Artykuły

Śmiech

Podobno krytyka na widowni najłatwiej rozpoznać na przedstawieniu komediowym. Jest to pan w siódmym rzędzie, który jako jedyny na sali się nie śmieje. Z nieznanych bliżej przyczyn poczucie humoru krytyka różni się od poczucia humoru normalnego widza teatralnego, czego wyrazem jest surowe traktowanie rozrywki w teatrze. Pokażcie mi entuzjastyczną recenzję z komedii, farsy albo kabaretu! Takie zwierzę nie istnieje. Jeśli już któryś z panów krytyków opisuje komedię, dystansuje się od przedmiotu opisu za pomocą takich określeń jak "komercja", "farsa". "bulwar", przy czym komercja jest zazwyczaj "prymitywna'", farsa - "tania", a bulwar - "w złym guście".

Tymczasem publiczność nic sobie nie robi z inteligenckiego sarkania na rozrywkę i wali drzwiami i oknami na komedie, farsy i kabarety. Kilka lat temu. aby zrecenzować jedną z fars granych w teatrze Kwadrat, musiałem stać bite dwie godziny i jeszcze walczyć z innymi staczami o dobre miejsce pod filarem. W ostatni weekend byłem na autorskim kabarecie Dariusza Rzontkowskiego "Zazum" w reżyserii Łukasza Kosa w Teatrze Dramatycznym oraz na komedii Marka Rębacza "Atrakcyjny pozna panią..." Teatru Niepoprawnego, granej gościnnie w Teatrze Żydowskim. Tym razem co prawda siedziałem, ale na moje miejsce do ostatniej chwili polowało kilku posiadaczy wejściówek. W obu teatrach był komplet, co wobec cen biletów sięgających 35 złotych jest osiągnięciem nie do podważenia. Bardzo wątpię, czy udałoby się przyciągnąć tyłu widzów na którąś z poważnych produkcji tych scen.

Ja się nie będę kompromitować zadawaniem pytań w rodzaju: a czemuż to ludzie wolą komedie niż tragedie, czemu chcą raczej śmiać się niż płakać, i czemu woła Rębacza od, powiedzmy, Róźewicza, i Rzontkowskiego od, powiedzmy, Wyspiańskiego. Nie pytam, albowiem warte namysłu nie jest pytanie: śmiać się czy nie śmiać, ale - z czego się śmiać. Otóż obydwa spektakle, które obejrzałem, to są w swojej klasie mercedesy. Rzontkowski. autor znanego kabaretu "Mumio", wyróżnia się spośród setek innych autorów kabaretowych umiejętnością łączenia teatru i kabaretu oraz upodobaniem do purnonsensu. W "Zazum", podobnie jak w "Mumio", aktorzy nie opowiadają dowcipów do mikrofonu, sami są dowcipem. Panna Rostek, która robi mostek i pokazuje palcem kaczuszkę - gałeczkę, facet w pióropuszu, który na pożegnanie śpiewa tajemnicze słowo "Geropa". dwaj panowie, udający z powagą cyrkowych akrobatów, balet stewardes, które pokazują wyjścia awaryjne z samolotu - to bohaterowie tego oryginalnego widowiska,,w którym brzmią echa starego, dobrego teatru absurdu. Z kolei Rębacz swymi współczesnymi sztukami zdobył wyjątkowe miejsce na polskiej scenie komediowej. Ten mieszkający pod Lublinem autor, reżyser i producent niewyczerpane źródło humoru odkrył na polskiej prowincji, gdzie rozgrywa się akcja wielu jego sztuk. Ich tematem jest zderzenie tradycyjnego stylu życia z rzeczywistością kapitalizmu i nowoczesnymi modami, które propaguje telewizja oraz kolorowe pisma. Kiedy więc widzę tłumy rozbawionych ludzi na przedstawieniach Rębacza i Rzontkowskiego, nie wyciągam z kieszeni pistoletu, podobnie jak nie oburzam się, że miliony czytelników czytają książki Joanny Chmielewskiej. Jeszcze parę łat temu ta publiczność chodziła na angielskie farsy, dzisiaj ogląda polskich autorów i to jest sukces teatru, podobnie jak sukcesem polskiej literatury popularnej jest oderwanie czytelników od Harlequinów. W obu wypadkach popkultura jest furtką do kultury poważnej, dlaczego więc się nie śmiać na farsach?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji