Artykuły

Pół żartem, pół skandalem

Dwudziestego dziewiątego czerw­ca poznamy tegorocznych laure­atów plebiscytu na najpopular­niejszego aktora o Dziką Różę. Tego sa­mego dnia zakończy się też tegoroczny sezon artystyczny. Jednak już w przygotowaniu są premie­ry planowane na drugą poło­wę roku.

- Dziś ustalę obsadę, a od wtorku zaczynam próby do nowej sztuki - mówi Piotr Szczerski, dyrektor Teatru im. S. Żeromskiego. Będzie to komedia "Pół żartem, pół sercem". - To nie farsa, tyl­ko komedia w najlepszym, broadwayowskim stylu - za­pewnia dyrektor, który będzie też reżyserem przedstawienia. To świeży tekst, jeszcze nie był wy­stawiany w Polsce. - Pracują już nad nim w Teatrze Powszechnym w Łodzi i to tam odbędzie się prapremiera, ale my wysta­wimy ją zaraz po nich - mówi Szczerski. Tekst dotyczy perypetii dwóch aktorów, którzy w swoim repertuarze mają sztuki

Szekspira. Ponieważ nie ma pracy, to grają je w bardzo nietypowych miejscach i sy­tuacjach. - Całość jest żywa, dynamicz­na i naprawdę śmieszna - zachwala Szczerski. Autorem sztuki jest związany z Broadwayem Ken Ludwig.

Cięższą, a nawet znacznie cięższą ga­tunkowo sztukę wyreżyseruje Bartłomiej Wyszomirski. W kieleckim teatrze wy­stawi prapremierę "Porucznika z Inishmore" Martina McDonagha. - To bardzo mocny tekst i bardzo dobry autor. Nie­którzy porównują go do Sary Kane, ale moim zdaniem jest lepszy - mówi Szczer­ski.

W swojej sztuce McDonagh po raz ko­leiny opowiada historię z okolic Inishmore. - To takie totalne zadupie, gdzie są tylko trawy i kamie­nie - tłumaczy Wyszomirski. Psychopatyczny bojownik formacji nazywanej Irlandzką Armią Wyzwolenia Narodo­wego dowiaduje się, że zginę­ła najukochańsza istota w je­go życiu - Tomaszek. Padraic bezwzględnie likwiduje wszystkich odpowiedzialnych za jego śmierć. Tyle tylko że Tomaszek to kot. "Porucz­nik..", jak większość tekstów McDonagha, u publiczności wywołuje grozę w oczach i uśmiech na twarzy.

W PIEKLE WŁASNEGO ŚWIATA

Juliusz Ćwieluch: "Porucznik z Inishmore" będzie trzecią sztuką, którą Pan wyreżyseruje w Kielcach. Dotychczas Pana specjalnością było wystawia­nie lektur w nietypowy sposób. Teraz dla odmiany będzie Pan pracował nad nietypowym tekstem.

Bartłomiej Wyszomirski, reżyser: Sztuki McDonagha są typowe. Poka­zują totalny zaścianek i to z żabiej per­spektywy. A to, że się tam mordują - przecież mamy to na co dzień. Wia­domo, co robi sąsiad za ścianą? Może właśnie komuś odrąbuje głowę siekierką? Siła McDonagha polega na tym, że jest bezkompromisowy, szczery, może nawet drastyczny.

Dlaczego "Porucznik z Inishmore"?

- Tej sztuki jeszcze w Polsce nie po­kazywano. W Kielcach będzie jej pra­premiera. Zresztą uwielbiam tego au­tora. Ma świetne ucho sceniczne. Pisze rewelacyjne dialogi. Zresztą za to jest najbardziej chwalony. Ta sztuka przy­pomina mi nieco "Wściekłe psy" Quentina Tarantino.

Czy Pana inscenizacja będzie równie krwawa, jak film Tarantino?

- Nie wiem. Nie mam jeszcze blade­go pojęcia, jaki będzie ten tekst. Pracę nad nim zacznę dopiero w wakacje. To wszystko jest jeszcze bardzo świeże.

Czy tekst o irlandzkich terrorystach, którzy przeprowadzają krwawą rzeź z powodu śmierci kota, może zainte­resować polskiego odbiorcę?

- Oczywiście. To świetnie opowie­dziana historia. A czy ona jest o Irlan­dii, czy o Polsce? Ona jest o ludziach, którzy żyją w piekle własnego, małe­go świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji