Artykuły

Krytyczny raport o Europejskiej Stolicy Kultury

Bruksela skrytykowała przygotowania Wrocławia do ESK: nie ma pieniędzy, nie ma dyrektora artystycznego, nie ma projektów przyciągających ludzi do uczestnictwa w kulturze. "Porażka organizacyjna Wrocławia będzie postrzegana jako porażka całej Polski" - ocenili kontrolerzy. Czas na poprawę mamy do marca - pisze Beata Maciejewska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Krytyczny raport w październiku sporządzili eksperci europejskiego Panelu Monitorującego ESK 2016, można go przeczytać m.in. internecie. O jego istnieniu jako pierwsza napisała Lidia Geringer de Oedenberg w portalu natemat.pl.

Również w październiku delegacja wrocławska, z senatorem Jarosławem Obremskim na czele, zobowiązała się w Brukseli, że przynajmniej jeden problem rozwiąże szybciej: dyrektor artystyczny miał zostać powołany do końca grudnia. Nie został.

Przypomnijmy, że to stanowisko przestało istnieć po odwołaniu w kwietniu ubiegłego roku Krzysztofa Czyżewskiego, który nieskutecznie próbował realizować własny program "Deep culture" zamiast programu zapisanego w zwycięskiej aplikacji.

Wprawdzie miejsce Czyżewskiego zajęło aż dziewięciu kuratorów branżowych, ale brukselscy kontrolerzy uznali, że Wrocław potrzebuje "silnego artystycznego przywództwa". Zwrócili uwagę, że "napięcia wynikające z konieczności precyzyjnego planowania działań na rok 2016 mogą wywoływać frustracje wśród twórców - w tym wśród dziewiątki kuratorów - więc jest niezwykle ważne, by został powołany dyrektor koordynujący podejmowane działania i mogący decydować o ostatecznej zawartości programu".

Jarosław Obremski, który przewodniczy radzie programowej ESK, deklaruje, że dyrektora poznamy do końca stycznia. - Wybiorą go sami kuratorzy, ze swojego grona. Będzie "primus inter pares", ale dostanie władzę rozstrzygania sporów artystycznych - twierdzi Obremski.

Porażka ESK obciąży Polskę

Znacznie gorzej wygląda kwestia pieniędzy na ESK, a raczej ich braku. Bo jak dotąd tylko miasto zadeklarowało, że zapłaci za budowę kulturalnej stolicy. Tyle że to zaledwie 37 proc. budżetu na tę inwestycję - resztę miał zapewnić rząd i marszałek. Ale na razie nie zapewnia, co bardzo niepokoi Brukselę. Eksperci tłumaczą, że ESK to projekt całej Polski, więc porażka obciąży państwo, a nie tylko miasto.

- Na etapie przygotowywania aplikacji rząd składał takie obietnice. Ale do konkretów nie przeszliśmy. Minister kultury proponował, żeby projekty ESK zgłaszać po prostu do ministerialnych konkursów, a on je rozpatrzy z życzliwością - mówi prof. Adam Chmielewski, szef zespołu, który przygotował zwycięską aplikację "Przestrzenie dla piękna". - Jednak ESK potrzebne jest wsparcie wieloletnie, roczne konkursy sprawy nie załatwią.

W czerwcu Wrocław wystąpił do ministerstwa o uchwalenie wieloletniego programu rządowego w sprawie finansowania ESK we Wrocławiu. Ale jak nam powiedział rzecznik resortu Maciej Babczyński, oczekiwania finansowe były nieprecyzyjnie sformułowane, mało konkretne, a sam wniosek miał wady formalne. Dlatego miasto, po wstępnej ocenie ministerstwa, wycofało go. Pod koniec grudnia Wrocław złożył kolejny wniosek - prosząc o około 200 mln zł. Ten jest już podobno dużo lepszy.

W każdym razie, jak mówi minister Bogdan Zdrojewski, wszystko wskazuje na to, że w tym roku powstanie wieloletni program rządowy, dotyczący finansowania ESK 2016. Należy jednak wcześniej dokładnie rozgraniczyć projekty, które będą dotowane z WPR, od tych, których koszty pokryje miasto (czyli trzeba najpierw te projekty przedstawić!). Ale Jarosław Obremski jest dobrej myśli: - Negocjacje nabrały wreszcie tempa - przekonuje.

Dać kulturalną alternatywę

Tymczasem nie tylko za brak pieniędzy i dyrektora dostało się naszemu miastu. Bruksela w raporcie kolejny raz przypomniała, że Wrocław ma realizować swój "znakomity" - jak uznano - projekt aplikacyjny (porzucił go, odsuwając Chmielewskiego od ESK). Duża cześć tego projektu poświęcona była problemowi zwiększenia uczestnictwa w kulturze, bo przytłaczająca większość wrocławian ogranicza się do oglądania telewizora, zaledwie 7 proc. aktywnie korzysta z oferty kulturalnej miasta.

- Realizujemy go - broni się Obremski. - Do końca marca chcemy na przykład uruchomić program mikrograntów, przeznaczonych na projekty zgłaszane przez małe organizacje pozarządowe lub nawet wspólnoty sąsiedzkie. Jeśli sami wpadną na pomysł, jak stworzyć swoją "przestrzeń dla piękna", czyli na przykład upiększyć klatkę schodową lub podwórko, będą mieli szansę dostać pieniądze.

Obremski widzi też spory potencjał w programie "szkoły otwartej", czyli regularnych lekcji prowadzonych w muzeach, teatrach, operze, filharmonii - Trzeba zbudować najpierw kompetencje potrzebne do korzystania z kultury i nawyki - mówi. - Oraz modę na bywanie. Dlatego po sukcesie wystaw Santandera i Breughlów zamierzamy ściągać do Wrocławia obrazy znanych mistrzów. Lille zaczynała taką edukację wystawą Rubensa, bo przecież jego znają wszyscy, a teraz otwiera wielką wystawę sztuki współczesnej i szacuje, że ściągnie 300 tys. widzów - tłumaczy Obremski.

Czy nam się też taka sztuka uda, żeby w muzeach, galeriach czy teatrach był komplet widzów, przekonamy się w nadchodzących latach. Czy Bruksela zadowoli się takimi pomysłami, okaże się już w marcu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji