Pirandello i Holoubek
Jakże się zestarzał ów laureat Nagrody Nobla z 1934 roku - Luigi Pirandello! Sztuka, którą przed paroma dniami zaprezentował w Katowicach Teatr Dramatyczny z Warszawy, w latach dwudziestych przyniosła jej autorowi wraz z dwoma innymi utworami - "Sześcioma postaciami scenicznymi w poszukiwaniu autora" i "Henrykiem IV" - ogromny sukces. Dzisiaj odbieramy ją już tylko jako sztuczną, pseudointelektualną opowiastkę z życia wyższych sfer. Oryginalna może tylko pozostała poetyka. Obiecuje jednak więcej niż jest w stanie przekazać w swoim końcowym uogólnieniu filozoficznym.
Dramat Pirandella "Żeby wszystko było jak należy" zajmuje się perypetiami dwóch ojców wydanej co dopiero bogato za mąż panny Palmy. Który z tych ojców jest prawdziwy? Obaj wydają się mówić przekonywająco, ale nie dowiemy się nigdy, który z nich kieruje się uczciwością, a który urojeniem, czy wyrachowaniem. Sympatia autora leży wyraźnie po stronie radcy stanu - jest nim Martino Lori - który w układzie społecznym występujących w dramacie osób reprezentuje niższy stan; ale to postać zgoła żałosna, papierowa, wzbudzająca politowanie, a nie współczucie.
Jednak ogromnie sugestywna gra Gustawa Holoubka w roli nieszczęsnego radcy stanu wciąga i każe raz po raz wierzyć w głęboki dramat męża i ojca. Poznajemy owego radcę stanu w domu weselnym córki lako przygaszonego, odtrąconego i ośmieszonego żałobnika, który mimo upływu szesnastu lat od śmierci żony żyje tylko wspomnieniem o niej i odwiedzinami jej grobu. Burzliwa, wstrząsająca rozmowa z córką, w której Martino Lori dowiaduje się prawdy o swym nieudanym małżeństwie i konfrontacja z przyjacielem, a teraz i rywalem - przemienia tego pokornego urzędnika w nowego człowieka, który walczyć będzie do ostatka o sens swego istnienia i cierpienia.
Holoubek tworzy z tej postaci wielką kreację, wzbogaca dialog tak przekonywająco, że widz jest urzeczony, prawdziwie zasłuchany. Nawet jednak ów wspaniały popis gry aktorskiej, nie zmienia faktu, że tragedia żałobnika okazała się tworem sztucznym i mało przekonywającym.
Znakomicie prowadzi drugą rolę w tym spektaklu Andrzej Szczepkowski jako senator Salvo Manfroni. Jest świadom swej uprzywilejowanej pozycji społecznej i władzy, wypływającej z posiadania wielkich pieniędzy, ale równocześnie uległy jako człowiek w kwestiach zabezpieczających mu uczucie córki. To postać ogromnie żywa i mimo pewnego ironicznego jej potraktowania - sprawiająca wrażenie jako dużej klasy indywidualność.
W obsadzie sztuki Pirandella wystąpiło wielu innych znanych aktorów - Wanda Łuczycka, Magdalena Zawadzka, Krystyna Kamieńska, Wojciech Pokora, Maciej Damięcki i Karol Starsburger - w cieniu jednak dwóch czołowych kreacji ich działania sceniczne zeszły na drugi plan.
Teatr Dramatyczny zjechał do Katowic w czasie, gdy w Warszawie występował Teatr im. St. Wyspiańskiego z "Weselem".