Artykuły

Kibice śpiewają "W stepie szerokim"

Razem z Kasią Bielas w 2003 r. namówiliśmy Wojciecha Kilara na wywiad rzekę. Jeździliśmy do jego domu w Katowicach. Jednak poważna choroba żony skłoniła go do zaprzestania spotkań. Barbara Kilar zmarła w 2007 r., ale nam nie udało się już skłonić kompozytora do powrotu do zarzuconego projektu - Wojciecha Kilara wspomina Jacek Szczerba w Gazecie Wyborczej.

Choć się nie skarżył, źle znosił samotność. Z rozmów telefonicznych, które prowadziliśmy później, wiem, że nocami komponował i słuchał muzyki. Budził się dopiero przed południem. Był prawdziwym erudytą. Wciąż powracał do lektury "Boskiej komedii" Dantego. Czterema "Sonetami dla Laury" na baryton i fortepian - wg Petrarki, w tłumaczeniu Jalu Kurka - złożył hołd zmarłej żonie, z domu Pomianowskiej, kuzynce Bogumiła Kobieli.

W Hollywood dostał zawału

Kilar mówił nam: - To, pod czym wciąż się podpisuję, to jest "Krzesany", "Orawa", "Exodus", "Kościelec", "Msza", "Angelus", może "Siwa mgła", może jeszcze "Koncert fortepianowy", ale to tylko osiem utworów na kilkadziesiąt, które napisałem.

Jego filmowy dorobek to ponad 130 tytułów: "Salto" Konwickiego, "Rejs" Piwowskiego, filmy Zanussiego, począwszy od "Struktury kryształu", śląskie fabuły Kutza, "Ziemia obiecana" Wajdy, "Dziewiąte wrota" i "Pianista" Polańskiego. Jego polonez z "Pana Tadeusza" powstał jeszcze przed zdjęciami do filmu. Były kręcone właściwie w jego rytmie. Mówił, że nie umie pisać piosenek, ale kibice siatkówki wciąż śpiewają podczas meczów jego "W stepie szerokim..." napisane do serialu "Przygody pana Michała".

W 1996 r. dwa branżowe amerykańskie pisma filmowe uznały jego muzykę do "Portretu damy" Jane Campion za najlepszą na świecie. Gdy pojechał do Hollywood na nagranie muzyki do "Draculi", dostał zawału i wylądował w tamtejszym szpitalu dla gwiazd. Poproszony nagle o dopisanie tematu Lucy, został odwieziony limuzyną do miasteczka filmowego studia Columbia - pustego, bo było akurat święto. Walczyka napisał w godzinę, a przez resztę czasu oglądał studia filmowe, czytał walające się w biurach scenariusze. Z Coppolą spotkał się w paryskim hotelu Ritz i to Coppola, nie Kilar, był zdeprymowany wystawnością słynnego gmachu ("What an experience" - wzdychał reżyser).

Najlepszą pizzę jadł w Düsseldorfie

Cokolwiek egzaltowany ojciec (kiedyś chciał się zastrzelić, bo syn cierpiał na ciężki koklusz) wcześnie widział w nim przyszłego artystę. Kilar wspominał, że w ich dużym lwowskim mieszkaniu matka leżała w łóżku, on obok niej, a ojciec chodził po pokoju i razem rozmawiali o teatrze. Gdy po wojnie trafili do Rzeszowa, matka grała główne role w "Marii Stuart" i "Balladynie", a młody Kilar widział "Zemstę" Fredry z Hanuszkiewiczem jako Wacławem i Dejmkiem jako Papkinem.

Miał fantastyczne poczucie humoru i... słabość do Niemiec - w końcu to wejście Niemców do Lwowa w 1941 r. ocaliło go przed radziecką wywózką na Wschód. Kupował mercedesy - firma sama informowała go, że wypuszcza nowy model. Jako wielbiciel futbolu kibicował Bayernowi. Jako łasuch upierał się, że najlepszą pizzę jadł w Düsseldorfie. Twierdził, że dwa razy w życiu był gruby: mając lat kilkanaście, gdy babka karmiła go "kluskami, pierogami, plackami i gołąbkami" ("Makaron posypany białym serem i polany masłem topionym to są szczyty jedzenia" - mówił), i gdy jako człowiek dorosły nie stronił od alkoholu ("Strasznie dużo zakąszałem. Osiem porcji zrazików po węgiersku z kluseczkami."). Ostatnie dziesięciolecia spędził jednak w abstynencji.

Zakochał się w Ameryce, jego ulubionymi filmami były "Taksówkarz" Scorsesego i "Ojciec chrzestny" Coppoli; ten ostatni uważał zresztą za najwybitniejszy w historii kina.

"Jestem dewotem" - żartował ze swej szczerej religijności. Często szukał samotności w klasztorze Paulinów na Jasnej Górze, gdzie cieszył się specjalnymi względami. W każdej marynarce nosił różaniec.

Trzeba się było uczyć muzyki

Gdy w latach 1959-60 jako stypendysta rządu francuskiego uczył się kompozycji u Nadii Boulanger w Paryżu, najpierw mieszkał w tanim hotelu na Montparnassie, a potem Boulanger oddała mu tzw. pokój dla służącej przy swoim mieszkaniu, z toaletą w korytarzu. Nie mając do dyspozycji fortepianu, Kilar jeździł do polskiej ambasady, gdzie nieużywany fortepian stał w piwnicy. Wpadał na kursy przeznaczone głównie dla Amerykanów; Boulanger analizowała na nich muzykę Bacha, Beethovena i Strawińskiego. Poza tym włóczył się po muzeach i knajpach Dzielnicy Łacińskiej. Dzięki grafikowi Janowi Lenicy poznał Eugene'a Ionesco.

Chwaląc sobie taki styl życia, Kilar cytował fragment z "Mężczyzny, który mi się podoba" Leloucha, w którym aktorka (Girardot) i kompozytor (Belmondo) pracujący przy wspólnym filmie wracają nocą do hotelu. Ona mówi do recepcjonisty: "Proszę mnie obudzić o szóstej". On: "A mnie o dziesiątej". Gdy Girardot mu zazdrości, Belmondo odpowiada: "Trzeba się było uczyć muzyki".

Zdjęcia kotów trzymał w portfelu

W latach stalinowskich zaproponowano Kilarowi napisanie muzyki do wiersza o Leninie: "Ja nie bardzo wtedy panowałem nad sobą. Ponieważ wiersz był okropny, zacząłem się straszne śmiać". Po wprowadzeniu stanu wojennego PAP podała błędnie, że wśród członków Rady Krajowej PRON jest Kilar. Ten zażądał sprostowania, które ukazało się w "Trybunie Ludu". Gdy od wojewody śląskiego Jerzego Ziętka dostał mieszkanie o powierzchni 33 m kw., odmówił, tłumacząc, że nie zmieszczą się w nim fortepiany (skłamał, że ma dwa). Dopiero szef KW przydzielił Kilarom dom.

W każdym odwiedzanym mieście miał swój ulubiony hotel. W Paryżu był to Raphaël z pokojem 609 na najwyższym piętrze. Jadał zwykle w Chez André, ulubionej restauracji Polańskiego. W Warszawie zatrzymywał się w Victorii, w pokoju 424. Gdy zachodził do restauracji w Bristolu, nawet nie musiał mówić obsłudze, że zamawia tagliatelle carbonara, wiedzieli to sami.

Był wielkim miłośnikiem kotów. Doceniał teksty o nich pióra Konwickiego i Pilcha. Zdjęcia swoich kotów - Bambika, Hildy, Rudego - trzymał w portfelu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji