Artykuły

Rozmowa z tłumaczką Bernharda: Skrajna prawica w siedzibie prezydenta

W latach 80. co premiera, to skandal, awantura, proces. Śmierć Bernharda przerwała te histerie. Dziś rozrachunkową sztukę "Przed odejściem w stan spoczynku" gra mieszczański teatr wiedeński - rozmowa z Moniką Muskałą, tłumaczką twórczości Thomasa Bernharda.

Roman Pawłowski: Dlaczego Thomas Bernhard zakazał publikowania i wystawiania swoich dzieł w Austrii po swojej śmierci?

Monika Muskała*: Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do lat 80. i atmosfery, jaka otaczała twórczość Bernharda za życia. Pisarz zmarł trzy miesiące po prapremierze "Heldenplatz" ("Placu Bohaterów"), sztuki, którą dyrektor Burgtheater, Niemiec Claus Peymann zamówił u niego w 1988 r. z okazji 50. rocznicy anszlusu (włączenia Austrii do III Rzeszy). Piekielna awantura wokół tej premiery, wielotygodniowa nagonka w mediach przesłoniły odbiór dzieła i uniemożliwiły merytoryczną dyskusję.

Wcześniejszym premierom teatralnym i książkowym też towarzyszyła najczęściej atmosfera skandalu. Czasem kończyło się zerwaniem przedstawienia albo sądem, jak w przypadku "Wycinki". Śmierć Bernharda przerwała te histerie, zamknęła usta oponentom, którzy nie czytali i nie oglądali, ale byli zasadniczo przeciwko szkalowaniu Austrii, "kalaniu gniazda".

Testament zakazujący państwu austriackiemu jakiegokolwiek "zbliżania się do mojej osoby i moich prac" był w tym kontekście szokiem. Dziesięć lat obowiązywania zakazu oczyściło recepcję z niezdrowych emocji. Dziennikarze i politycy, którzy za życia Bernharda wysyłali go na psychiatrię, żałują dziś zapewne, że w formie anegdoty przeszli do historii literatury.

Krytyka społeczeństwa była jednym z głównych wątków twórczości Bernharda. Czy jest aktualna?

- Rozliczeniowe sztuki i powieści Bernharda powstawały głównie w latach 80., gdy w Austrii trwała spóźniona debata rozliczeniowa, przed którą społeczeństwo zaciekle się broniło.

Odeszło już pokolenie wojenne, przebrzmiała afera Waldheima, prezydenta, który w autobiografii nie mógł sobie przypomnieć, gdzie był w czasie II wojny światowej (według anegdoty w kawalerii SA na Bałkanach był tylko jego koń, nie on sam), stając się symbolem powojennej amnezji Austriaków.

Zmienili się odbiorcy twórczości Bernharda, zmieniły się czasy, ale przecież Bernhard jest tłumaczony i wystawiany na całym świecie. Ten specyficzny austriacki kontekst nie jest więc do odbioru niezbędny.

Jak dzisiaj odbierany jest Bernhard w Austrii? Na ile działa prowokacja wpisana w jego utwory?

- Austriacy oswoili Bernharda. Zrozumieli, że będzie on zawsze już kojarzony z Austrią, a Austria z nim, więc najlepiej włączyć go w poczet wielkich synów, co zaanektowanemu spiłuje kły. Można Bernhardowi tylko życzyć, by oswojenie nie poszło tak daleko jak w przypadku Mozarta, który skończył na czekoladce Mozartkugel, albo jak w przypadku Klimta, którego motywy wylądowały na ozdobnym papierze opakunkowym. Dziś brutalna, rozrachunkowa sztuka Bernharda "Przed odejściem w stan spoczynku" grana jest w bombonierkowym, mieszczańskim Theater in der Josephstadt w Wiedniu. W latach 80. Bernharda wystawiał w Austrii tylko wywrotowiec z Niemiec Claus Peymann. Po latach Austriacy docenili chyba ironię Bernharda, mam wrażenie, że dziś śmiech na widowni, niekiedy wręcz histeryczny, to próba zagłuszenia niegdysiejszych histerycznych protestów publiczności, której zabrakło dystansu i poczucia humoru.

W Europie rosną wpływy nacjonalistycznej prawicy. Jaką rolę w tym kontekście może odegrać twórczość Bernharda?

- Zniknęły bezpośrednie odniesienia, ale nie zmieniła się mentalność. Sztuka "Przed odejściem w stan spoczynku" powstała w 1979 r. w odpowiedzi na "aferę Filbingera", premiera Badenii-Wirtembergii, który podczas wojny wsławił się okrucieństwem jako nazistowski sędzia, a w demokratycznych Niemczech mógł zrobić błyskotliwą karierę polityczną. Bohaterem sztuki jest były komendant obozu, obecnie lokalny polityk i prezes sądu, który co roku za szczelnie zasłoniętymi kotarami uroczyście obchodzi urodziny Heinricha Himmlera.

Takich sędziów dziś nie ma, ale np. za parę dni w wiedeńskim Hofburgu odbędzie się tzw. Akademikerball (bal absolwentów) organizowany przez FPÖ, czyli sieroty po Haiderze. Przeciw temu "balowi" protestują antyfaszyści, a w ostatnich dniach w liście otwartym sześcioro ocalałych z obozów koncentracyjnych.

Pod eufemistyczną nazwą skrywa się bowiem impreza skrajnie prawicowych organizacji, na której bywali w ostatnich latach Marine Le Pen, przewodnicząca francuskiego Frontu Narodowego, Kent Ekeroth z partii Szwedzkich Demokratów czy Philip Claeys z belgijskiego Vlaams Belang.

Oto Hofburg, słynna siedziba Habsburgów, a obecnie siedziba prezydenta Austrii, będzie miejscem spotkania międzynarodowej skrajnej prawicy. Szkoda, że w ostatnich inscenizacjach Bernharda w Wiedniu brak podobnych odniesień.

Czyli potrzeba nam dzisiaj nowego Bernharda, który znów weźmie się za nacjonalizm w Europie?

- Bernhard jest jeden, a jego dzieła są ponadczasowe podobnie, niestety, jak nacjonalizmy i ksenofobia. Trzeba go czytać na nowo.

*

Monika Muskała - tłumaczka współczesnej dramaturgii niemieckojęzycznej, przełożyła m.in. utwory Thomasa Bernharda ("Siła przyzwyczajenia", "Portret artysty z czasów starości", "Na polowaniu", powieść "Wycinka"), Heinera Müllera ("Anatomia Tytusa"), Wernera Schwaba ("Prezydentki", "Czarujący korowód", "Antyklimaks"). Od 1993 r. mieszka w Austrii

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji