Artykuły

Jak widownia kłaniała się aktorowi

"Aktor-reaktor" w reż. Piotra Bogusława Jędrzejczaka w Domu Środowisk Twórczych w Kielcach. Pisze Agata Niebudek w Echu Dnia.

Co mnie podkusiło, aby zostać aktorem - zastanawia się bohater sztuki, którą kielecka publiczność obejrzała w miniony piątek [21 października] w kieleckim Domu Środowisk Twórczych. Obejrzała - to mało powiedziane, bowiem widzowie tak naprawdę współtworzyli scenariusz spektaklu, a na koniec kłaniali się stojącemu na scenie artyście.

"Aktor - reaktor" to zabawa w teatr, w której uczestniczy publiczność. Bohater - grany przez Zdzisława Reczyńskiego - to nieco sfrustrowany artysta, który nie ma złudzeń, że jego zawód niewiele różni się od profesji akwizytora. To takie sprzedawanie nie zawsze najwyższej jakości towaru. Aktor w swojej nieco gorzkiej, lecz nie pozbawionej humoru i dystansu wobec samego siebie spowiedzi, odziera swój zawód z blichtru, ironizuje i drwi z ludzi sceny. A to, o czym będzie mówił zależy tylko i wyłącznie od widzów. Wybrane spośród nich pięcioosobowe gremium w drodze głosowania wybiera tematy monologu. Może więc być horror, może być szaleństwo lub opera...

Monodram autorstwa Artura Belinga sprawia wrażenie czystej improwizacji, ale tak nie jest. Reżyser spektaklu Piotr Bogusław Jędrzejczak nie ukrywa, że każdy szczegół musiał tu być precyzyjnie dopracowany, bo wystarczyło niewielkie potknięcie, a wszystko posypałoby się jak domek z kart. Zdzisław Reczyński - obecnie aktor kieleckiego teatru lalkowego, a przed laty kultowego Wierszalina - nieźle poradził sobie z rolą. Zabawny, chwilami poważny, nieoczekiwanie drwiący i wyszydzający swoich kolegów po fachu, pokazuje, że to, co widzi publiczność, to zaledwie cząstka prawdy o aktorach.

Prapremiera monodramu z udziałem Zdzisława Reczyńskiego odbyła się w kieleckim Domu Środowisk Twórczych w miniony piątek. Okazało się, że niewielka widownia pałacyku całkiem nieźle sprawdziła się w roli teatralnej przestrzeni, i miejmy nadzieję, że "Aktor - reaktor" grany będzie w pałacyku, bo jest to inteligentna zabawa. A poza tym każda teatralna inicjatywa w Kielcach jest godna uwagi. Aż dziw, że w mieście wojewódzkim działa praktycznie jedna scena dla dorosłych, a wszystko na co nas stać, to sprowadzanie spektakli z Warszawy czy z Krakowa.

Na piątkową premierę "Aktora - reaktora" przyjechał autor sztuki Artur Beling, który całkiem anonimowo zajął miejsce w jednym z rzędów, między widzami. A na zakończenie spektaklu to nie aktor kłaniał się publiczności, lecz odwrotnie - widzowie stojącemu na scenie artyście, i każdy zapewne zastanawiał się, w jakim charakterze tak naprawdę tu przyszedł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji