Artykuły

Actus Humanus pełen niespodzianek

Siedem koncertów, występy największych gwiazd muzyki dawnej, ciekawy i różnorodny repertuar oraz znakomita organizacja to niewątpliwe atuty zakończonego w niedzielę festiwalu Actus Humanus. Mimo wysokiego poziomu artystycznego zdarzyły się i słabsze momenty - pisze Ewa Palińska w portalu Trójmiasto.pl.

Najmniej zaskakujący, aczkolwiek pod względem wykonawczym wybitny, okazał się występ niesamowitego trio wirtuozów w składzie: Jordi Savall - viola da gamba, Pierre Hantai - klawesyn i Xavier Diaz-Latorre - teorba. Choć każdy z artystów słynie z brawurowych popisów solistycznych, tym razem urzekli publiczność prostotą i melodyjnością. W programie zatytułowanym "Muzyka Króla Słońce Ludwika XIV" znalazły się najbardziej nostalgiczne kompozycje autorstwa m. in. Marin Marais oraz Monsieur de Sainte-Colombe (ojca i syna). Niestety, ten przejmujący liryzm i nostalgia, które jednych słuchaczy wprawiały w zachwyt, innym mogły wydawać się zbyt monotonne - mnie po prostu znudziły. Tym bardziej, że z podobnym programem Savall wystąpił solo podczas ubiegłorocznej edycji festiwalu.

Największą niespodziankę zgotował publiczności Fabio Biondi, który zresztą słynie z nietuzinkowych pomysłów. Tym razem połączył wykonanie suity "La foresta incantata" Francesca Geminianiego z projekcją filmu. Pierwotnie utwór ten faktycznie był powiązany z obrazem, ponieważ został skomponowany jako muzyczna ilustracja do pantomimy Servandoniego. Współczesna animacja autorstwa Davida Livermora jednak w żaden sposób do tej pantomimy nie nawiązywała. Przeciwnie - dotyczyła walki, jaką natura prowadzi ze wszelkim złem współczesnego świata. Publiczność była nie tylko rozczarowana filmem, ale wręcz wzburzona, ponieważ w wyświetlanych na ekranie obrazach nijak nie mogła doszukać się analogii do wykonywanej muzyki.

Równie zaskakująca i pod wieloma względami oryginalna okazała się transkrypcja Wariacji Goldbergowskich J.S. Bacha na pięć viol da gamba, którą zaprezentowała grupa Fretwork. Artyści dokonali w niej tak wielu przekształceń, że sama przypominała jedną wielką wariację na temat Bachowskiego arcydzieła. Choć sama interpretacja przypadła mi do gustu, nie znalazłam wśród publiczności ani jednej osoby, która podzielałaby moje zdanie. Wiele do życzenia pozostawiało natomiast samo wykonanie - instrumenty nie stroiły.

Finał festiwalu był prawdziwie gwiazdorski. Divy barokowych scen, Sonia Prina oraz Robera Invernizi [na zdjęciu], zachwyciły publiczność fenomenalną interpretacją arii A. Vivaldiego. Prina to wulkan energii, Invernizzi znacznie bardziej subtelna, obie natomiast perfekcyjne do granic możliwości. Podobnie zresztą jak towarzyszący im Il Complesso Barocco pod dyr. Alana Curtisa.

Podczas III Actus Humanus nie zabrakło również prezentacji korespondujących z okresem Bożego Narodzenia, co jest zgodne z założeniami festiwalu. Jako pierwszy kolędy z różnych stron świata pogrupowane w cztery bloki tematyczne wykonał Huelgas Ensemble pod dyr. Paula von Nevela. Bożonarodzeniowe arcydzieła hiszpańskich, włoskich i niemieckich kompozytorów baroku usłyszeliśmy również w interpretacji wybitnej sopranistki Marii Cristiny Kiehr oraz francuskiej grupy Concerto Soave.

Najbardziej niesamowity, wręcz mistyczny okazał się występ Ensemble Organum pod dyrekcją Marcela Pérsa. Artyści wykonali cztery msze związane z okresem Bożego Narodzenia, pochodzące z najstarszego znanego współcześnie manuskryptu, datowanego na rok 1071. Jakby nie zważając na obecność publiczności, śpiewali kolejne chorały przechadzając się po spowitym półmrokiem kościele św. Jakuba, którego akustyka okazała się wręcz idealna do wykonywania chorału rzymskiego.

Z organizacją dwóch poprzednich edycji Actus Humanus bywało różnie. Publiczności dawał się we znaki brak ogrzewania w zimnych kościołach, narzekano na brak biletów, podczas gdy miejsca zarezerwowane dla zaproszonych gości świeciły pustkami. Organizatorzy najwyraźniej wyciągnęli wnioski z dawnych niepowodzeń i podczas tegorocznej, trzeciej edycji, naprawili dawne błędy.

Tym razem z pewnością nikt nie narzekał na niską temperaturę ani w kościele św. Jakuba, ani tym bardziej w Centrum św. Jana. Istniała również możliwość zakupu biletów bezpośrednio przed koncertami. Ci, którzy w festiwalu uczestniczyć nie mogli, mieli okazję posłuchać czterech koncertów podczas bezpośredniej transmisji przez internet oraz na antenie Programu II Polskiego Radia.

Rozczarowała natomiast książka programowa, w której zabrakło tekstów i tłumaczeń wykonywanych utworów. I jak publiczność miała docenić bogactwo retoryki muzycznej?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji