Artykuły

Prezentacja Koszalina (fragm.)

Zamysł odważny, ambitny i - ryzykowny. Chyba niewiele tea­trów, łącznie z warszawskimi, mogłoby na gościnnych wystę­pach poddać opinii widzów i krytyków aż pięć swoich spek­takli. Wiadomo, w każdym se­zonie obok przedstawień wy­bitnych, czy dobrych, są i ta­kie, które trzeba raczej chować skromnie w progach własnego teatru. Bałtycki Teatr Drama­tyczny z Koszalina widać jest zadowolony z tego, co robi i po­stanowił hurtowo pokazać w stolicy aż pięć przedstawień. Czy z korzyścią dla siebie? Na­leży o tym raczej wątpić.

Występy otworzył spektakl złożony z "NATRĘTÓW" Józe­fa Bielawskiego i "FIRCYKA W ZALOTACH" Franciszka Za­błockiego. Pierwszy tekst, choć przecież historyczny, otwierał ongiś działalność Teatru Naro­dowego, na tyle się już chyba zestarzał, że nie bez przyczy­ny nie wraca na sceny naszych teatrów. "Natręci" w Koszali­nie zostali okrojeni w połowie, mimo to ani intryga, ani dia­logi nie zyskały na tym, a miejscowi aktorzy, niedoświadczeni w grywaniu stylowych komedii, nie potrafili podchwy­cić stylu buffo, który chciał im wyraźnie narzucić reżyser spektaklu Lech Komarnicki. Jednocześnie okazało się także, że z "Fircykiem w zalotach" też sprawa nie jest taka łatwa. Przedstawienie koszalińskie by­ło ciężkie, zabrakło mu gracji, wdzięku, humoru i lekkości, aktorom umiejętności podawa­nia dialogów i - osobistego czaru. Niestety, Lech Komar­nicki grający Fircyka nie jest predysponowany do tej roli. W obu tekstach wyróżniał się na korzyść młody i na pewno uta­lentowany aktor Aleksander Gawroński, grający w "Fircyku" rolę Pustaka. Przedstawie­nie otrzymało nie najlepszą oprawę scenograficzną Krysty­ny Husarskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji