Artykuły

Spokojny żar zdecydowanego entuzjasty

Reżyser Michał Zadara udowadnia, że jest mistrzem motoryki precyzyjnej. Margarete Affenzeller pisze w Der Standard o spektaklu "Princip" ("Ten grób jest dla mnie za mały") wystawionym w wiedeńskiego Schauspielhaus.

Wiedeń - Andreas Beck (48), od roku 2007 dyrektor wiedeńskiego Schauspielhaus, w sezonie 2014/15 zacznie dyrekcję teatru w Bazylei, renomowanego teatru-konglomeratu z operą, teatrem dramatycznym i teatrem tańca. Dramaturg z zawodu (2002-2007 w Burgtheater) zrobił z teatru na Porzellangasse ważny punkt przeładunkowy współczesnej dramaturgii. Prapremiery nowych tekstów i austriackie prapremiery tekstów zagranicznych wywołały tu sporo oddźwięku.

Obecnie teatr jest nominowany do nagrody Nestroya za Atłasowy trzewiczek Paula Claudela. Bieżący sezon otworzyła adaptacja powieści Jonathana Littella Łaskawe, dając wspaniały pokaz siły. Motto sezonu brzmi "100 Jahre Wahn und Sinn" (100 lat urojeń i sensu - złożenie tych słów w niemieckim tworzy słowo "Wahnsinn" - szaleństwo -przyp. tłum.) i zakłada luźne i pełne odnośników przeoranie wszelkich przykrości XX wieku, które zaczynają się od pierwszej wojny światowej.

Po tryptyku Anne Habermehl "Wie Mücken im Licht", traktującym o opozycyjnym duchu trzech różnych epok na przykładzie trzech jednostek, pokazano prapremierę dramatu Biljany Srbljanovic "Princip" ("Ten grób jest dla mnie za mały"). Najnowsza sztuka dramatopisarki urodzonej w Belgradzie i mieszkającej w Paryżu, która ostatnio pisze rzadko i właściwie już tylko na zamówienie, bierze na celownik zamach na austriackiego następcę tronu w Sarajewie (1914) jako nowoczesne studium przypadku aktu terrorystycznego.

Princip w otoczeniu swych przyjaciół Nedeljka (Simon Zagermann) i Ljubicy (Nicola Kirsch) jak również swoich zamaskowanych zleceniodawców (Florian von Manteuffel i Gideon Maoz) nakreślony jest jako młodzieńczo podniecony, ale przenikliwy myśliciel. Tutaj w działaniu są młodzi ludzie, którzy - jak wszyscy współcześni zamachowcy terroryści od Mohammeda Atty po Andersa Breivika - w imię swoich własnych przekonań chcą zrobić "coś wielkiego".

Sztuka dobrze wydostaje genezę i motywację żarliwego entuzjazmu. "Jestem jugosłowiańskim nacjonalistą i moim dążeniem jest uwolnienie wszystkich Jugosłowian od Austrii." Z koniecznymi przy takim wyznaniu spojrzeniami rzucanymi z ukrycia swojej twarzy Martin Vischer (Princip) poleca się jako nowy Sven-Eric Bechtolf.

Reżyser Michał Zadara udowadnia, że jest mistrzem motoryki precyzyjnej. W trafnych dialogach tworzy nerwowy nastrój przedwojnia - z komizmem i slapstickiem, nie tracąc przy tym nigdy powagi. Absurdalność niektórych nieformalnych rozmów można wspaniale odczytać w ciałach aktorów. Białe ściany odbijają ducha zagrażającej wojny w obrazach z przeźroczy. Wprawdzie krótka druga część sprawia wrażenie, jakby była tylko dodatkiem, mimo to jest to bardzo udany spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji