Próba cierpliwości
TWÓRCZOŚĆ znanego pisarza austriackiego Roberta Musila cieszyła się dużym zainteresowaniem, także i polskiej krytyki literackiej.
Znany jest polskiemu czytelnikowi m.in. głośny debiut prozatorski tego pisarza "Niepokoje wychowanka Torlesa". Jego sztuki, wprawdzie nieliczne, gościły na naszych scenach. To wszystko, a także renoma Starego Teatru w Krakowie, który na swojej scenie Kameralnej wystawił "Marzycieli" , były zachętą dla widzów krakowskich do przyjścia na ten spektakl. Przyszli więc widzowie tłumnie, ale w czasie trwania przedstawienia ubyło ich z sali.
Widownia pustoszeje głównie z powodu tekstu tej sztuki, który przepływa przez scenę jak jednostajnie falująca woda. W spektaklu, zgodnie z duchem utworu, nie ma punktów zwrotnych, silnych akcentów, puenty. Właściwie od początku "Marzyciele" są jednym wielkim przesianiem. Musil nie zamierzał publiczności zbawiać, by ułatwić jej odbiór swojego utworu. Pragnął, by widzowie włączyli się w tok jego rozumowania i odczuwania, choćby za cenę chwilowego znudzenia i irytacji.
Na treść szuki składa się epizod z życia dwóch małżeństw z ich zagmatwanymi perypetiami. W konfliktach małżeńskich istotną rolę odgrywa przystojny mistyfikator czy też hochsztapler Anzelm.
Poprzez zmienny nastrój nacechowany histerią, niesamowitością, chwilami zaś zwykłą nudą przenika do publiczności wiedza o postaciach sztuki. Jedni jej bohaterowie są uporządkowani, rozsądnie aprobujący życie i jego obiegowe normy. Inni pełni niepokoju i wątpliwości. Przeważa jednak nastrój wyobcowania, braku zrozumienia wynikającego z nieuchronnej samotności oraz lęku.
Sztuka i spektakl nie akcentują jednak rozterek, momentów rozpaczy czy kategorycznych decyzja. Jest to jak gdyby tok myślowy autora, rozpisany na postacie. Zadanie niezwykle trudne dla reżysera i niełatwy w odbiorze utwór dla publiczności.
Krystian Lupa na pewno osiągnął dwie rzeczy. Zrobił niebanalną, ładną i funkcjonalną dekorację, dostosowaną do klimatu sztuki. To jako scenograf. Jako reżyser - delikatnie skontrastował poszczególne postacie i zadbał o niezmienną , świeżość aktorstwa u wszystkich występujących w tej sztuce. Spektakl za każdym razem dzieje się na nowo. Aktorzy grają ambitnie, rzec by się chciało, z poświęceniem, Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba wytrwałości, by dotrwać do zapadnięcia kurtyny.