Artykuły

Prawda o ludziach

Gorzka jest prawda, którą przekazuje Tadeusz Peiper w swojej komedii "Skoro go nie ma". Dotyczy ona co prawda ludzi żyjących w innej niż my epoce (lata międzywojenne). Ale ujawnione przez dramaturga mechanizmy ich działania, motywy postępowania, charaktery dają się łatwo odnieść do współczesnych.

In, bohater sztuki to klasyczny i jakże wyrazisty przykład człowieka zmieniającego swoje poglądy w zależności od warunków zewnętrznych. Idąc ulicą spotyka demonstrujących robotników, którzy opanowują miasto. Staje się ich przywódcą, porywa do walki. Zmiana sytuacji, w jakiej się następnie znajduje, pociąga za sobą błyskawiczną zmianę osobowości i postępowania. W mieszkaniu Steny In, który przyszedł tam, aby znaleźć sprawcę strzału z okna, gra zupełnie inną rolę. Właściwie gra ich kilka, każdą zależnie od sytuacji, która zmienia się co kilkanaście minut. Jest więc dzielnym przywódcą tłumu strajkujących, tym który zdobył karabin. Jest silnym, męskim brutalem uwodzącym kobiety, osobą z wyższych sfer mającą wpływy i stosunki, słabym i nieszczęśliwym człowiekiem o smutnym dzieciństwie, zaangażowanym ideowcem i kimś bez idei, przeciwnikom i zwolennikiem tych, co walczą. Każda nowa maska, nowy kostium, których In ma dużo w repertuarze, zależy od tego, czy nasilają się strzały za oknem lub od tego, kto aktualnie wchodzi do mieszkania Steny.

"Skoro go nie ma" Peipera jest znaleziskiem, sztuką której prapremiera miała miejsce w sobotę na scenie Teatru Kameralnego. Wydaje mi się, że jest to cenna pozycja repertuarowa, zarówno ze względów formalnych jak i treściowych.

Przedstawienie należy do udanych. Można by się spierać o niektóre jego fragmenty, wytykać pewne dłużyzny na przykład w drugiej części l aktu, nie byłoby to czepianie się drobiazgów. Całość realizacji sprawia bowiem jak najkorzystniejsze wrażenie.

Zasługa to przede wszystkim dwójki aktorów, prowadzących spektakl Dubielówny i Józefa Skwarka. Dubielówna znakomicie i precyzyjnie gra różne wcielenia Steny od pierwszej naiwnej po kobietę wampa. Popisowy koncert gry daje także Skwark odtwarzający kilka twarzy i osobowości Ina. Oboje przy tym nie schodzą podczas prawie dwóch godzin ze sceny.

Jest także w przedstawieniu kilka innych cennych aktorskich propozycji. Ciekawie, przy pomocy surowych, oszczędnych a jakże przekonujących środków, buduje rolę Przywa Andrzej Mrozek. Bardzo dobrze odtwarzają postaci robotników Tadeusz Skorulski i Bolesław Abart. Korzystnie wyróżnia się w epizodzie Jadwiga Skupnik.

"Skoro go nie ma" pokazano nam w przeddzień festiwalu polskich sztuk współczesnych. Szkoda właściwie, że nie ma jej w repertuarze przeglądu. Tak bliska jest przecież współczesności mimo dość odległej daty powstania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji