Artykuły

Trzy arcydzieła z Balletes Russes w Poznaniu

TRZY ARCYDZIEŁA Z BALLETS RUSSES W POZNANIU DIAGILEW CZARODZIEJ, GENIUSZ I FANTASTA UROCZE SYLFIDY Z ZORKIES-TROWANYM CHOPINEM "POPOŁUDNIE FAUNA" WBREW LOGICE BALETOWEGO RUCHU PARYSKA BITWA O "POPOŁUDNIE" NIŻYŃSKIEGO "TRÓJKĄTNY KAPELUSZ" ZRODZONY Z ZAUROCZENIA TANECZNĄ MUZYKĄ HISZPANII

Mój drogi!

W poprzednim liście obiecałem Ci opowiedzieć o niezwykłym wieczorze baletowym w poznańskim Teatrze Wielkim, w którym oglądaliśmy trzy balety powstałe w słynnych "Ballets Russes" Diagiewa w latach 1909-1919.

Zatrzymam się zatem dłużej na poznańskim "Soirée Diagilew". Wieczór był doprawdy niezwykły, to wieczór, w którym jak za przyczyną Wellsowskiego "Wehikułu czasu" przenieśliśmy się na premiery trzech baletów powstałych w legendarnych "Ballets Russes", które niewątpliwie wywarły decydujący wpływ na rozwój współczesnej sztuki baletowej. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że "klasyczne" balety realizowane są przez współczesnych choreografów według układów słynnych twórców spektakli prapremierowych - według choreografii Mi-chaiła Fokina, Mariusza Petipa, George Balanchine'a, Wacława i Bronisławy Niżyńskich itd. Najczęściej jednak scenografia, efekty świetlne, ranżacja muzyki i instrumentacja dokonywane ą przez współczesnych scenografów i kompozytorów. Dyrektor poznańskiego Teatru Wielkiego, Sławomir Pietras, który, jak wiesz, jest miłośnikiem i znawcą sztuki baletowej, postanowił ukazać balety z "Ballets Russes" w takiej postaci, w jakiej się narodziły: dwa w "Sezonach Rosyjskich" w paryskim Teatrze Chatelet - "Syl-fidy" do muzyki Chopina 2 czerwca 1909 roku i "Popołudnie fauna" do muzyki Claude Debussy'ego 29 maja 1912 roku oraz "Trójkątny kapelusz" do muzyki Manuela de Falli, którego premiera odbyła się 22 lipca 1919 roku w Alhambra Theatre w Londynie.

Sergiusz Diagilew był jednym z najwybitniejszych i najoryginalniejszych impresariów baletowych wszystkich czasów. Nie tylko rozsławił rosyjską sztukę teatralną, plastyczną, muzykę, a przede wszystkim baletową na Zachodzie, ale pozyskując do współpracy najznakomitszych choreografów owego czasu - Wacława i Bronisławę Niżyńskich, Leonida Miasina, George'a Balanchine'a, Sergiusza Li-fara - a także wielu wybitnych kompozytorów, tancerzy, malarzy, potrafił zainicjować stworzenie arcydzieł, które stały się kamieniami milowymi sztuki baletowej XX wieku. Studiował w Petersburgu prawo, ale równocześnie uczył się w konserwatorium petersburskim, gdzie zaprzyjaźnił się z rosyjską cyganerią artystyczną. Z malarzem Aleksandrem Benoit założył pismo artystyczne "Mir Iskustwa", które wprawdzie przestało wychodzić po kilku numerach (odrzucone przez przeważającą w Petersburgu "konserwę artystyczną"), ale zdobył kilku liczących się sponsorów, za namową których zorganizował potem w Paryżu "Sezon Rosyjski", prezentując nową sztukę rosyjską z baletem na czele. I tak zaczęła się dwudziestoletnia epoka "Ballets Russes", która zaowocowała kilkudziesięciu niezwykle odważnymi, interesującymi pod każdym względem - choreograficznym, muzycznym, malarskim - dziełami, granymi do dziś w oryginalnej choreografii. Warto przypomnieć, że w owych czasach premiery tych baletów były niejednokrotnie wygwizdywane i osadzane przez ówczesnych krytyków jako "bezsensowne i bezczelne niszczenie sztuki baletowej".

Ale wracajmy do poznańskiego Teatru Wielkiego. Kurtyna ze słynnym "Tańcem" Henry Matisse'a, która zdobiła Theatre Chatelet w jednym z "Sezonów Rosyjskich", wprowadza nas w klimat niezwykłego wieczoru. Otwierają "Sylfidy", które narodziły się w 1907 roku, gdy Michaił Fokin w petersburskim Teatrze Maryjnym wystawił balet do suity z ośmiu utworów Chopina, zinstrumentowanych przez Aleksandra Głazunowa w scenografii pozbieranej z różnych widowisk granych uprzednio w tym teatrze. Wkrótce Fokin wystawił ten balet pod tytułem "Chopiniana" w warszawskim Teatrze Wielkim w strojach ludowych dla podkreślenia narodowego charakteru muzyki, tym razem zinstrumentowanej przez Maurice Kellera. Diagilew doskonale zdając sobie sprawę z tego, że muzyka Chopina jest niezwykle ceniona przez publiczność paryską, wystawił "Chopiniana" w pierwszym "Sezonie Rosyjskim" w Theatre Chatelet pod tytułem "Sylfidy" (na pamiątkę pierwszego w historii baletu romantycznego "Sylfida") jako "biały balet romantyczny" w scenografii Natalii Gonczarowej, która ubrała baletnice tańczące na puentach w białe muślinowe suknie - jak leśne zjawy, unoszące się wśród romantycznego, tajemniczego lasu.

I takie "Sylfidy" w choreografii Michaiła Fokina, przekazanej przez Lilianę Kowalską, w scenografii Natalii Gonczarowej, zobaczyliśmy na scenie poznańskiej. Wariacje pięknie wykonane przez Joannę Wodas w mazurku D-dur, Annę Huk w walcu Ges-dur, Beatę Wrzosek w preludium A-dur i Aleksandra Rulkiewicza w mazurku C-dur, płynnie zmieniające się układy corps de ballet, tworzące pełne romantycznego wdzięku żywe obrazy, jak również zamykające popisy solistów - tworzą baletowe dzieło o niezwykłym uroku.

Rozpoczynający karierę choreografa, młody, niezwykle utalentowany tancerz polskiego pochodzenia Wacław Niżyński, wybrał do swego pierwszego baletu w "Ballets Russes" poemat muzyczny Claude Debussy'ego "Prélude l'aprs-midi d'un faune" inspirowany poematem Stefana Malarmée'go. Pragnąc stworzyć baletowy obraz starogreckiego reliefu, Niżyński - wbrew ustalonym zasadom tańca klasycznego - kazał tancerzom ustawiać ciało przodem do widzów, ale głowę profilem, płaskie stopy stawiać najpierw na pięty, a z pięt na palce. W ten sposób według Niżyńskiego ruch uważany za brzydki, ale wyrażający głębię uczucia, zawiera piękno prawdy. Odpoczywającemu w leśnym gaju faunowi w charakterystycznym plamistym trykocie, upodobniającym go do otaczających, przenikanych słońcem zarośli, przeszkadzają we śnie trzy nimfy odziane w plisowane tuniki ze złotymi perukami na odwróconych profilami głowach. Jedna z nimf gubi szarfę, którą porywa faun i rozgrywa z nią akt miłosny. Ekstatyczny taniec fauna z szarfą, wykonany przez Niżyńskiego w nienaturalnym ustawieniu ciała i głowy, wzbudził oburzenie części premierowej widowni, spodziewającej się klasycznego, tradycyjnego układu tańca. Druga część widowni była zachwycona nowatorskimi pomysłami Niżyńskiego. Doszło do awantury i bójki wśród widzów w Teatrze Chatelet, a nazajutrz recenzenci w porannych pismach odsądzili Niżyńskiego od czci i wiary. W polemikę, stając po stronie Niżyńskiego, wdał się w ,,Figaro" Auguste Rodin, którego z kolei przeciwnicy "Popołudnia fauna" obrzucili ordynarnymi wyzwiskami. Wreszcie w polemikę wdali się w najpoważniejsi przedstawiciele kultury francuskiej, a nawet politycy, broniąc Niżyńskiego i Rodina. Na skutek tej wojny o "Popołudnie fauna" balet Niżyńskiego stał się niesłychanie popularny, tłumy waliły do Teatru Chatelet... Ale na tym popularność tego przedstawienia skończyła się. Wobec niezwykłych trudności technicznych wykonywania tańca wbrew układowi ciała, balet ten jest niezwykle rzadko wystawiany.

W Poznaniu choreografię Niżyńskiego przekazał Artur Żymelka, przepiękną scenografię Leona Baksta odtworzono pod nadzorem Ryszarda Kaji, roli fauna podjął się młody tancerz Paweł Mikołajczyk; był to znakomity pół-człowiek, pół-zwierzak, przesycony namiętnością, która pokonywała nawet wszechwładnie panujące w upalne popołudnie lenistwo. Piękna kreacja taneczna z zachowaniem wyznaczonych przez Niżyńskiego przed 85 laty reguł. Przyznaję, że początkowo ruchy tancerzy wyznaczone regułami Niżyńskiego szokują, a nawet złoszczą nienaturalnością. W miarę jednak rozwijania się akcji baletowej przyzwyczailiśmy się do tego ruchu; dziwaczny sposób poruszania się tancerzy, adekwatny do treści, zaczął nas wciągać i uwierzyliśmy, że Paweł Mikołajczyk dzięki stylizacji ruchu mógł odzwierciedlić namiętności i działania fauna, ni to opętanego żądzą leśnego pół-boga, ni to pół-człowieczego stworzaka.

I na zakończenie "Soirée Diagilew" wielkie widowisko taneczne "Trójkątny kapelusz" - balet do muzyki Manuela de Falli, zrodzony z fascynacji Leonida Miasina i Diagilewa Hiszpanią, jej muzyką przepojoną tanecznością, spontanicznymi zabawami tanecznymi, obserwowanymi przez cały zespół "Ballets Russes" w czasie pobytu w Madrycie wiosną 1916 roku. Balet rodził się powoli i dopiero gdy w sierpniu 1918 roku dzięki interwencji króla Alfonsa XVIII zespół przez pół roku występował w londyńskim Coloseum, przystąpiono do pracy nad "El sombrero de tres picos", baletowej adaptacji pantomimy "El corregidor y la molinera" de Falli, opartej na noweli Pedro Antonio de Alarçon. Premiera odbyła się 22 lipca 1919 w Alhambra Theatre w Londynie z Leonidem Miasinem w roli Młynarza, Tamarą Karsawiną w roli Młynarki i Leonem Wójcikowskim w komicznej roli Gubernatora, zalecającego się bezskutecznie do pięknej Młynarki, zobaczyliśmy scenografię zaprojektowaną przez samego Pabla Picassa oraz jego wspaniałe kolorystycznie kostiumy, znakomicie wykonane przez pracownie poznańskiego Teatru Wielkiego pod nadzorem Ryszarda Kaji. Choreografię Leonida Miasina zrekonstruował Lorca Massine. Co za widowisko! Do wspaniałej muzyki de Falli pełne ognia bolero, jota, farucca! A roli Młynarza Andrzej Płatek i urocza Młynarzowa Beaty Wrzosek, zabawny Gubernator Ryszarda Dłużewicza, świetnie tańczący Dandy Pawła Mikołajczyka.

Niezwykły wieczór z bardzo dobrze grającą orkiestrą pod dyrekcją Jose Maria Florencio Juniora... Wątpię, czy któryś z innych teatrów operowych w Polsce mógłby pokusić się o takie wystawienie tych trzech, jakże odmiennych w charakterze, a jak świetnie zrekonstruowanych w oryginalnym kształcie baletów z "Ballets Russes" Diagilewa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji