Artykuły

Kac po balu u Archikratora

"Bal w Operze" w reż. Lecha Raczaka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

"Bal w Operze", który w Teatrze Nowym zrealizował współtwórca świetności Teatru Ósmego Dnia, Lech Raczak, dzieje się pomiędzy podawanym przez aktorów tekstem, a oddającymi go scenami, często zbiorowymi, wydestylowanymi z utworu, kształtującymi prawidła scenicznej rzeczywistości.

Raczak i wspierająca go Daria Anfelli, aktorka i reżyserka, współpracująca niegdyś z "Ósemkami" nie potraktowali poematu jak szlagiera: aktorzy podają tekst z szacunkiem dla słowa, bez przesadnej emfazy, a tempo pozwala łatwo go przyswoić.

Postanowiono nie tworzyć scen wiernie i in extenso oddających tekst, ale wykorzystać ich charakter, łącząc go z własnymi interpretacjami i scenicznymi pomysłami, wyzyskać siłę wieloznaczności i niedopowiedzeń.(...)

Kluczowa wręcz jest współpraca z autorem ruchu scenicznego, Tomaszem Dajewskim. Efektem jej są ekwiwalenty licznej obsady i nieistniejącej wystawnej scenografii, które "wypełniają" przestrzeń sceny. Wyeksponowana zostaje sfera dźwięków: szuranie podeszwami, szeleszczenie materiału, z jakiego wykonane są kostiumy (te dla tajniaków, złożone ze skrawków, choć jak mundury ujednolicone, przypominają klimat antyutopii Piotra Szulkina). Istotne są sceny, w których zespołowa gra czyni z aktorów jeden organizm. Nawet pozornie bezładne falowanie "tłumu" nosi znamię ciężkiej pracy.

(...)

"Bal..." to ciekawy eksperyment na styku teatru alternatywnego i instytucjonalnego, w którym pewne sceny zdradzają wyraźny związek z tym pierwszym. Broni się jako kontynuacja twórczej drogi i estetyki Raczaka, choć chwilami mógłby on popuścić wodze fantazji, jak np. w "pokazie mody".

Jeszcze przed podniesieniem kurtyny, gdy wyrazisty w całym spektaklu Kupaj (tegoroczny absolwent "filmówki") wykrzykuje prorocze wersy z Apokalipsy św. Jana, widać, że aktorzy "Nowego" zawierzyli reżyserowi i dali się ponieść jego wizji przedstawienia. Muszą nie tylko dbać o zespołowość, ale i nie skrewić, gdy na nich spoczywa uwaga widza. Każdy ma szansę zaistnieć, także: Przemysław Dąbrowski i Jolanta Jackowska - charyzmatyczni wodzireje balu, Gracjan Kierlar, gdy z groteskowym zacięciem przewodzi tłuszczy, Adam Mortas (absolwent wrocławskiej PWST) jako pierwszy, który na kacu zwiastuje nadchodzącą katastrofę. Pozostaje wierzyć, że gdy zespół rozegra się, tąpnięcie jakim kończy się feta autocelebrującej się władzy, będzie prawdziwie dojmująca.

***

Całość w Polsce Dzienikku Łódzkim - link do źródła

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji