Artykuły

Jarosław Kilian: Zjawiskowa Nina Andrycz

- Nie chciała pogodzić się z upływem czasu. Nie przyjmowała ról "niskich". Jeszcze niedawno chciała grywać tylko królowe, kobiety władcze, młode albo najwyżej w sile wieku. Gwiazdą pozostała do końca - wspomina zmarłą w piątek aktorkę Jarosław Kilian, reżyser i dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w latach 1999-2010 .

Zadzwoniła kiedyś do mnie i zapytała ze swoim niepowtarzalnym akcentem: - Będzie dziś u mnie telewizja i musi mi pan poradzić: czy założyć etolę od Mao-tse- tunga czy suknię od premiera Nehru? - Ninę Andrycz wspomina reżyser i były dyrektor Teatru Polskiego Jarosław Kilian

Była świadkiem swoich czasów. Grywała królowe i wielkie damy przed prawdziwymi władcami, koronowanymi głowami, tyranami i mężami stanu. Wydawało mi się, że zawsze żyła trochę poza rzeczywistością. I poza czasem. A jej prawdziwym światem była scena. Mówiła, że Jej role to Jej dzieci.

Kiedy ktoś pukał do Jej garderoby przed premierą wołała zza drzwi: - Proszę nie wchodzić, a kwiaty zostawić u garderobianej! Natychmiast wówczas biegło się po kwiaty do najbliższej kwiaciarni na Krakowskim Przedmieściu.

Jej aktorstwo było niepowtarzalnym zjawiskiem. Unikała naturalizmu. Nie cierpiała rodzajowości. Nie poddawała się modom. Wierzyła w aktorstwo kreacyjne, utrzymane w ryzach stylu, nienaganne pod względem dykcji i emisji. W konwencji teatralnej umiała znaleźć sceniczną prawdę.

Najwspanialszą Jej rolą jaką widziałem była partia "Starej" w "Krzesłach" Ionesco na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego w reżyserii Macieja Prusa. Przepraszam Na żądanie Pani Niny rola nie nazywała się już "Stara" ale "Ona". Partnerował Jej znakomity Ignacy Gogolewski. We wstrząsający sposób Aktorka potrafiła tu autoironicznie i gorzko odsłonić część samej siebie.

Pisała książki, wspomnienia, sztuki teatralne i bardzo dobre wiersze.

Zawsze kojarzyła mi się z Glorią Swanson wielką gwiazdą kina niemego znaną przede wszystkim z arcydzieła filmowego "Bulwar zachodzącego słońca". Była ostatnia Artystką teatru, która łączyła dawną tradycją aktorską, sięgającą jeszcze XIX wieku ze współczesnością. Nie chciała pogodzić się z upływem czasu. Nie przyjmowała ról "niskich". Jeszcze niedawno chciała grywać tylko królowe, kobiety władcze, młode albo najwyżej w sile wieku. Gwiazdą pozostała do końca.

Jarosław Kilian, reżyser, dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w latach 1999-2010

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji