Artykuły

Absolwent

Całą winę za niepowodzenie pre­mierowego spektaklu w wykonaniu aktorów Teatru Bagatela "ponosi" Mike Nichols, reżyser legendarnego filmu "Absolwent".

Powieść Charlesa Webba "Absolwent" w adaptacji Terry'ego Johnsona posta­nowił przenieść na scenę reżyser przedstawienia Piotr Łazarkiewicz. Przedsięwzięcie to wielce ryzykowne i budzące zdziwienie. Wraz z przystą­pieniem do realizacji pomysłu, pan Piotr winien wiedzieć, że nie uniknie konfrontacji. Byto bowiem rzeczą oczy­wistą, że widzowie obejrzany spektakl będą porównywać z filmową wersją "Absolwenta" i to bez względu na za­sadnicze różnice dzielące oba gatunki sztuki. No cóż, takie ich prawo wyni­kające z ludzkiej natury. Jednak ta kon­frontacja z góry przesądza wynik. Z te­go też powodu należało dołożyć wszelkich starań, aby zmniejszyć roz­miar porażki. Tym bardziej w sytuacji, w której ma się świadomość, iż Marci­nowi Kobierskiemu daleko do Dustina Hoffmana, Urszula Grabowska to nie Katharine Ross, a umiejętności warsz­tatowych Mike'owi Nicholsowi można jedynie pozazdrościć. Jak widać zabra­kło reżyserowi wyobraźni, efektem czego powstał sceniczny gniot. Nieste­ty, na nasze nieszczęście zaliczyliśmy filmowego "Absolwenta" i jak się oka­zało to był błąd. Może gdyby nie ten fakt, łatwiej byłoby przełknąć reżyser­ski zakalec. Obejrzelibyśmy spektakl, co prawda odbiegający fragmentami od oryginału, z aktorami, którzy nie potrafią nadać wyrazistości odgrywa­nym postaciom, zaabsorbować grą, stworzyć przekonujących kreacji, ale to da się przeżyć - "mówi się trudno, ogląda się dalej".

Lecz co ważniejsze, pozostalibyśmy w nieświadomości przesłania i wielu niezmiernie istotnych zagadnień, które zawarł w swej powieści Charles Webb, a które w nieczytelnym, zamglonym scenicznym obrazie Piotra Łazarkiewicza nie istnieją. Jednak nie był nam pi­sany ten komfort, a to za sprawą Mike'ego Nicholsa, który z precyzją i do­skonałym wyczuciem odczytał intencje autora powieści, dając temu wyraz na kinowym ekranie. Ta świadomość uka­zała nam, jak daleko "Absolwent" Łazarkiewicza w swoim przekazie odstaje od powieści Charlesa Webba. I w tym tkwi sedno sprawy. Ale jest jeszcze inny aspekt. Otóż nawet wtedy, gdyby nikt nie popełnił ekranizacji tej znanej powieści, spektakl zaprezento­wany w Teatrze Bagatela i tak nie zy­skałby na wartości w skali recenzenckich ocen. Z wyjątkiem Katarzyny Gniewkowskiej (pani Robinson) nikt z pozostałych aktorów nie zaistniał na scenie, nie zaistniał również klimat wy­darzeń scenicznych, nie zaistniał sens wypowiadanych kwestii. A skoro tak, to czyż można stwierdzić, że odbył się spektakl - w artystycznym tego słowa znaczeniu? Z realizacji scenicznej ada­ptacji tego utworu najbardziej zapadł nam w pamięci teatralny afisz i wygod­ne fotele na widowni. Z dziennikarskie­go obowiązku informujemy, że spek­takl "Absolwent" w plebiscycie kra­kowskiej publiczności uznano - wyda­rzeniem artystycznym sezonu. No cóż! Może najpewniejszym rozumem kryty­ka winien być jego instynkt?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji