Artykuły

Dwa dni w Olsztynie

Pantomima Olsztyńska: BANKIET wg Witolda Gombrowicza. Inscenizacja i reżyseria: Bohdan Głuszczak i Jacek Wierzbicki,, scenografia: Andrzej Markowicz, libretto: Bohdan Głuszczak, muzyka: Czesław Niemen. Premiera 3 VII 1982.

Teatr im. Jaracza: ZWARIOWAĆ MOŻNA Michała Rosińskiego. Reżyseria: Michał Rosiński, scenografia: Józef Zboromirski. Prapremiera 16 X 1982.

NA DNIE Maksyma Gorkiego w przekładzie Anny Kamieńskiej i Jana Śpiewaka. Reżyseria: Krzysztof Rościszewski, scenografia: Andrzej Markowicz. Premiera 23 X 1982.

Niemal prosto z pociągu biegnę do Teatru im. Jaracza na spektakl Olsztyńskiej Pantomimy. Na scenie "Bankiet" (premiera 3 lipca 1982 r.) z librettem Bohdana Głuszczaka według utworów Witolda Gombrowicza, przygotowany na 25-lecie tego niecodziennego zespołu. Przejmująca muzyka Czesława Niemena doskonale wprowadza w nastrój, zadziwia precyzja gestu niezawodowych aktorów, ich wyrazistość i sprawność (inscenizacja: Bohdan Głuszczak i Jacek Wierzbicki, scenografia Andrzej Markowicz) .

Robotniczy Teatr Pantomimy Głuchych, od roku 1957 działający w Olsztynie, zadziwia wiec nie tyle samym przezwyciężaniem kalectwa, co niewątpliwymi osiągnięciami artystycznymi, i to w dziedzinie, w której nie słyszana przez wykonawców muzyka odgrywa zasadniczą rolę. Wypracował już sobie znaną w kraju i za granicą pozycję, właśnie wyjeżdża do Tenerife na Wyspy Kanaryjskie a ostatnimi laty włączył się również w prace Teatru im. Jaracza, biorąc udział w głośnym tu spektaklu "Lotu nad kukułczym gniazdem", w "Księdzu Marku" i w "Equusie". Aktualnie przygotowuje się do udziału w "Hamlecie".

FRONTEM DO MŁODYCH

Wieczorem na małej scenie Teatru im. Jaracza oglądam "Na dnie" Gorkiego. Nie przypadkiem reżyser, Krzysztof Rościszewski, zdecydował się na tę zaskakującą w pierwszej chwili kameralność. Przybliżając widzom dramat ludzkich przegranych istnień, starał się i przede wszystkim wydobyć nastrój wzajemnej niechęci i prześladowania, który te poszczególne tragedie czyni jeszcze bardziej przejmującymi. I właśnie skłócenie mieszkańców domu noclegowego oraz manifestowanie niszczącej nietolerancji brzmią dziś szczególnie aktualnie i aż boleśnie blisko. Toteż trafne uwspółcześnienie znanej klasycznej pozycji na pewno trzeba zaliczyć reżyserowi na plus.

Ale o sukcesach trudno mówić, skoro zawiedli wykonawcy ról głównych. Dyrektor Rościszewski zarzuty przyjmuje, ale broni zespołu, argumentując. m.in., że trudno o idealną obsadę, jeśli równocześnie gra się trzy nowe sztuki, a dwie następne - w tym "Hamlet" - są już w próbach. Skromnym, 35-osobowym zespołem trzeba w tej sytuacji możliwie sprawiedliwie obdzielić wszystkie pozycje. Więc choć narzekam np., że nadmiernie wyciszonego tekstu Aktora prawie nie słyszałam, choć nie usatysfakcjonowały mnie obrosłe w teatralną tradycję role Barona i Satina, przecież doceniam ambicje artystyczne tego zamierzenia repertuarowego.

Widownię oglądanego przeze mnie "Na dnie" stanowiła młodzież licealna z najwierniejszego IV Liceum Ogólnokształcącego, w skupieniu i ze zrozumieniem odbierająca spektakl. Teatr bardzo ceni tę młodzieżową publiczność. Świadczą o tym nie tylko biletowe zniżki, lecz i szeroko zakrojona akcja dokształcania młodych wielbicieli Melpomeny w ramach Klubu Miłośników Teatru, działającego przy miejscowym Domu Kultury, oraz wspólne zajęcia prowadzone wraz z Kuratorium (w planach specjalne programy wybranych lektur szkolnych).

Z myślą o wychowaniu przyszłej widowni teatr olsztyński w każdym sezonie przygotowuje również bajkę dla dzieci, i to przeważnie prapremierową.

Na szeregowym spektaklu "Papugi pana profesora" rozmawiam z siedzącą obok nauczycielką, która przywiozła autokarem z Ostródy dzieci z klas III, IV i V szkoły podstawowej (na sali są również młodsze, ale ten przedział wieku stanowi większość), i choć bilet do teatru wraz z przejazdem kosztuje dla każdego 170 zł - wszyscy są zadowoleni. Wiadomość o trwających próbach "Kubusia Puchatka" Milne'a przyjmuję zatem jako wyraz świadomej akcji teatru, a nie - jak to często bywa - próbę "odfajkowania" kolejnej pozycji dla dzieci. Zwłaszcza że w gabinecie dyrektora oprócz Jana Skotnickiego spotykam Jerzego Satanowskiego, który dla sceny olsztyńskiej przygotowuje równocześnie muzykę i do "Hamleta", i do "Kubusia".

TO, CO LUBIĄ DOROŚLI

Przed południem jestem świadkiem teatralnej zabawy dla dzieci, wieczorem uczestniczę w zabawie dla dorosłych. Prapremiera komedii "Zwariować można" aktora i reżysera tegoż teatru, Michała Sosińskiego, wróży Olsztynowi zawrotny sukces. Zainteresowanie spektaklem jest w mieście ogromne, świadczy o tym połowa biletów sprzedanych z kasy. Sztuka jest z kręgu tzw. obyczajówek, przypomina graną przed laty z powodzeniem komedię Zdzisława Skowrońskiego "W czepku urodzona". (Może dlatego, że główną rolę i tu, i tam grają współczesne babcie.) Zatem wzór nie najgorszy, podobnie jak odwrócony motyw matki i córki rodem z "Lekkomyślnej siostry" Perzyńskiego. Reakcja widowni - wręcz żywiołowa. Zwłaszcza że bohaterem jest młody milicjant po cywilnemu, zakochany w sporo od siebie starszej pani (z siedemnastoletnim synkiem), wytrwale i z uśmiechem na ustach aż do szczęśliwego finału i walczący o rękę swojej wybranki.

Babcię gra brawurowo dobrze tu znana i zasłużona dla olsztyńskiej sceny Wanda Bajerówna, z rolą Sowińskiego, milicjanta - amanta, (znakomicie radzi sobie Jan Karow. W zdobywaną Krystynę i jej zagranicznego partnera wcielili się Anna i Jerzy Lipniccy, nowo pozyskani z Płocka. Wszędobylską sąsiadką jest Hanna Wolicka, a siedemnastolatkiem wybierającym sobie ojca - naturalny i swobodny w tej roli Jan Czechowicz. Od dyrektora wiem, że w trzy lata po warszawskiej szkole Czechowicz zagrał już Raskolnikowa, Młodego w "Equusie", Młodego w "Śnie" Dostojewskiego, a obecnie próbuje Hamleta. To są właśnie atuty główne dla młodych, angażujących się na tzw. prowincji.

Sukces komedii Rosińskiego (w reżyserii autora) dowodzi, że publiczność Olsztyna najchętniej przyjmuje utwory współczesne. Stąd częste prapremiery (choćby wytykany przez miejscową prasę "festiwal sztuk Janczarskiego") oraz klasyka na nowo odczytywana ("Antygona" w transkrypcji Kajzara idzie już z powodzeniem trzy lata). Aktualnie oprócz obejrzanych przeze mnie trzech nowych premier ("Papuga pana profesora", "Na dnie" i "Zwariować można") i będących już w próbach dwóch następnych ("Kubuś Puchatek" i "Hamlet") teatr na najbliższy okres przygotowuje jeszcze "Terrorystów" Iredyńskiego w reżyserii Konrada Szachnowskiego i w scenografii Krzysztofa Kelma. Roczny plan repertuarowy wynosi w Olsztynie około 10 do 12 premier.

Oczywiście w warunkach stałego grania w siedzibie i w objeździe (około 200 spektakli rocznie!) aktorzy olsztyńscy nie pasjonują się szczególnie problemami grania czy niegrania w telewizji. Nie jest to ich chleb codzienny i nigdy nie był. Co nie znaczy, że nie doceniają roli Teatru TV i nie myślą o możliwościach przygotowania dla telewizji odpowiedniej, wcześniej wspólnie ustalonej pozycji.

Tak więc chyba i z telewizją można by i u współpracę ułożyć właściwie. Dotychczasowe przykłady porozumienia z Pantomimą Głuchych, Kuratorium i choćby z osiedlowym; Ośrodkiem Kultury i Rekreacji "Agora" - który chętnie użycza miejsca na systematycznie prowadzone spotkania Klubu Miłośników Teatru - świadczyłyby o tym, że olsztyński Teatr im. Jaracza dobrze rozumie swoje miejsce i obowiązek nie tylko wobec zespołu - także wobec zespołu, lecz także wobec własnej widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji