Artykuły

No more Hiroshima

Problem odpowiedzialności moralnej lotnika amerykań­skiego, który zrzuciwszy pierwszą bombę atomową na Hiroszimę wziął czynny udział w tym masowym mor­dzie, dokonanym na cywilnej ludności tego miasta, pasjo­nował od dawna pisarzy. W Polsce napisał sztukę osnutą wokół tej problematyki Krzy­sztof Gruszczyński. Nazywa­ła się "Klucz od przepaści". W NRD Rolf Schneider pod­jął ów temat w "Procesie Ryszarda Waverly".

Obecnie Lidia Zamkow po­stanowiła zrezygnować przy opracowaniu tego tematu z wszelkiej fikcji literackiej i zbudowała na kanwie faktów i dokumentów przedstawienie pt. "No more Hiroshima", którego bohaterami są lotnik amerykański Claude Eatherly i austriacki moralista prof. Gunther Anders. Prowadzili oni przez długie lata korespondencję, a prof. Anders przeciwstawiał się w listach skierowanych do prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz innych wysokich urzędników amerykańskiego wymiaru spra­wiedliwości, a także do leka­rzy amerykańskich - opinii, że poczucie winy Eatherly'ego ma charakter patologicz­ny, że cierpi on na chorobę psychiczną i nie odpowiada za swoje czyny, kiedy nawo­łuje do zakazu produkcji i użycia broni atomowej, naj­większego niebezpieczeństwa dla współczesnego świata, grożącego ludzkości zagładą.

Materiałem dla przedsta­wienia są przede wszystkim listy Andersa i Eatherly`ego. Interpretowali je bardzo spo­kojnie, lecz przekonująco dwaj bardzo dobrzy aktorzy krakowscy: Leszek Herdegen i Tadeusz Malak. Szczegól­nie Herdegen wzniósł się na wyżyny prawdziwego patosu, kiedy wygłaszał tekst listu prof. Andersa do pre­zydenta Kennedy'ego. Narra­torem była Lidia Zamkow, zarazem reżyser przedstawienia.

"No more Hiroshima" jest spektaklem, który wywiera duże wrażenie. Przygotowany był początkowo dla wykony­wania na estradzie. Krakow­scy aktorzy grali go z po­wodzeniem w niejednym klu­bie, domu kultury i świetli­cy. Jest to typowy teatr fak­tu, tak dziś interesujący wielu widzów jako forma poszukiwań artystycznych w dziedzinie teatru zaangażo­wanego, teatru politycznego.

Inna sprawa, czy twórcy realizacji telewizyjnej znale­źli dla tego przedstawienia adekwatną formę na małym ekranie. Tu nie wszystko przedstawiało się najlepiej. Kamery nie były dostatecz­nie ruchliwe, nie umiały zdy­namizować swymi ujęciami dramatyzmu akcji, podkreślić tego, co najważniejsze. W tej dziedzinie tego typu inscenizacje telewizyjne Adama Ha­nuszkiewicza wydawały mi się znacznie lepsze, by przy­pomnieć tylko "Medaliony" Nałkowskiej. Reżyseria tele­wizyjna miała tu za mało wy­obraźni, za mało pomysłów, potraktowała cały spektakl zbyt teatralnie, zbyt sta­tycznie.

Mimo to przedstawienie "No more Hiroshima" pozostaje w naszej pamięci ze względu na ważką tematykę, jaką poru­szyło, i bardzo dobrą grę Leszka Herdegena, który wy­różnił się zdecydowanie za­równo swym pięknym gło­sem, jak i żarliwą interpre­tacją roli prof. Andersa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji