Artykuły

Tadeusz Różewicz wciąż aktualny

"Białe małżeństwo" w reż. Joanny Zdrady w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Teatr Polski w Bielsku-Białej po ponad dwudziestu latach ponownie sięgnął po "Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza. Spektakl w reżyserii Joanny Zdrady koncentruje się przede wszystkim na tożsamości i związanych z nią ograniczeniach.

Napisany ponad trzydzieści lat temu przez Różewicza dramat nie wywołuje dziś już żadnych kontrowersji. Mimo to jego tematyka wciąż jest aktualna.

Realizacja Zdrady jest pozbawiona kontekstu historycznego. Umiejscowienie akcji w czasie jest dla reżyserki najmniej istotne, bo ważniejsi stają się bohaterowie i tkwiące w nich emocje. W ciemnej i chłodnej przestrzeni sceny dokonuje się cichy dramat zarówno kobiet, jak i mężczyzn.

Wszyscy są tutaj zniewoleni konwenansami, kulturą, obrzędami. Największy problem ma ze sobą Bianka, która nie przyjmuje narzuconej jej przez społeczeństwo i tradycję roli: dziewczyny, następnie żony. Tym samym staje się prekursorką myślenia o własnej płci w kontekście genderowym, będącym dziś hasłem tyleż popularnym, co nie do końca rozumianym. Sądzę, że spektakl Zdrady w prosty i klarowny sposób przedstawia ową, jedną z wielu, metodę opisu rzeczywistości.

W dramatyczny sposób ukazuje bezużyteczność kobiety, która nie chce spełniać przypisanej jej od wieków roli. Swoisty coming out Bianki w ostatniej scenie, podczas którego odrzuca swoją kobiecość i związane z tym przywileje oraz obowiązki, śmieszy i smuci zarazem. Śmieszy, bo z jednej strony jest to zachowanie niedorzeczne, groteskowe, nienaturalne. Z drugiej zaś smuci, gdyż nie istnieje dla Bianki-brata żadna rola społeczna, którą mogłaby spełniać, a każde działanie

w tym kierunku wywoła albo oburzenie, albo śmiech.

Dramat Tadeusza Różewicza, niegdyś wyklęty przez kler i wygwizdany przez publiczność, dziś już co prawda nie szokuje, ale wciąż stawia aktualne pytania dotyczące m.in. istoty naszej tożsamości, podziału ról społecznych i sprzeczności tkwiących w człowieku. Zawiedzeni mogą być ci, którzy oczekiwali rewolucyjnego podejścia do Różewiczowskiej sztuki.

Owszem, można zastanawiać się, jak by tują odświeżyć, i dywagować, dlaczego Joanna Zdrada nie zaryzykowała się tego podjąć. Pytanie tylko, po co odświeżać coś, co i tak zachowało świeżość?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji