Artykuły

Żywy trup - dzieje zwalczonej słabości?

DRAMAT Lwa Tołstoja "Żywy trup" napisany zo­stał w r. 1900. W tamtych latach utwór ten był czymś w rodzaju dzisiejszego "teatru faktu". Temat podsunęło pisa­rzowi samo życie; od zaprzyjaź­nionego prokuratora dowiedział się o sprawie sądowej niejakie­go Himmera, którego nieszczę­śliwe małżeństwo i upadek były prototypem scenicznych dziejów Fiedi Protasowa. Niestety, Toł­stoj nie doczekał się wystawie­nia swojego dramatu na scenie. Opublikowano "Żywego trupa" po śmierci autora a wystawił go po raz pierwszy moskiewski MCHAT.

Czym jest "żywy trup" dla dzi­siejszego widza? Propozycja oczysz­czenia, zamiany życia bezdusznego płaskiego i "bez smaku" na upod­lone lecz autentyczne, niezafałszo­wane? Smutna opowieścią o nieu­danej ofierze słabego człowieka, który i własną wielkoduszność wo­bec żony i przyjaciela kupuje za cenę oszustwa? Protestem? I jeżeli - to przeciw czemu? Telewizyjny "Żywy trup" w reżyserii Andrzeja ŁAPICKIEGO zaprezentował kolejną wersję tego sugestywnego dra­matu. Zobaczyliśmy historię czło­wieka, który śmiertelnie zachorował na szlachetność. Wszystko co Protasow (znakomity w tej roli A. Łapi­cki) czynił i mówił od momentu opuszczenia domu do momentu sa­mobójczego strzału w sądzie, nosiło w sobie piętno zgrywy, cierpiętni­czego kabotynizmu, pozy na wiel­koduszność. Nie bardzo budził zau­fanie ten zbuntowany przeciw try­wialności życia Fiedia, ale też tym ostrzej na jego tle wypadło środowis­ko Protasowa. Tym ostrzej osądzi­liśmy łagodną i słodką żonę, która chce kochać jedynie w uczciwy sposób. Przyjaciela, który chce żyć bez wyrzutów sumienia a jest i dobry, i rozsądny, i miły. Tę mat­kę kojarząca nowe szczęście córki. Tę drugą matkę, która nie chce rozwódki za synowę. Ich wszystkich i samego Protasowa - słabeusza, pozera, tchórza, poszukiwacza "łat­wego protestu". I robi się straszno, straszno i duszno. A najstraszniej­sze, że atmosferę oczyszcza dopiero końcowy strzał. I dopiero wtedy Protasow wygrywa swoją walkę o człowieczeństwo, o szlachetność. Na­biera sensu jego "upadek" i ofiara. I znowu - jest to refleksja strasz­na. Tak to jest z ludźmi, tacy są? Trzeba aż... A przecież historia ta wydarzyła się naprawdę, tylko za­kończenie było mniej tragiczne.

Świetny spektakl, znakomity te­atr, znakomici aktorzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji