Artykuły

W desperackim poszukiwaniu utraconego ładu

Gorącą owacją przyjęła war­szawska publiczność "Lunaty­ków" Hermanna Brocha w reży­serii Krystiana Lupy. Przedsta­wienie Starego Teatru z Krako­wa zainaugurowało 25. War­szawskie Spotkania Teatralne.

"Lunatyków" opisywał, po premierze w lutym ubiegłego roku, na łamach "Życia Warsza­wy" mój poprzednik. Teraz więc niech typową recenzję za­stąpi garść refleksji, spisanych tuż po warszawskim występie.

Za najważniejsze dzieło w dorobku Krystiana Lupy po­wszechnie uważa się "Kal­kwerk", według powieści Tho­masa Bernharda. Przy ogrom­nym szacunku dla tej insceniza­cji prywatnie wyżej cenię "Lu­natyków". Tu zawarł Lupa wszystko, co w moim rozumie­niu teatru jest w nim najważ­niejsze i najpiękniejsze. Sądzę, że właśnie "Lunatycy" otwiera­ją nowy rozdział w twórczości wybitnego artysty. Potem dopi­sał do niego "Immanuela Kan­ta" (ten spektakl również obej­rzymy w trakcie Spotkań), a przede wszystkim studenckiego "Płatonowa".

Niezwykle ważny jest podty­tuł - "Esch czyli Anarchia". In­scenizacja jest adaptacją środko­wej części trylogii Hermanna Brocha, pisanej u progu lat trzy­dziestych naszego wieku. W pierwszym tomie "Pasenow czyli Romantyzm" ukazał pisarz krajobraz przed burzą, świat podporządkowany tradycyjnym wartościom. W środkowej części wszystko powoli wyczerpu­je się. Miejsce porządku zajmu­je żywioł anarchii, który bezsku­tecznie próbuje okiełznać tytu­łowy bohater Esch. Wreszcie ostatni tom "Hugenau czyli Rze­czowość". Tu światem rządzi absolutna wolność i wyzwole­nie od wszelakich nakazów. Wszystko jest dozwolone, bo­wiem zanikły wszelkie reguły. Ale najciekawszy wydaje się za­wsze moment przejściowy i on zainteresował reżysera. W środ­kowej części trylogii odmalował Broch podjętą przez Escha de­speracką próbę ocalenia jakiego­kolwiek ładu. Fakt, że jego dzia­łania z góry skazane są na nie­uchronną klęskę każe spojrzeć na "Lunatyków" przez pryzmat współczesności. Konkluzja nie może być optymistyczna. Także dziś obserwujemy rozpad wyższych wartości i kryzys au­torytetów. Coraz rzadziej wie­my, co jest dobre, a co złe.

"Lunatycy" to trochę inny te­atr niż ten, do którego przyzwy­czaił nas Krystian Lupa. To przedstawienie oznacza rozsze­rzenie perspektywy widzenia świata na skalę wręcz epicką. Pierwszy raz bohaterem staje się zwykły człowiek. Prosty, a mo­mentami nawet prostacki, cza­sem wulgarny, może prymityw­ny - taki jest Esch, genialnie grany przez Jana Frycza. Jak chce Broch, Esch jako buchalter nawykł do twardego stąpania po ziemi. Czarne jest dla niego czarne, a białe białe. Na świat patrzy wprost, nie dostrzegając subtelności i niuansów. Dlatego widzi z wielką ostrością całe zło i niesprawiedliwość. I mimo że nie rozumie ich źródeł, posta­nawia się przeciwstawić. Nie potrafi pojąć konsekwencji swo­ich czynów, jest słaby zwyczaj­ną ludzką słabością. Planował zabójstwo demonicznego Ber­tranda (Piotr Skiba), którego obarcza winą za wszystkie nie­godziwości, ale kończy się na donosie, obnażającym jego ho­moseksualizm.

"Lunatycy" Lupy dzieją się w świecie mieszczańskim. Twórca i wspaniale grający aktorzy wy­szydzają go bezlitośnie i okrut­nie. Gdzieś jednak widać zrozu­mienie dla postaci. Na końcu Lupa rozgrzesza bohaterów i rzeczywistość, którą reprezentu­ją. Człowiek w "Lunatykach" jest po prostu ludzki i ukazanie zmieniających się barw człowie­czeństwa najbardziej interesuje reżysera i aktorów.

Powstała więc uniwersalna przypowieść o ludziach małych, siłą rzeczy zmuszanych do sta­nia się większymi i wzięcia na swoje barki ciężarów nie do udźwignięcia. Spektakl Lupy mieni się wszystkimi barwami ludzkiej egzystencji. Bohatero­wie Lupy to już nie tylko wybit­ne i często szalone jednostki. W "Lunatykach" twórca znalazł się znacznie bliżej prawdziwego ży­cia. Wszystko miesza się, prze­plata, kotłuje - wysokie z plu­gawym, piękne z brzydkim, czy­ste z brudnym, wysublimowane z wulgarnym, podniosłe ze śmiesznym. Jak w wielkim tea­trze, jak w prawdziwym życiu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji