Sen z mocą wyśpiewany
Po miesiącach prób w sobotni wieczór na scenę teatru muzycznego Roma wyjdą nędznicy. Stworzeni przez Victora Hugo bohaterowie pojawią się w musicalowej wersji słynnej powieści "Les Miserables"
Twórcy warszawskiej adaptacji postanowili pozostać przy oryginalnym tytule musicalu. Na całym świecie kojarzonym z jednym z najtrudniejszych inscenizacyjnie spektakli. Granym niemal bez przerwy przy odsłoniętej kurtynie. Ze zmieniającymi się na oczach widzów dekoracjami, wśród których nie może zabraknąć najsłynniejszego elementu scenografii - powstańczej barykady. "Les Mis", jak skracają tytuł wielbiciele, to jednak przede wszystkim muzyka. Skomponowana przez Claude'a-Michela Schonberga (twórcy m.in. "Miss Saigon") z takimi przebojami jak "Wyśniłam sen" ("I Dreamed A Dream") czy "Słuchaj ,kiedy śpiewa lud" ("Do You Hear The People Sing"). Pierwszy przyniósł sławę skromnej brytyjskiej gospodyni Susan Boyle. Jej występ w angielskiej wersji programu "Mam talent" obejrzało w Internecie ponad 500 milionów widzów. Grzmiące "Słuchaj, kiedy śpiewa lud" towarzyszyło transmisjom telewizyjnym z placu Tiananmen. Warszawscy widzowie zobaczą autorską wersję przedstawienia. Właściciele praw do tytułu wydają na nią zgodę bardzo rzadko. To wyraz zaufania do naszej sceny.
Wojciech Kępczyński, reżyser i zarazem autor koncepcji scenograficznej podkreśla, że "Les Miserables" to jeden z bardziej skomplikowanych musicali. Kilkadziesiąt scen zmienia się w szybkim, dyktowanym przez muzykę tempie. W Romie utrzymanie tego rytmu będzie możliwe m.in. dzięki zamontowanym kilka tygodni temu, sterowanym laserowo platformom, na których ustawiane są wielkie dekoracje.
Jednak nie tylko z powodu nowatorskiej inscenizacji warszawski spektakl zapowiada się interesująco. Dlaczego warto go zobaczyć, opowiadają nam artyści występujący w przedstawieniu:
Jean Valjean (Janusz Kruciński)
Nie ma w tym spektaklu ani jednej zbędnej nuty. Każdy dysonans, każde pianissimo i mocne brzmienie służą do malowania pełnych emocji obrazów.
Muzycznie spektakl łapie za serce od pierwszych dźwięków uwertury, która od razu wtłacza nas w ciężką, siermiężną rzeczywistość kamieniołomów. Gdzieś tam brzmią odgłosy chylącego się ku upadkowi Paryża, wchodzącego właśnie w epokę zmian. Pełen skrywanych namiętności jest też mój bohater - twardy, a zarazem zmuszony do pokory przez ciążące nad nim przekleństwo przeszłości. Doświadczony przez los, ale otwarty na miłość. Zdanie wypowiedziane przez Valjeana: "Pokochać całym sercem, to spoglądać Bogu w twarz" - jest najpiękniejszą pointą i przesłaniem płynącym ze spektaklu.
Javert (Łukasz Dziedzic)
To piękna historia o zmaganiach dobra ze złem. Mamy więc dobro w postaci Valjeana, chociaż nie samo i nie od początku. Można powiedzieć, że w tym przypadku zło, którego doświadcza bohater, przeradza się w dobro. I jest komisarz Javert, który działa w imieniu prawa, teoretycznie reprezentując dobro, ale gdzieś się po drodze, poprzez niekoniecznie najlepsze decyzje, z dobrem rozmija. Zbyt sztywne zasady prowadzą go do upadku. "Les Miserables" to poruszająca opowieść o pokonywaniu barier, własnych słabości i dążeniu do lepszego świata. A muzycznie jest to chyba najpiękniejsze przedstawienie. I choćby dlatego stajemy przed bardzo trudnym zadaniem, by sprostać materii i legendzie tego spektaklu.
Mała Cosetta (Magda Kusa)
Spektakl jest cudowny, ma piękne dekoracje i aktorzy wspaniale grają. Moja bohaterka jest jak Kopciuszek. Przybrani rodzice są dla niej niedobrzy, każą jej sprzątać, nosić ciężkie wiadra z wodą, ale pewnego dnia przychodzi Valjean i zabiera ją z tego okrutnego świata.
Fantine (Edyta Krzemień)
Dla mnie historia opowiedziana w "Les Miserables" to hołd złożony ludziom, którzy... przeżyli wojnę. Płakałam niemal na każdej próbie. Uwielbiam to przedwojenne pokolenie. Mam do niego ogromny szacunek. Nasz spektakl pokazuje namiastkę tego, co mogli przeżyć nasi dziadkowie - giną w nim ludzie, często bardzo młodzi. Emocje w tych ogromnie wzruszających scenach podnosi dodatkowo muzyka. Emocje towarzyszą też piosence "Wyśniłam sen". Kiedy słuchałam wykonania Susan Boyle, poruszyło mnie zdanie "Wyśniłam życie inne niż piekło wokół". W naszej inscenizacji klimat opowieści bardzo mocno kształtuje tekst przełożony przez Daniela Wyszogrodzkiego - poetycki, nieustannie zmieniający nastrój: od euforii po poczucie klęski.
Anna Dzionek i Tomasz Steciuk (Madame i Monsieur Thenardier)
Warto zobaczyć ten spektakl chociażby dla naszych postaci. Gramy ludzi z gruntu złych, ale ich wizerunki zostały tak narysowane i podkreślone przez charakteryzatorów, że wszyscy nas uwielbiają.