­stwie, o wszystkim. "Skoro ktoś gotów jest wziąć pannę bez posagu, nie ma się co dłużej zastanawiać. Wszystko mieści się w tym słowie: bez posagu, ono powinno starczyć za młodość, piękność, urodzenie, honor, rozum i uczci­wość".

"Skąpiec" Moliera może stać się pięknym przykładem w dyskusji nad zmiennym i trwałym w sztuce. Harpagon jest paryskim, siedemnasto­wiecznym lichwiarzem, a prze­cież owo wstrząsające "bez posagu" - nie ma się co dłu­żej zastanawiać" nie straciło swojej siły przez blisko lat trzysta. I jeszcze przecież dzi­siaj we Francji brzmi z całą powagą.

Co jest trwałego w "Skąp­cu"? Stara brutalna technika realistycznej farsy i wspania­łe mistrzostwo psychologicz­nego skrótu. Niewątpliwie, ale przecież nie w tym jest wielkość Moliera. Harpagon nie jest wieczny i z owego "bez posagu" z całą beztroską śmieje się nasza młodzież. I myślę, że najtrwalszą warto­ścią arcydzieła molierowskie­go jest właśnie owo ucieleś­nienie, jak pisał Marks, wor­ka ze złotem w historycznej chwili początków kapitalizmu. Właśnie to, że ów worek ze złotem, myśli i działa tak, jak powinien myśleć i działać wo­rek ze złotem, a jednocześnie ten worek ze złotem chce się żenić z młodziutką dziewczy­ną, chce za grosze mieć wspa­niały obiad, jest lichwiarzem wobec własnego syna i dłuż­nikiem swego własnego ojca.

Tym żywym workiem zło­ta był Ludwik Benoit. Po raz pierwszy chyba dwu­dziestoparoletni aktor grał starca Harpagona. Ale może właśnie dzięki temu Benoit od początku do końca budował świadomie swoja rolę. Poka­zał w Harpagonie ów konflikt faustowski między żądzą ciu­łania i pożądaniem rozkoszy. Wydobył cała gorącą, zmysło­wą niemal miłość do złota, fi­zyczny do niego stosunek. Dał Harpagonowi ciągły strach ciągłe rozdrażnienie, dał mu nawet całą porcję naiwności, jakąś starczą sklerotyczność i przez to ten zakochany worek ze złotem uczynił na powrót ludzkim. Szedł konsekwentnie na wydobycie całej dramatyczności postaci. Rola Harpagona, to nowy krok naprzód tego świetnie zapowiadające­go się aktora.

Doskonałą Frozyną w ge­ście, w charakterystyce, w ca­łym wzięciu była Halina Drohocka. Zachowała całą ostrość tej roli rajfurzycy, wywodzą­cej się jeszcze z Comedia dell'Arte, a zarazem przydała jej dużą intelektualną dojrza­łość. Frozyna, była tu jak gdy­by chwilami pozytywną boha­terką, ponieważ ona na i jaś­niej widziała co się dokoła niej dzieje i była wolna od wszystkich złudzeń.

Zawiedli natomiast młodzi: Jasiukiewicz, Kraftówna, Skrzeszewska, Polkowski.

A szkoda, bo "Skąpiec" to nie tylko Harpagon, to także star­cie dwóch moralności, to kon­sekwentnie prowadzona przez Moliera krytyka przemocy oj­cowskiej i małżeństw, o któ­rych decydują jedynie pie­niądze. Młodzież wyszła tutaj bledziutko, grała na samym tekście, grała niemal tylko znękanych skąpstwem Harpagona, zamiast silniej akcento­wać momenty buntu. Dosko­nały był natomiast Adamczak jako Strzałka i Michalak jako Jakub.

Maryna Broniewska poszła może zanadto na ponurość "Skąpca", w tym wielkim dra­macie jest jednocześnie staro­francuska farsa i może należa­ło ją odważniej pokazać. Wte­dy "Skąpiec" byłby bogatszy, Ale w ujęciu Broniewskiej jest może za to bardziej jed­nolity i bardziej ludzki. Ko­stiumy, jak zwykle we Wro­cławiu, dużo lepsze od dekoracji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji