Artykuły

Wspomnienie: Zofia Mrozowska

Wielki człowiek teatru prof. Bohdan Korzeniewski dawno temu powiedział, że "aktorstwo Zofii Mrozowskiej wypełnione jest kryształową szlachetnością". Ci, którzy mieli szczęście obcować z tym aktorstwem, nie mieli najmniejszej wątpliwości, że to prawda.

Zofia Mrozowska była osobą subtelną i delikatną. Artystką niezwykłą. Objawieniem w historii powojennego teatru. Obdarzoną wielkim talentem dramatycznym. Wzbudzała zachwyt krytyków i uwielbienie publiczności. Budowała swoje postacie sceniczne z wielką precyzją.

Wiatach okupacji niemieckiej uczęszczała do podziemnego PIST-u, czyli Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej. Wraz z Andrzejem Łapickim, Stanisławem Bugajskim - jej pierwszym mężem - i Antoniną Gordon-Górecką. Wszyscy po wojnie zapisali piękną kartę w historii polskiego teatru.

Jej mistrzami byli Aleksander Zelwerowicz, Edmund Wierciński, Zofia Małynicz, Jan Kreczmar i Jacek Woszczerowicz, najwybitniejsi artyści tamtych czasów. Po wojnie spotkała się z nimi na scenie. Karierę rozpoczynała w 1945 r. od Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. W "Weselu" Wyspiańskiego w reżyserii Jacka Woszczerowicza grała Marynę, potem Stelkę w dramacie Juliusza Słowackiego "Fantazy" w reżyserii Juliusza Osterwy, Solange w "Lecie w Nohant" Iwaszkiewicza i Amelię w "Ostrożnie, świeżo malowane", wreszcie wcieliła się w wielką i niezapomnianą rolę Elektry w "Elektrze" Jeana Giraudoux w reżyserii Edmunda Wiercińskiego. Spektakl ten stał się największym wydarzeniem 1946 r. Zachwycał atmosferą i pięknem. Urzekał scenografią Teresy Roszkowskiej i wielkimi kreacjami aktorskimi Aleksandra Zelwerowicza i Jacka Woszczerowicza grających na zmianę rolę Żebraka, Jana Kreczmara - Egista, Zofii Małynicz - Klitajmestry oraz Jana Swiderskiego jako Oresta. Mówił o czystości i nadziei na lepszy, moralniejszy świat.

Do Łodzi na "Elektrę" jeździła cała Polska. Nie spodobało się to reżimowym krytykom. Zaatakowali przedstawienie. Uznali przesłanie sztuki za błędne ideologicznie i niebezpieczne. Po 44 przedstawieniach zdjęto je z afisza. A twórcę tego spektaklu Edmunda Wiercińskiego odsunięto od teatru na dłuższy czas.

Po roli Elektry Mrozowska rozstała się z Teatrem Wojska Polskiego. Przeniosła się do Teatru Kameralnego Domu Żołnierza kierowanego przez Michała Melinę i Erwina Axera. Zagrała tam kolejne swoje wielkie role: Sarę w sztuce Bernarda Shawa "Major Barbara", Izabellę w "Spotkaniu" Anouilha", Laurę w "Szklanej menażerii" Tennessee Williamsa i Anusię w "Szkole żon" Moliera.

W 1948 r., kiedy Edmund Wierciński powrócił z banicji i rozpoczął w Teatrze Polskim w Warszawie próby do "Fantazego" Juliusza Słowackiego, ściągnął Zofię Mrozowską do stolicy i powierzył jej rolę Stelki. Zagrała ją przepięknie. Oczarowała tak samo Warszawę jak wcześniej łódzką publiczność.

Kiedy w 1949 r. Michał Melina i Erwin Axer otwierali w Warszawie Teatr Współczesny, zaproponowali jej współpracę. Od pierwszej chwili zdobyła sympatię publiczności i przychylność krytyków. Stała się jedną z gwiazd tego najlepszego wówczas teatru. Dwie niezapomniane jej role to Ifigenia w "Ifigenii w Taurydzie" Johana Wolfganga Goethego i Maria Stuart w tragedii Fryderyka Schillera. Potem Masza w "Trzech siostrach", Donna Urraca w "Teatrze Klary Gazul", Jenny w "Operze za trzy grosze", Anna w "Świcie, dniu i nocy", Emilka w "Naszym mieście", Eurydyka w "Orfeuszu", Viola w "Wieczorze Trzech Króli", Franchette w "Niemcach", a także Lawinia w "Cocktail party", Matka w "Grupie Laokoona" oraz Marta w "Lecie" Bonda. To tylko część z Jej bogatego dorobku artystycznego. Grała także na scenie Teatru Narodowego - Elektrę w "Muchach" Sartre'a i Laurę w "Kordianie" Słowackiego.

Oddzielny rozdział to jej role telewizyjne i radiowe, których nie sposób zliczyć. Publiczność kinowa zapamiętała ją ze wstrząsającej roli młodej Żydówki w filmie "Zakazane piosenki", gdzie w krótkim epizodzie ukazała po mistrzowsku tragedię tej postaci. Jej oczy wyrażały wszystko. Grała jeszcze potem wielokrotnie w polskim filmie, ale tak naprawdę nie pokazano na srebrnym ekranie w całej krasie jej niezwykłego talentu. Grała w "Uczcie Baltazara", w "Ostatnim etapie", w "Lokisie", w "Spotkaniu w mroku" i w "Weekendach". Dopiero w wieku dojrzałym stworzyła najlepsze role filmowe, chociażby takie jak Narcyza w telewizyjnej adaptacji dramatu Stanisława Grochowiaka "Chłopcy" czy też w filmie Janusza Zaorskiego "Pokój z widokiem na morze", a także w serialu "Polskie drogi". Ostatnią jej rolą filmową była babcia Paulina w filmie Leszka Wosiewicza "Wigilia 81". Premiera tego filmu odbyła się już po jej śmierci.

Odeszła 19 sierpnia 1983 r. Miała zaledwie 61 lat. Zapisała piękną kartę historii polskiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji