Artykuły

"Mam sentyment do "Diabłów z Loudun""

Towarzysząca premierze ,.Diabłów z Loudun" wizyta w Łodzi Krzysztofa Pendereckiego z małżonką wzbudziła ogromne zainteresowanie. Oto kilka wypowiedzi wybitnego kompozytora na sobotniej konferencji prasowej, w której uczestniczyli także realizatorzy operowego spektaklu:.

"Diabły z Loudun" darzę pewnym sentymentem, bo to moja pierwsza w życiu opera, pisana bez jakichkolwiek doświadczeń w tej materii. Zdecydowałem się na nią, bowiem 25-lat temu nikt właściwie nie pisał oper, poza Messiaenem oczywiście. Po prostu zestarzał się język tradycyjnej opery. W Karwi zetknąłem się przez przypadek z Konradem Swinarskim, on mi przyniósł książkę Huxleya o zdarzeniach szesnastowiecznych w Loudun i ona mnie zafascynowała. I tak się zaczęło. "Diabły" wyszły z kręgu mojej "Pasji", także z doświadczeń z muzyką filmową, stąd tak luźna, kalejdoskopowa budowa całości i niedopowiedzenia w partyturze dające pewne możliwości kolejnym realizatorom. Jest to jakby faza pośrednia między klasyczną operą a oratorium.

W sumie napisałem trzy opery i to bardzo różniące się od siebie: poza "Diabłami", "Raj utracony", a także "Czarną maskę". Teraz pracuję nad operą buffo opartą na "Królu Ubu" i nie ukrywam trudności, bo niełatwo jest komponować pozycję komiczną. Do tej pory "Diabły z Loudun" miały 27 inscenizacji, najwyżej cenię te w Stuttgarcie, Santa Fe i Berlinie Wschodnim. Premiera hamburska nie była zbyt udana, bo przygotowywali ją Polacy i oczywiście mieli bardzo różne zdania na temat inscenizacji, co się odbiło na realizacji. Noszę się z zamiarem przepisania partytury, aby uprościć nieco jej zapis. Muzyka jest trudna, ale szczególne zadanie stoi przed chórem, no i przed inscenizatorem, gdyż 30 obrazów dzieje się w różnych miejscach.

Muszę przyznać, ze obserwujemy, obecnie renesans opery, także i w Polsce, choć nie dorównuje on wielkością światu. To cieszy, ale nakłada się na wyjątkowo trudne warunki życia w kraju i sytuację kultury. Sam muszę zrezygnować z kierownictwa artystycznego Filharmonii Krakowskiej, gdyż zespół sformułował wotum nieufności wobec dyrygenta, którego ja protegowałem, a na jego miejsce wskazał kogoś, kogo ja nie akceptuję w sensie artystycznym. Wszystko bierze się z dramatycznej sytuacji finansowej - pensja muzyka wynosi obecnie połowę tzw. krajowej średniej. Jakże wówczas łatwo o konflikt."

Elżbieta Penderecka: "Obchodzimy w tym roku 25-lecie naszego małżeństwa. Jaką operę lubię w dorobku męża najbardziej? Chyba jednak "Raj utracony", choć wszystkie cenię. Mąż najchętniej pracuje w domu, lubi, gdy cała rodzina jest przy nim. Cieszymy się z przyjazdu do Łodzi, ponieważ "Diabły z Loudun" wystawiane są w Polsce dopiero drugi raz".

PS. K. Penderecki wysoko ocenił łódzką premierę - dziś w TV o godz. 19.30 w pr. II jego wypowiedź w specjalnym reportażu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji