Artykuły

Wielka przygoda

- Piszę całowieczorowy balet ku czci Picassa - z jego wiedzą i aprobatą. Za podstawę do libretta scenarzysta wziął sztukę teatralną Picassa, jednak bardzo od niej odchodzimy... Powstaje zupełnie nowy utwór. W projekcie: na scenie zupełnie nowe potraktowanie tańca. Tytuł roboczy: POŻĄDANIE - (Grażyna Bacewicz)

Grażyna Bacewicz przystąpiła w 1968 roku do komponowania pełnospektaklowego baletu. Pracę tę przerwała przedwczesna śmierć wybitnej pol­skiej kompozytorki. Zabrakło kilku taktów muzyki. Tytuł baletu zaczerp­nięty został - tak jak i wątki libret­ta Mieczysława Bibrowskiego - ze sztuki Pabla Picassa "Pożądanie schwytane za ogon". Surrealistyczna symbolika, dziwaczność pomysłów i skojarzeń, śmiałość podtekstów - to charakterystyczne cechy tej sztuki. Wątek tematyczny pozbawiony ze­wnętrznej logiki nie mógł być prze­tłumaczony na język tańca współczes­nego. Odszedłem więc dość wyraźnie od sztuki, a wymowa spektaklu jest swobodną interpretacją libretta. Spektakl baletowy "Pożądanie" jest ma­nifestacją pewnej postawy realizato­rów. Manifestacją napięć, które są właściwe niejednemu z widzów, nie­pewności charakterystycznych dla wszystkich ludzi, którzy stawiają so­bie wciąż nowe pytania. Odpowiedzi "zadowalającej", odpowiedzi, która by uwolniła nas od niepokoju niewie­dzy, nie otrzymamy. Dlatego też spek­takl nasz może jedynie zasygnalizo­wać pewne myśli i stany emocjonalne. Może zaniepokoić.

Co jest podstawowym problemem spektaklu, którego specyfiką war­sztatową jest ruch i rytm, zaś w płasz­czyźnie informacji przekazywanie napięć, emocji i zachowań ludzi? Lęk. Lęk człowieka przed wszystkim co go otacza , przed podjęciem jakiej­kolwiek decyzji, przed porażką i suk­cesem, przed aktywnością i jej bra­kiem, przed śmiercią i - co najgroź­niejsze - lęk człowieka przed człowiekiem. Mnie szczególnie zaintere­sował problem lęku biologicznego występującego w dwu wypadkach: walki o zachowanie życia własnego i życia gatunku.

ON - człowiek, który został posta­wiony w sytuacji zagrożenia biolo­gicznego i zagrożenia ze strony sił ze­wnętrznych - może sił, które stworzył jego umysł - jest, według libretta, samym Picassem.

Wielki Malarz, Wielki Człowiek Wielki Mężczyzna a jest więc osią tego zda­rzenia - spektaklu. Zdarzenia które­go mottem mogłyby być słowa: Mi­łość jest najwyższym przejawem twórczej działalności człowieka (Erich Fromm).

Przystąpiliśmy z Mieczysławem Nowakowskin (kierownictwo muzyczne) i Andrzejem Majewskim (scenografia) do realizacji tej niezmiernie trudnej pozycji. Trudnej z kilku względów. Miała to być przecież prapremiera światowa tego dzieła, wymagała wielu rozwiązań inscenizacyjnych i sceno­graficznych, które nie wykroczyłyby poza ramy "teatru tańca", ale likwi­dowały tak typowe zjawisko tańca na tle pozbawionych funkcjonalności de­koracji. Groziło nam tu niebezpie­czeństwo "przykrycia" ruchu tance­rza - podstawowego elementu języka tej sztuki. I wreszcie chodziło o to, by "sceniczność" odpowiadała treści wspaniałej muzyki. Tu wyłoniła się podstawowa trudność realizacji - odczytać tak partyturę, by jej w dosłownym znaczeniu nie in­terpretować, nie przekazywać ruchem wartości rytmicznych i wejść poszczególnych instrumentów, stworzyć na ile to będzie możliwe, "głos" polifoniczny, autonomiczną "melodię'' tańca.

Zaczęła się dla mnie wielka przygoda. Pojawiały się wciąż nowe problemy związane z "przeczytaniem" muzyki, z szukaniem warsztatu - tworzywa ruchowego, z konfrontacją moich wy­obrażeń z interpretacją wykonawców. Czekały mnie niespodzianki - "wal­ka" z żywym tworzywem, jakim jest tancerz, narzucenie mu swych propo­zycji natrafiało na opór. Były one przetwarzane, niejednokrotnie wbrew moim założeniom, stwarzając nowe sytuacje emocjonalne. W momencie, gdy to akceptowałem, dokonywało się tworzenie spektaklu, rosło napięcie i zaangażowanie.

Każda próba była potencjalnie nie­spodziewanym odgałęzieniem od z gó­ry zaplanowanego scenopisu. Schemat inscenizacji nie ulegał zmianom. Nie ulegały też zmianom zrobione już sce­ny. W danym bowiem momencie tak reagowałem na muzykę i tak "przeży­łem" scenę, że wszelkie poprawki nie byłyby w moim przekonaniu auten­tyczne. Starałem się w czasie prób tak ustawić od razu scenę, by była dla mnie wersją pierwszą i ostatnią. Wie­le zależało tu od indywidualności po­szczególnych wykonawców. Odtwórcy głównych ról mieli tu wiele momen­tów dla własnej interpretacji i wy­obraźni. Wielu z nich wspaniale wy­czuło moje intencje. Prapremiera się odbyła - moja praca nad baletem Grażyny Bacewicz, nie­zależnie od kontrowersyjności opinii, a może właśnie dzięki niej, była pełną niespodzianek przygodą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji