Artykuły

Nagość niemożliwa

1

Przed wejściem na salę czeka na nas napój. Nie jest to napój zapomnienia, raczej - przypomnienia. Przypomnienia rytuału, i przypomnienia obecności teatru w życiu codziennym. Konieczność wzięcia do ręki tego naczynia, na kształt kielicha kwiatu rozszerzającego się ku górze, możność pociągnięcia przez słomkę kilku łyków płynu powoduje w nas odprężenie, wyizolowanie się z nurtu codzienności. Następuje p o w i ę k s z e n i e chwili. W ten sposób spektakl - mający się rzekomo rozegrać w sali, do której prowadzą drzwi z framugą na użytek tego wieczoru wyłożoną złocistymi elementami - niepostrzeżenie już się rozpoczął. Bo na ten spektakl nie można przyjść prosto z ulicy. Świadomość uczestnictwa w ceremonii musi w nas dojrzewać wcześniej, musimy codzienność zobaczyć jako sumę nie uświadamianych sobie gestów, jako wieczna liturgię pozorów.

Gdzie grać Geneta? "Parawany" ze względu na swoją architektonikę i wieloobsadowość raczej nie nadają się do wystawienia w tradycyjnym teatrze. Ale nie to jest najważniejsze. Tradycyjna, pudełkowa scena tak przyzwyczaiła nas do tego, że w teatrze podglądamy rzeczywistość, iż w ogóle uniemożliwia oglądanie Geneta. Dlatego ci, którzy decydują się na wystawianie "Balkonu". "Murzynów", czy nawet "Pokojówek", muszą zrobić wszystko, aby zwrócić uwagę na teatr, na tę dwoistość sztuczności, która z jednej strony jest całkowitym fałszem, z drugiej zaś - pozwala w sobie odbijać się prawdzie. Niektórym to się udaje.

Jerzy Grzegorzewski, wystawiając "Balkon" w Teatrze im. Jaracza w Łodzi, zburzył porządek sali widowiskowej: pozbawił parter jego naturalnej funkcji - wszystkie krzesła parteru przykryte zostały czerwonym płótnem, na którym porozrzucano fragmenty rekwizytów i kostiumów teatralnych. Boczne rzędy balkonu również wyłączone zostały z eksploatacji. Aktorzy grają na scenie i na balkonie. Dzięki temu scena jest lustrem balkonu. Sens dramatu, jego tytuł, znajduje wizualną wykładnię w architekturze sali widowiskowej. Jarosław Kuszewski, reżyserując "Pokojówki", wyprowadził spektakl poza obręb budynku teatralnego, umieścił go w kameralnej salce Wojewódzkiego Domu Kultury. I nie bez znaczenia jest tu fakt, że - aby obejrzeć "Pokojówki" - trzeba iść aż na drugie piętro. Spektakl rozgrywa się w jednej z wielu sal, może nawet nie jest to sala najważniejsza, jest to jedynie segment rzeczywistości, różniący się od pozostałych tym, że wkraczamy do niego świadomi pozorności oglądanych zdarzeń.

2

Wnętrze sali, w której mamy przejrzeć się w pokojówkach. W "Pokojówkach" i pokojówkach. To znaczy w samej sztuce i w jej bohaterkach, które są - tak przynajmniej chce autor - projekcją jednej z ewentualności naszej jaźni. Tu ma się zmaterializować intymny, okrutny sen. Krzesła stoją amfiteatralnie, ale na tym samym poziomie co scena. A właściwie to sceny nie ma, bo jedynie kostiumy teatralne, porozwieszane na linkach rozciągniętych pomiędzy jupiterami odgradzają widownię (zaledwie siedemdziesiąt krzeseł) od reszty sali, która jest terenem gry. Dużo kwiatów. Sztuczne. Powinny być naturalne. Czyżby i na nie przerzuciła się pozorność egzystencji pokojówek? Jesteśmy w buduarze Pani. Eleganckim, choć nieco komiksowym. Na miejscu centralnym - lustro. A właściwie - toaletka z olbrzymim lustrem. A właściwie to ołtarz, przed którym Claire i Solange dokonują ofiary, przemieniając się w Panią i w siebie nawzajem. Pokojówki "oczy mają czyste, bardzo czyste skoro co wieczór oddają się samogwałtowi, wyładowując - jedna na drugiej - swą nienawiść do Pani. Będą dotykać na scenie przedmiotów tak, jak młoda dziewczyna zrywa rozkwitłą gałąź. Albo raczej: jak udajemy przed sobą, że czyni to młoda dziewczyna" (J. Genet: "Jak grać Pokojówki").

Claire stoi w koszulce przed toaletką. Palcem na lustrze rysuje twarz kobiecą. Twarz tej, w którą się wcieli. Za chwilę padną pierwsze słowa. Słowa krzyczane. Za głośne, jak na tę małą salę. Ale czyż w małym pokoiku nie może śnić się dżungla?

3.

Fabuła w "Pokojówkach" jest nieważna. Jest jedynie pretekstem. Jej rola spełniła się całkowicie w wyznaczaniu sekwencji, różniących się między sobą tylko tym, że w jednej Claire jest Panią, a Solange - Claire, w innej - Claire jest Claire, a Solange - Solange, w następnej znowu rozpoczyna się kolejne piętro pozoru, ludzie-lustra dokonują kolejnych odbić samych siebie (granice sekwencji wyznacza dzwonienie budzika, telefonu, wyjście Pani itp.). Dlatego nieważne jest pytanie, jakich przestępstw dokonał Pan, o którego sprawie rozmawiają pokojówki. Ważne jest natomiast pytanie, jako kto umiera Claire (jako Claire? jako Pani, w którą się wcieliła? umiera, czy gra?), bo próbując na nie odpowiedzieć, poznajemy cały system lustrzanych odbić, które - według Geneta - są rzeczywistością.

4.

Jak grać Geneta? Nie wiem. Nikt nie wie na pewno. Wydaje się, że za każdym razem inaczej, w zależności od miejsca i czasu, w którym się gra.

Genet sugeruje jedno - odejście od kopiowania rzeczywistości: "gra aktorek (powinna być) rozchwiana, nieprzytomna, jakby pijana". Taki styl gry przyjęła właśnie Anna Drożdżówna, odkształcając codzienne gesty ku rytuałowi, podając tekst głosem grubo przekraczającym wymogi słyszalności, niby manierycznie - aczkolwiek celowo - akcentując końcówki. Pierwsze - z wymienionych! - cechy stylu mają uwypuklić trans, ujawnić sztuczność, ostatnia - to nic innego jak hiperpoprawność, karykaturalne naśladowanie mowy Pani, w którą przecież przedzierzgnęła się Claire! Gra Ewy Frąckiewicz stanowi kontrapunktową przeciwwagę poczynań Drożdżówny - bardziej stonowana, miejscami rodzajowa. Ale to przecież - w pierwszej i ostatniej sekwencji -pokojówką jest tylko Solange Ewy Frąckiewicz, Claire jest Panią, stąd konieczność wyboru innej konwencji!

Pisze Genet: "Co do Pani - nie należy jej karykaturalnie przerysowywać". Pani Haliny Pruszyńskiej jest karykaturalnie przerysowana zarówno w geście, jak i słowie. Już sam kostium Pani (scenografia i kostiumy - Janusz Tartyłło) jest karykaturalny. O to widzowie mają pretensję. Ale bo też chyba nie zauważyli, że w "Pokojówkach" reżyserowanych przez Kuszewskiego w ogóle nie ma Pani! jest jedynie ożywiony rysunek, wykonany na lustrze ręką Claire w pierwszej scenie. Pani wychodzi z lustra. Jest wyobrażeniem pokojówek. Jest odbiciem Pani w pokojówkach. Halina Pruszyńska kreując Panią zrealizowała plan reżysera. Czy należy zatem pretensje przenieść na reżysera, bo odszedł od litery dramatu? Dlaczego Genet - skoro tak, jak zrobił Kuszewski, jest niby lepiej - nie zaproponował takiej wersji? Bo nie znał jeszcze swoich następnych dramatów. "Pokojówki" Kuszewskiego należy widzieć poprzez następne sztuki Geneta - przez "Murzynów" i "Balkon".

5.

Sartre zobaczył w twórczości Geneta odwet. Genet swoją sztuką wziął odwet na rzeczywistości za swoje życie przestępcy. Skazał świat na unierzeczywistnienie. Ale to nieprawda. To znaczy tak jest, jeżeli potraktuje się pisarstwo jako komentarz do życiorysu. Ale czy jest to kolejność właściwa? Genet daje nam trujący ekstrakt rzeczywistości. Że zmitologizowany? Że mylący? Ale przecież swoimi pozorami atakuje pozory rzeczywistości, każe ją analizować. Wierząc jedynie w fałsz teatru, zmusza do skatalogowania przedrzeźniających luster. Jakże tu więc mówić o unierzeczywistnieniu?

Genet mówi: "Idę do teatru, aby zobaczyć na scenie siebie (...) siebie, którego bym nie potrafił lub nie odważył się wyśnić, siebie jednak takiego, jakim wiem, że jestem. Zadaniem aktorów jest zatem podjęcie gestów i rekwizytów, które pozwolą im pokazać mnie - mnie samemu, pokazać mnie nago, w samotności i w uciesze, jaką budzi samotność".

Zatem teatr jako psychoterapia, jako wentyl? Ale i to nieprawda. Albo przynajmniej prawda niezupełna. Nagość przecież jest niemożliwa: u Geneta człowiek ucieka z konwencji w konwencję. Gdy zdejmuje jedną przyprawioną - mu? sobie? - gębę, już pojawia się nowa. Tu konieczność pomyślenia o Gombrowiczu). Dlatego "postacie Geneta nie są (...) psychologicznymi całościami (...), układają się raczej w całości momentalne, ustawicznie przekształcane: istnieją tylko jako wzajemna relacja" (J. Błoński: "Balkon" - czyli zabójstwo Boga, "Dialog" 10/59).

Zatem teatr jako lustro, mające tę przewagę nad rzeczywistością, że o nim przynajmniej wiadomo, iż zawsze kłamie.

6.

Oczywiście, mógłbym i ten spektakl atakować, ale myślę, że bardziej mu jest potrzebny rzeczowy, wyjaśniający komentarz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji