Artykuły

Dwie partie lewicowe SLD i Twój Ruch poszły w ślady Jarosława Kaczyńskiego i "uszczęśliwiają" łódzkich wyborców kandydatami, którzy nie mają z naszym miastem wiele wspólnego. Na listach znalazły się m.in. Ewa Wójciak z Poznania i Weronika Marczuk z Warszawy.

Wyborcy nie lubią "spadochroniarzy", czyli kandydatów zesłanych na nasze listy z innych miast. Doskonale wiedzą, że po wyborach Łódź i region nie będą miały z nich pożytku. Mimo to w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego na łódzkich listach wyborczych SLD i Twojego Ruchu znalazły się dwie "obce" kandydatki: Weronika Marczuk (z Warszawy) i Ewa Wójciak (z Poznania).

"Czy w Łodzi te partie nie mają odpowiednich kandydatów?" - pytają nasi czytelnicy i wymieniają choćby drugiego na liście wyborczej SLD prof. Grzegorza Matuszaka, wiceprzewodniczącego rady miejskiej, byłego senatora, którego zasługi dla miasta i dla jego własnej partii są nieporównywalne z dobrą wolą pracy dla Łodzi wyrażaną przez znana z telewizyjnych programów Weronikę Marczuk.

Po co partie to robią? - Wybory do europarlamentu rządzą się innymi prawami. Przecież w ubiegłych latach mandat zdobyli rajdowiec Krzysztof Hołowczyc i Tadeusz Ross - mówi działacz Sojuszu.

SLD jest zdeterminowany i chce zdobyć w Łodzi mandat do europarlamentu, bo go dotychczas nie miał. Dlatego zamiast lokalnego działacza rzucili na pierwsze miejsce celebrytkę. Jej związki z Łodzią są bardzo luźne. Prowadziła w Kleszczowie firmę i była żoną Cezarego Pazury, aktora pochodzącego z Tomaszowa, który studiował na PWSTViT w Łodzi.

Marczuk jest wprawdzie radcą prawnym, działa w organizacjach pozarządowych, ale myślę, że dla samych twórców listy wyborczej nie to jest najważniejsze. Liczy się, że pani Weronika tańczyła w "Tańcu z gwiazdami", była jurorką w "You Can Dance", a także padła ofiarą spisku agenta Tomka, czyli posła PiS Tomasza Kaczmarka (W 2009 r. została zatrzymana przez CBA pod zarzutem przyjęcia łapówki w zamian za pomoc w ustawieniu planowanej prywatyzacji Wydawnictwa Naukowo-Technicznego. W 2011 r. została oczyszczona z zarzutów i sprawę umorzono).

Twórcy listy SLD liczą, że na spotkania z Marczuk przyjdą mieszkańcy miast i wsi naszego regionu, by zobaczyć "panią z telewizji", a potem bez oporów oddadzą na nią swój głos. Widać hasło "Ciemny lud to kupi", które kiedyś padło na politycznej prawicy z ust Jacka Kurskiego, mocno zainspirowało lewicę. Cel uświęca środki, a Sojusz ma ambicje wydrzeć jeden mandat Platformie Obywatelskiej. Teraz w Parlamencie Europejskim łódzka PO ma dwoje posłów - Joannę Skrzydlewską i Jacka Saryusz-Wolskiego, a PiS jednego - Janusza Wojciechowskiego.

Co kierowało Januszem Palikotem, liderem Twojego Ruchu, wystawiającym z numerem jeden w Łodzi Ewę Wójciak? Być może jej antyklerykalna postawa? Dyrektorka Teatru Ósmego Dnia z Poznania była znana głównie w środowisku kultury, dopóki nie nazwała papieża Franciszka "ch....". I zapewne ta wątpliwa popularność spowodowała, że została "jedynką" w Łodzi.

Spadochroniarz na liście jest postrzegany przez wielu wyborców jako dyshonor dla regionu. Na Facebooku powstał już profil "Nie głosuję na spadochroniarzy". Trudno znaleźć entuzjastyczne czy chociaż pozytywne komentarze do "jedynek" z lewicowych list. Wyborcy czują, że wystawianie celebrytek to próba manipulowania elektoratem w partyjnych interesach.

Wybory do Parlamentu Europejskiego rządzą się trochę innymi prawami niż parlamentarne czy samorządowe. Na całą Polskę przypada 50 mandatów do europarlamentu, ale ich podział zależy od frekwencji. Gdy w Łódzkiem będzie wysoka, przypadną nam trzy miejsca w Brukseli. Gdy będzie bardzo niska, możemy mieć jeden mandat albo wcale. Jak "spadochroniarki" wpłyną na frekwencję w Łódzkiem? Okaże się w maju.