Artykuły

Sto lat dla Anny Polony

ANNA POLONY znana jest ze swoich uniesień, oburzeń, ale wiele z nich to czarujący spektakl, który gra niezrównanie. Ma przecież do siebie dystans. Wybitna aktorka - muza Konrada Swinarskiego, niezapomniana Dulska z serialu Andrzeja Wajdy - kończy dziś 75 lat.

Ona i chłopcy

Lubi o sobie mówić "mała, blada", ale zawsze było o niej głośno. Całkiem niedawno, gdy żegnała się ze Starym Teatrem w Krakowie, grając ostatnie przedstawienie "Chłopców".

Już wcześniej zdecydowała się opuścić teatr, wokół którego zakotłowało się po objęciu dyrekcji Jana Klaty. O tym, że nie była żegnana przez dyrekcję pisała z oburzeniem Krystyna Janda.

Ale kiedy zaczynała karierę - sama brała udział w projektach, które uważano za skandaliczne. M. in. w "Nie-boskiej komedii" w inscenizacji Konrada Swinarskiego, gdzie zagrała Orcia.

- Spotkanie z Konradem Swinarskim stało się początkiem mojej fascynacji tym wielkim artystą i pełnym uroku człowiekiem - mówiła w wywiadzie dla "Rz".

Mało kto wiedział, że aktorstwo stało się dla niej przepustką do innego świata.

- Nie uważałam się za osobę atrakcyjną - mówiła. - Mała, blada, piegowata, skromnie ubrana, chodziłam z pochyloną głową. Na scenie zakwitałam. Dobry makijaż, kostium, peruka czyniły ze mnie kobietę interesującą. Teraz dużo częściej słyszę od widzów miłe słowa, na ulicy, w sklepie, w tramwaju, ale ponieważ w moim wieku uroda nie ma już większego znaczenia, więc się nie ukrywam.

Razem z mistrzami

Wybitne kreacje stworzyła również w spektaklach Jerzego Jarockiego, Andrzeja Wajdy, Jerzego Grzegorzewskiego i Kazimierza Kutza. Zagrała Muzę w "Wyzwoleniu", Idalię w ,,Fantazym", Rachelę w "Weselu", Ofelię w "Hamlecie" oraz Selmę w "Twórcach obrazów".

Fantastycznie portretowała krakowskie mieszczki - i panią Dulską w "Z biegiem lat, z biegiem dni..." Andrzeja Wajdy i maman Liedermeyer w "Wiośnie Narodów w Cichym Zakątku" Tadeusza Bradeckiego. Kpiła z drobnomieszczańskiej natury w "Lunatykach" Krystiana Lupy, gdzie grała starą pannę.

Po 1989 r. nowy teatr nie rozpieszczał wybitnej aktorki. Krakowskiej scenie przywrócił ją Piotr Cieplak, inscenizując sztukę "Król umiera, czyli ceremonie". Widzowie kinowi podziwiali ją w "Rewersie" [na zdjęciu] Borysa Lankosza. W stołecznej Polonii grany jest "Pan Jowialski" z udziałem wybitnej aktorki w reżyserii Józefa Opalskiego.

Pożegnania i powroty

Anny Polony znana jest ze swoich uniesień, oburzeń, ale wiele z nich to czarujący spektakl, który gra niezrównanie. Ma przecież do siebie dystans.

- Niecierpliwość, emocjonalność, gadatliwość - godzinami rozmawiam przez telefon, brak umiejętności aranżowania swojej osoby - dziesięć razy pomylę się, zanim ubiorę lub kupię właściwy kostium, sweter czy kapelusz. W tej materii jestem ciapowata - mówiła w jednym z wywiadów, zapytana o wady.

Na temat swoich cnót powiedziała:

- Nie posiadam. No może poza dwiema: uczciwość - zawsze walę prawdę prosto w oczy, i dobre serce.

Jest też mistrzynią pożegnań.

- Rolą królowej w "Król umiera" chciałabym zakończyć swoją karierę... To byłaby ładna koda kończąca moją współpracę ze Starym Teatrem - mówiła w jednym z wywiadów.

Słowa nie dotrzymała. Można liczyć, że w przyszłości będzie podobnie. A to oznacza, że możemy liczyć na kolejne spektakle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji