Artykuły

Gombrowicz Mrożka spotyka i co z tego wynika

"Chwilowe nawet zetknięcie artystów nie powinno być w guście letniej i mdłej zupki. Ostre powinno być - jak barszcz z pieprzem". Tak mówi Witold Gombrowicz w sztuce Macieja Wojtyszki. Za chwilę spotka Sławomira Mrożka. W piątek premierę w Teatrze Narodowym w Warszawie miał spektakl "Dowód na istnienie drugiego" - pisze Małgorzata I. Niemczyńska w Gazecie Wyborczej.

"Patrzę na fotografię Gombrowicza i nagle mam ochotę dorysować mu wąsy. On nienawidził wąsów i bród, jako atrybutów męskości. Oczywiście nie zrobię tego. Byłby to zabieg magiczny, ale po co? W każdym razie jego fotografia jest przede mną bezbronna" - napisał Mrożek w dzienniku w 1974 r. Gombrowicz nie żył od pięciu lat. I w dalszym ciągu to Mrożek był wobec niego bezbronny.

Dramat "Dowód na istnienie drugiego" Macieja Wojtyszki, który autor wyreżyserował właśnie w Teatrze Narodowym w Warszawie, opowiada o spotkaniu pisarzy. Widzieli się cztery lub pięć razy, po raz pierwszy w 1965 r. "Dzisiaj przyjechał Gombrowicz. Pan Gombrowicz, a po włosku: Padrone - notował Mrożek w dzienniku. - Zrozumiałem, że go nie lubią. Albo odwrotnie. Nie lubią go, bo są przez niego ujarzmiani, czują siłę, przemoc. Nikt tego nie lubi". I dodał: "Przez niego nie śpię teraz w nocy".

"Mrożek (zwierzenia) - 2 razy"

Mrożek nazwisko Gombrowicza usłyszał po raz pierwszy w wieku 20 lat. Na zebraniu młodych literatów przeczytał opowiadanie. Jeden ze starszych kolegów rzucił: "To jest coś z Gombrowicza". Mrożek nie wiedział, o kogo chodzi. Był gorącym wyznawcą komunizmu, bliżsi byli mu trzeciorzędni pisarze Kazachstanu. Kilka lat później sięgnął po "Trans-Atlantyk", czytał go jako utwór wroga klasowego. "Nie zrozumiałem nic, bo nie chciałem" - przyznawał po latach. Potem przyszedł czas na "Ferdydurke", "Ślub", "Iwonę, księżniczkę Burgunda". Gombrowicz wsiąkał w niego powoli. Wreszcie "Pornografia" wstrząsnęła młodym Mrożkiem.

Starszy o 26 lat Gombrowicz mógł usłyszeć o Mrożku dopiero po powrocie z Argentyny. Wsiadł na statek w kwietniu 1963 r. Dwa miesiące później Mrożek wybrał emigrację. Osiadł we włoskim Chiavari, Gombrowicz - we francuskim Vence. Tuż obok siebie. Jeszcze tego samego roku autor "Ferdydurke" pisał w liście do Jerzego Giedroycia: "Sławomir Mrożek bawi we Włoszech i jest tam też Maria Paczowska, nader inteligentna osoba, też z Polski. Listy od nich dramatyczno-czołobitne otrzymałem, silnie obecne zmiany w Polsce przeżywają. Napiszę do nich, żeby Cię o Kultury poprosili, gdyby ich tam we Włoszech nie mieli - myślę, że gdybyś im przesłał kilka nrów z mymi dziennikami, mocno by się ucieszyli. Groszem nie śmierdzą".

Pisarze spotkali się za pośrednictwem polskich przyjaciół, również emigrantów. Bohdana Paczowskiego i jego żonę, wspomnianą wyżej Marię, Mrożek znał z czasów studenckich. W warszawskim spektaklu jest cała czwórka, a także pierwsza żona Mrożka, malarka Maria Obremba, Rita Gombrowicz i malarz Kazimierz Głaz, który bawił w tym czasie w Vence na stypendium.

Z jakich tekstów korzysta Wojtyszko? Przytacza chociażby spisany przez Ritę sen Gombrowicza o grubej królowej tłumaczącej prawo w arabskim pałacu. Inscenizuje wspólną kolację, którą Głaz uwiecznił w książce "Gombrowicz w Vence". Mrożek miał się wówczas poddawać poleceniom starszego pisarza, ten kazał mu np. pomieszać różne rodzaje makaronów, "żeby nie było banalnie".

Skąpe kwestie Mrożka ułożone zostały w "Dowodzie..." niemal wyłącznie z cytatów zaczerpniętych z jego prywatnych zapisków. "Głównie mu się przysłuchiwałem" - mówił o Gombrowiczu. Ale w dzienniku i w listach do przyjaciół - zwłaszcza Stanisława Lema i Jana Błońskiego - poświęcał pisarzowi obszerne stronice. Interesowało go wszystko, nawet... uszy mistrza (jakoby dziwnie wydłużone). Nazywał go "Szefem", zachwycał się jego żywotnością, zazdrościł mu jasności wywodu i pewności wyborów. We własne wciąż wątpił. Upijał się, nie radząc sobie z myślami: "Gombrowicz jest. Ja ciągle nawet nie jestem pewien, że jestem".

Wzmianek na temat Gombrowicza znajdziemy w tomach zapisków Mrożka kilkaset. Gombrowicz o Mrożku nie pisał prawie wcale. W intymnym kalendarium "Kronos" zdarzało mu się odnotować ze skrupulatnością księgowego: "Wizyty: Mrożek (zwierzenia) - 2 razy". W liście do Giedroycia pomyłkowo nazwał go nawet "Stanisławem".

Platoniczny homoseksualizm

Sztuka Wojtyszki - choć odwołuje się do prawdziwych osób i zdarzeń - nie ma ambicji dokumentalnych. Najważniejsze jest w niej napięcie pomiędzy pisarzami. Destrukcyjna namiętność Mrożka, prowokacyjna pycha Gombrowicza. W jednym z dialogów pojawiają się Mickiewicz i Słowacki - to czytelna analogia. "Kochałem go (...). Po raz pierwszy byłem świadomy potencji homoseksualnej, możliwości dotarcia do drugiego człowieka przez erotyzm. Platoniczny homoseksualizm" - mówi Mrożek w finałowym monologu.

Wojtyszko odpuścił drugą anegdotę z książki Głaza, a wydaje się ona nader symboliczna. Gdy udało się wreszcie ugotować makaron, Mrożek oglądał przy stole pióro Gombrowicza. Zachwycony dopytywał, skąd je ma. "Szef" wyjaśnił: "To w prezencie od wielbicielki, Witoldy. Ty wiesz, ona jest zwariowana na moim punkcie. Zmieniła sobie nawet imię na Witolda". Mrożek słuchał, słuchał i nie wytrzymał: "Nie mógłbyś załatwić takiego samego dla mnie?".

O co chodzi? "Na przykład Ślub " i Iwonę przeczytałem, nie bardzo wiedząc, co czytam. A jednak dzisiaj, jako dramaturg, muszę walczyć z formą i duchem tych utworów" - przyznawał Mrożek. Nazwał w nim Gombrowicza swoją zmorą, od której promieniowania nie może się uwolnić. Ślub, który w "Tangu" Artur chce wziąć z kuzynką Alą, by przywrócić światu porządek, jest jakby żywcem wyjęty ze "Ślubu" Gombrowicza. Stomil i Eleonora mają w sobie coś z Młodziaków, bohaterów "Ferdydurke". Pokazany przez Mrożka konflikt pokoleń nawiązuje do dychotomii "ojczyzna-synczyzna" z "Trans-Atlantyku".

Najbardziej przykra dla Mrożka okazała się jednak historia "Krawca". Napisał go w 1965 r. Zanim go opublikował, ukazała się "Operetka" Gombrowicza - oparta na bliźniaczym pomyśle (dzieje ludzkości pokazane przez pryzmat mody, triumf nagości w finale). Przyjęło się uważać, że sztuka Mrożka - opublikowana osiem lat po śmierci Gombrowicza - mimowolnie wyszła mu tak podobna. Wszystko przez tę "zmorę". Wiadomo jednak, że praca nad "Operetką" trwała kilkanaście lat. Gombrowicz prawdopodobnie rozmawiał na jej temat z młodszym pisarzem, a Mrożek przyznał w dzienniku: "Nie jestem wcale pewien, czy Krawiec nie narodził się jednak z Gombrowicza jakoś, w jakiś sposób". Najbardziej bolało go nie podobieństwo, lecz różnica jakości.

Według Tadeusza Nyczka kompleks Mrożka wynikał z poczucia własnej niekompletności wobec całkowitości systemu autora "Kosmosu". Bronił go jednak twierdzeniem, że "nawet jeśli nie stworzył własnego systemu, to wygrał innym sposobem: wolną amerykanką, czyli antysystemem" (konsekwentne demontowanie takich zjawisk, jak "konwencjonalny patriotyzm, frazeologia narodowa, ustrojowa, międzynarodowa, międzyludzka i ogólnoludzka").

Sam Mrożek zauważył, że u Gombrowicza niewiele w gruncie rzeczy jest pytań. Raczej kolejne argumenty na potwierdzenie tezy. "Nie trzeba się pchać w Gombrowicza, bo on już zajęty przez Gombrowicza" - upominał sam siebie.

Zadać mata, pomieszać figury

Dla sztuki Wojtyszki kluczowa wydaje się scena, podczas której pisarze grają w szachy (w latach argentyńskiej biedy Gombrowicz dorabiał sobie w ten sposób). Jedyna, w której są sam na sam. To wtedy Mrożek, wyłamując się z całego towarzystwa, odmawia wzięcia udziału w obmyślonej przez Gombrowicza prowokacji. Gdy pisarz podpuszcza go, aby powiedział Ricie, że się kochają i są w związku homoseksualnym, mówi po prostu: "Nie". Nie daje się.

W tekście "Gombrowicz - śmierć" Mrożek napisał: "Niech sobie wyobrażę, że grałem z nim w szachy. Wstał i wyszedł z pokoju. Już nie wróci. Można mieć pokusę, żeby pomieszać mu figury i zadać mu mata, którego tak trudno było mu zadać w życiu. Jemu? Sobie, bo przecież to ja byłbym tym, który przestawia jego figury. Jakiego mata? Zaśmiałby się tak, jak to miał w zwyczaju".

"Dowód na istnienie drugiego" Macieja Wojtyszki w reżyserii autora, scenografia Paweł Dobrzycki, muzyka Piotr Moss. Premiera 14 marca w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Książka "Mrożek. Striptiz neurotyka" Małgorzaty I. Niemczyńskiej do kupienia w księgarniach i na Kulturalnysklep.pl, a w wersji elektronicznej na Publio.pl.

Na zdjęciu scena z próby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji