Artykuły

Z pustego i Salomon nie naleje

Zapowiadało się znakomicie, wypadło, niestety, gorzej. Mowa o "Wznowieniu" Macieja Wojtyszki zaprezentowanym gościnnie na scenie Teatru Miejskiego w Gdyni przez Stary Teatr z Krakowa.

"Wznowienie", przez Wojtyszkę napisane i wyreżyserowane, miało swoją prapremierę dwa lata temu na festiwalu w Moers, w Niemczech, premierę zaś parę miesięcy później na Małej Scenie krakowskiego teatru. Jest to sztuka kameralna, wykorzystująca chwyt teatru w teatrze, bo jej akcja rozgrywa się w teatrze lalkowym, podczas wznowieniowej próby kukiełkowego przedstawienia. "Akcja" to w tym przypadku słowo zbyt wielkie. Nieco ponad godzinę trwa bowiem ten kameralny spektakl, rozpisany na dwa głosy jego bohaterek, aktorki dramatycznej i aktorki lalkowej. "Akcję" wyznacza rozmowa obu pań, wiedziona pośród wiszących na kołku lalek, obok i za parawanem. Ten dialog dotyczy sztuki, życiowych wyborów i oczywiście mężczyzn, a ściślej jednego, już nieżyjącego, którego obie znały. Ów pan, imieniem Tadeusz, w życiu każdej coś znaczył. Pretekstem do przywołania jego postaci jest zaś lalkowe przedstawienie, które stworzył, czy raczej zarysował w prowincjonalnym, lalkowym teatrze.

Joanna, aktorka lalkowa, entuzjastka swego zawodu i orędowniczka zawodowej rzetelności, uważa to przedstawienie za swoje życiowe osiągnięcie i szykuje się do wyjazdu z nim na jakiś festiwal. O pomoc i partnerowanie prosi dawną koleżankę, Krystynę, aktorkę dramatyczną, która dawno zerwała ze sceną, wybrawszy życie żony i matki, u boku dobrze sytuowanego lekarza.

Przerywnikami rozmowy bohaterek, której rytm nadają wspomnienia i zwierzenia, nierzadko wymuszane szantażem (Krystyna kilkakrotnie grozi zerwaniem próby) są scenki kukiełkowe z krówką - białogłówką, pastuszkiem i pająkiem. Sympatyczna, skrzydlata krówka szuka szczęścia, by w finale stwierdzić, że znaleźć go nie można, lecz trzeba zbudować. Echem tej złotej myśli jest finał melodramatycznej i banalnej rozmowy dwóch aktorek, które wyjawiwszy sobie (i widowni) wszystkie tajemnice, chichoczą, jak to sobie zbudowały swoje prywatne szczęście.

Nie udała się ta sztuka Maciejowi Wojtyszce, choć może i nieźle ją pomyślał. Wszystko jednak wypadło banalnie, a nawet - infantylnie w swej naiwności i oczywistości. Czuje się wprawdzie, że Wojtyszko - reżyser teatralny i filmowy, pedagog, scenarzysta, pisarz - świetnie zna teatralne kulisy, środowiskowe "smaczki", fobie i antagonizmy, ale kojarząc to z materią psychologiczno-obyczajową nie osiąga dramaturgicznej atrakcyjności.

Kiepski tekst skromnej sztuki miał zyskać dzięki obsadzie. Anna Dymna gra Krystynę, Aldona Grochal - Joannę. Nazwisko Anny Dymnej na afiszu przyciąga publiczność jak magnez. Przekonuje o tym każdy kolejny spektakl, grany poza macierzystą sceną, poza Krakowem. A "Wznowienie" wędruje przez Polskę, bo takie mało-obsadowe przedstawienie w niewielkich dekoracjach jest idealne na objazd. Do Gdyni, na dwie prezentacje, przybyło wprost ze Słupska.

Podobnie jak gdzie indziej i tu nie wzbudziło jednak entuzjazmu, bo trudno go wykrzesać jedynie z paru naprawdę dowcipnych stwierdzeń, z samej tylko sympatii dla Anny Dymnej czy uznania dla Aldony Grochal, która na scenie, w duecie ze starszą, znakomitą i sławną koleżanką, wypada bardzo dobrze. Ale z pustego - jak mawia przysłowie - i Salomon nie naleje...

Pełna widownia Teatru Miejskiego i komplety publiczności we wszystkich odwiedzanych przez krakowian miejscach, świadczą o tym, jak bardzo cenimy sobie każdą możliwość bezpośredniego spotkania z popularnymi aktorami, często widywanymi na ekranie, a rzadko oglądanymi "na żywo".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji