Artykuły

"Dzieje grzechu"

PRZED wojną kiedy "domowa cenzura" nie była tak liberalna jak teraz, młódź czytała "Dzieje grzechu" Stefana Żeromskiego w konspiracji. Pamiętam, że w moim domu także czerwono oprawny tomik był chowany gdzieś na samym dnie biblioteki, by nie kusił nieletniego. Powieść ta rzeczywiście w dwudziestoleciu głośna była ze względu na swą drastyczność obyczajową ("brutalne, naturalistyczne studium upadku kobiety" -A. Hutnikiewicz). Irzykowski pisał, iż w utworze tym Żeromski "z geniuszem, który ma w sobie coś z szaleństwa i coś z kapłaństwa, maluje sam już skutek, samą ranę, sam mord społeczny i dno krzywdy otwiera ku nieskończoności". W dzisiejszym odczuciu jest to już trochę ramotka, a dzieje Ewy Pobratyńskiej nie bardziej nas ekscytują niż np. los Fantiny z "Nędzników", czy dalekiego literackiego krewniaka panny Pobratyńskiej - Doriana Greya.

Od dawna już "Dzieje grzechu" kusiły także ludzi teatru. W r. 1926 Leon Schiller wystąpił ze scenicza adaptację powieści na scenie warszawskiego Teatru Polskiego - a spektakl budził gorące dyskusje. Obecnie Teatr Nowy z Łodzi prezentuje w sopockim Teatrze Letnim kolejną adaptacje "Dziejów grzechu", dokonaną przez Jerzego Adamskiego i Irenę Strzemińską. Spektakl, reżyserowany przez Olgę Koszutską, zapowiadany jest jako "sceny dramatyczne" nawiasem mówiąc dość luźno ze sobą powiązane, gdyż adaptacja wielowątkowej, pełnej dygresji powieści jest rzeczą trudną. W efekcie "przykrojenia" jej do dwugodzinnego widowiska otrzymaliśmy .,opowieść w slajdach", niezbyt logicznie i konsekwentnie po sobie następujących. Zwłaszcza nieprzekonywająco wypadło tu pierwsze "kuszenie" Ewy przez Łukasza Niepołomskiego: nawet zważywszy współczesne tempo nawiązywania intymnych kontaktów, droga panny Pobratyńskiej do Łukaszowego łóżka wydaje się zbyt krótka.

Łódzka adaptacja, chociaż ciesząca się pono w tym mieście ogromnym wzięciem (ponad 209 spektakli), nie jest specjalnie trafna - za to z satysfakcją odnotować należy kilka dobrych ról w spektaklu. Prym zdecydowanie wiedzie tu WANDA NEUMANN (Ewa Pobratyńska) - aktorka o bardzo wyrazistej urodzie i stylu gry. Przekonywająco ukazuje ona drogę Ewy od szczęśliwego rodzinnego domu do momentu, gdy "stała się jak rzecz - bez wartości" - i tragicznego końca. Z mężczyzn, którzy się przez życie Ewy przewinęli, w spektaklu najtrafniej chyba ukazany został pijaczyna i utracjusz Horst, przedstawiony przez RYSZARDA DEMBIŃSKIEGO. BOGUSŁAW SOCHNACKI, zgodnie z wieloletnią tradycją zagrał i tym razem ,,czarny charakter" - Horsta. WOJCIECH PILARSKI jako Łukasz Niepołomski był zupełnie bez wyrazu, a z pozostałych wykonawców JAN ZDROJEWSKI jako Szczerbiec chwilami wręcz denerwujący przez nadmierny manieryzm.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji