Artykuły

Talent można... wysiusiać

Przesądy wśród artystów to chleb powszedni. Dziś zaglądamy do opery i teatru. "Opowieści Hoffmanna"? Na pewno coś się spali. "Dama Pikowa"? Ktoś umrze. Pawie pióra na scenie podczas "Wesela"? Pech jest blisko. Oj, przesądy gonią artystów od samej garderoby - pisze Małgorzata Oberlan w Nowościach.

Janusz Ratajczak, solista Opery Nova w Bydgoszczy, niedawno wraz z żoną Małgorzatą [oboje na zdjęciu] świętował jubileusz 25-lecia na scenie. Przyznaje, że dorośli ludzie w operze zachowują się czasem, hmmm, trochę dziecinnie.

- Tak, przed wyjściem na scenę kopiemy się po tyłkach - śmieje się znany tenor. - I to koniecznie lewą nogą! Ma to przynieść powodzenie i odegnać ewentualnego pecha. Podobnie jak trzykrotne splunięcie (tfu, tfu, tfu) przed wkroczeniem na deski. Oczywiście, wkroczenie prawą nogą.

Fatalne dzieła operowe

Przydeptanie nut, które upadną, to dla artysty operowego rzecz oczywista. Jasne jest też, że w garderobie nie powinien znaleźć się nawet ślad po pawim piórze. Surowo wzbronione jest także gwizdanie. Gwiżdżesz? Zaraz ciebie wygwiżdżą. - Starym zwyczajem jest

też postawienie kolegom flaszki w garderobie po debiucie w roli. Tak na szczęście, by się w niej wiodło - dodaje Janusz Ratajczak.

Zupełnie osobnym wątkiem jest temat tak zwanych nieszczęśliwych czy fatalnych dzieł. - Niektóre owiane są złą sławą. Wierzy się, że ich wystawianie powoduje prawdziwe trzęsienia ziemi w mikroskali. Na przykład "Opowieściom Hoffmana" Jacquesa Offenbacha towarzyszyć mają pożary, ewentualnie niezapowiedziane fajerwerki. Gdy kilka lat temu u nas wystawialiśmy tę operę, doszło do pożaru dekoracji w magazynie, szczęśliwie, niegroźnego - wspomina Ewa Chałat, specjalista ds. reklamy w Operze Nova w Bydgoszczy.

Opowieści opowieściami, ale taka "Dama Pikowa" Piotra Czajkowskiego? W historii tragicznej miłości Lizy i Hermana trup ściele się gęsto. Najpierw pada Hrabina, potem ze złamanym sercem rzuca się do rzeki Liza. Na koniec sam Herman popada w obłęd. Może to libretto powstałe na kanwie opowiadania Aleksandra Puszkina, już jest jakieś złowieszcze?

- "Damy Pikowej" lepiej w ogóle nie wystawiać, bo podobno zawsze ktoś musi przy takiej okazji umrzeć - mówi Janusz Ratajczak.

I nie wiem: tenor żartuje jeszcze, czy już nie?

Rozzłoszczone duchy aktorów

Liczba przesądów w teatrze przyprawia o zawrót głowy. W zasadzie nie ma w nim miejsca, w którym można by się od nich uwolnić.

- Zacznijmy od garderoby. Nie wolno zszywać kostiumu na aktorze, bo zaszyje mu się pamięć (inna wersja: talent). Jeśli już, to trzymając nitkę w ustach - mówi Anna Magalska-Milczarczyk, popularna i lubiana aktorka Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu.

Wysypany cały puder w garderobie? To jasny sygnał dla artysty: czas zmienić teatr. Ciśnienie na pęcherz przed wyjściem na scenę? - Niektórzy moi koledzy nie chodzą przed spektaklem do toalety, bo boją się... wysiusiania talentu - zdradza aktorka.

Scena przesądami naszpikowana jest natomiast dokumentnie. - Generalnie, aktor powinien pamiętać, że teatr to świątynia sztuki, a scena to jej ołtarz. Dlatego pod żadnym pozorem nie można na nią wchodzić w prywatnym obuwiu i brukać ulicznym błotem - ciągnie Magalska-Milczarczyk. - Wykluczone jest też wykonywanie na niej tak pospolitych czynności, jak jedzenie i picie (gdy nie przewiduje tego rola). Takie zachowanie na bank przyciągnie rozzłoszczone duchy starych aktorów.

Czujność nawet w sypialni

Trumna na scenie ma wieścić rychłą śmierć kogoś z obsady. Potężnym nieszczęściem ma kończyć się też obecność na niej pawich piór. Pytanie, jak ich uniknąć chociażby w strojach krakowskich przy wystawianiu "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego?

Gwizdanie w teatrze jest tak samo zakazane jak w operze. Podobnie jak wkraczanie na scenę lewą nogą. Wielu aktorów jest też przekonanych, że pecha przynosi klaskanie na próbie generalnej. Podobno nie wolno też po spektaklu oddawać otrzymanych kwiatów, bo więcej się już ich nie dostanie. Ufff...

Spokoju aktor nie ma jednak nawet w domowym zaciszu. Wiele przesądów dotyczy przygotowywania się do roli. Nie wolno np. kłaść scenariusza na łóżku czy kanapie, bo rola zostanie położona. Aktor nie powinien też w żadnym wypadku zawracać do domu, gdy zapomni egzemplarza sztuki (pech!). Sa i tacy, którzy wierzą, że idąc z domu do teatru, aktor powinien unikać spotkania ze starymi kobietami (murowane nieszczęście).

A przydeptywanie scenariusza, który upadł na podłogę? - To jest przesąd? Boże, nawet o tym nie pomyślałam. My to robimy od-ru-cho-wo! - śmieje się Anna Magalska-Milczarczyk.

W teatrze funkcjonuje tyle przesądów, że niektórzy dziwią się , że w ogóle kurtyna idzie w górę. I polscy aktorzy nie są tu żadnymi wyjątkami. Angielscy, w trakcie prób, nigdy nie wymawiają tytułu "Makbet", tylko mówią "szkocka tragedia". By nie przyciągnąć nieszczęścia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji