Artykuły

Wspomnień urok i czar

Przygotowując spektakl "Soirée Diagilew" zespół Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu musiał dokonać próby rekonstrukcji, próby żmudnej, pracochłonnej, bo wieloelementowej. Stosunkowo najmniej zabiegów wymagała muzyka, dużo więcej przekazy choreograficzne i scenografia. Jakżeż fascynujące, nie tylko w swym sentymentalizmie, są owe przypomnienia pierwowzorów, będących często dziełami wielkich mistrzów, zatwierdzonymi i uznanymi dziś przez czas, który upłynął.

Jak z tamtymi dziełami obszedł się miniony czas, jak może sobie poradzić z nimi współczesność? Najwięcej zastrzeżeń wzbudza realizacja muzyki Fryderyka Chopina w "Sylfidach". Nie każdemu utworowi instrumentalnemu, solowemu, na dobre wychodzi jego orkiestracja. Ale pozostaje jeszcze obszar interpretacji, stylowości wykonania. To, co "wyszło" z Ploneza A-dur w wykonaniu orkiestry Teatru pod batutą Jose Marii Florencio Juniora okazało się koszmarne i nie do przyjęcia. Zaledwie dobrze można ocenić wykonanie muzyki Debussy'ego (brzmienie i dynamika) oraz de Falli (precyzja pulsu i kontrastów).

Z układów choreograficznych Fokina, Niżyńskiego i Leonida Miasina współcześnie najbardziej podobają się te wykreowane do muzyki Debussy'ego, pełne specyficznie potraktowanego ruchu czy gestu. Oczywista jest w tej ocenie zależność tych elementów od muzyki i klimatu wytworzonego przez scenografię. W balecie do muzyki de Falli nie bez znaczenia jest komunikatywność, bezpośredniość tańca i gestu.

Bardzo duże wyrazy uznania kieruję pod adresem Ryszarda Kai, który przepięknie zrekonstruował scenografię Gonczarowej, Baksta i samego Pabla Picassa. To właśnie ten element całego "Wieczoru Diagilewa" (plus światła Marka Rydiana) jest dominujący, eksploduje barwami, ale i tworzy klimat do odbioru tańca oraz muzyki.

Ma poznański spektakl swoją silną stronę wykonawczą. Ocenę "białego" baletu w "Sylfidach" obniża nieco pewna (spowodowana zapewne premierową tremą) nieprecyzyjność ruchu. W "Popołudniu fauna" nietrudno wyróżnić Pawła Mikotajczyka i Joanną Wodas. W "Trójkątnym kapeluszu" na plan pierwszy zdecydowanie wysuwają się Andrzej Płatek jako Młynarz i charakterystyczny Ryszard Dłużewicz jako Gubernator.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji