Artykuły

Przepis na sukces

"42nd Street" w reż. Marii Sartovej w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Regina Gowarzewska-Griessgraber w Dzienniku Zachodnim.

Jak z nikomu nieznanej prowincjuszki zrobić wielką gwiazdę? Programy typu "Idol" pokazują, że to marzenie tysięcy młodych ludzi. Podobnie musical "Czterdziesta druga ulica" dowodzi, że w kwestii takich "snów" nic nie zmienia się od lat.

"42nd Street" pokazuje od kulis pracę nad musicalem. W pewnym teatrze na 42. ulicy (niegdyś centrum teatralne Nowego Jorku) pojawia się Peggy, debiutantka z małego miasteczka i, po różnych perypetiach, wyrasta na gwiazdę, otrzymując rolę Dorothy Brock. Dziewczyna jest utalentowana, przebojowa i odważna. Na dodatek spotyka swoją wielką miłość. Spełnia się mit łatwej kariery, którą może zrobić każdy.

Owa bajeczka ma długą historię, sięgającą 1932 roku, kiedy to powstała powieść "42nd Street", a rok później - film muzyczny. Dopiero po blisko 50 latach pojawił się, święcący w USA triumfy, musical. W ubiegłym tygodniu jego polska prapremiera odbyła się w Gliwickim Teatrze Muzycznym.

Gliwice słyną ostatnio z dobrych premier. Mają młody, dobry zespół, który włożył mnóstwo wysiłku w to ostatnie widowisko, opanowując do perfekcji chociażby step. Dynamiczne i ciekawie rozwiązane sceny taneczne, w choreografii Jacka Badurka, to wyjątkowo mocny punkt spektaklu.

W rolę Dorothy Brock w pierwszym spektaklu 29 września wcieliła się gwiazda polskich scen i estrad Grażyna Brodzińska. W drugim spektaklu 30 września zastąpiła ją Wioletta Białk. Ta młoda artystka dała się poznać gliwickiej publiczności już wcześniej kilkoma rolami. Tu - oczarowała. Pokazała świetny głos, wielki talent aktorski, umiejętności taneczne i sceniczny "pazur" - rodzaj dobrze rozumianej drapieżności, która czyni rolę ciekawą i wielowymiarową.

Dorothy Brock w interpretacji Wioletty Białk to świadoma swego talentu i stawy gwiazda, która jednak oddałaby wszystko w imię miłości.

Nie ustępowała jej Ewa Lachowicz jako Peggy, która ma nie tylko wielki talent, ale także spore już doświadczenie musicalowe. W ogóle panie są w tym spektaklu na pierwszym planie, bo do grona wyróżniających się postaci należy jeszcze dodać Izabelę Witwicką w roli Maggie.

Z panów najlepszą rolę stworzył Bernard Krawczyk, dla którego jest to debiut musicalowy, ale ten znakomity aktor przyzwyczaił nas do pewnego poziomu przez lata, więc i w Gliwicach - jako tyran - reżyser, o złotym sercu - był po prostu świetny. Reżyserem przedstawienia jest Maria Sartova. Stylowe stroje zaprojektował Jerzy Rudzki, a scenografię -z wykorzystaniem wielkich weneckich luster - Jerzy Boduch. Kierownictwo muzyczne sprawuje Tomasz Biernacki. Autorem zgrabnego tłumaczenia tekstu jest Jacek Mikołajczyk, kierownik literacki Gliwickiego Teatru Muzycznego.

Przygotowany z rozmachem i pomysłem spektakl jest więcej niż dobry i wierzę, że doceni to także publiczność. W Stanach Zjednoczonych "Czterdziesta druga ulica" doczekała się ponad 5000 spektakli. W Polsce nie pobijemy pewnie tego rekordu, ale oby jak najdłużej gościła na gliwickim afiszu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji