Artykuły

Muzyka w prasie

"Iwona, księżniczka Burgunda" - opera w czterech aktach według dramatu Witolda Gombrowicza, skomponowa­na przez Zygmunta Krauzego, to utwór, który powstał w roku 2004 pod skrzy­dłami Lecha Kaczyńskiego, ówczesne­go prezydenta Warszawy, "jako prio­rytetowy wkład Miasta Stołecznego Warszawy w obchody Roku Gombro­wicza (2004), ogłoszonego przez Sejm z okazji setnej rocznicy urodzin pisa­rza". Dwa lata później jej prapremie­ra, wystawiona w ramach 49. "War­szawskiej Jesieni" pod honorowym patronatem Prezydenta Rzeczypospo­litej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, zo­stała schlastana przez recenzentów nie tylko muzycznych, ale i teatralnych, których przyciągnęły nazwiska Gom­browicza i Grzegorza Jarzyny, współ­autora libretta.

Janusz Majcherek ("Iwona skrzyw­dzona", "Newsweek Polska", 5 paź­dziernika) wali na odlew: "Autor li­bretta nie uszanował klasyka, kompo­zytor nie miał pomysłów, reżyser pew­nie spał na próbach". Dalej pisze:

Widziałem kilkadziesiąt wystawień "Iwo­ny", lepszych, gorszych, mądrych i wspa­niałych, jak przedstawienie Zygmunta Hubnera w warszawskim Teatrze Po­wszechnym (z Darią Trafankowską, Zbi­gniewem Zapasiewiczem, Mirosławą Dubrawską) oraz beznadziejnie głupawych (z karlicą w roli tytułowej, bodaj w Mannhe­im). Ale takiego knota, jak na "Warszaw­skiej Jesieni", jeszcze nie widziałem.

Tomasz Mościcki ("Teatralny mord na Gombrowiczu", "Dziennik", 2 paź­dziernika) zastanawia się, "kto skorzy­stał na tym dziwnym przedsięwzięciu":

Czy nie był to przypadkiem sam nowy dyrektor Opery Narodowej, czyli Janusz Pietkiewicz? On to bowiem w toaście po premierze zwierzył się z walki, którą sto­czył, by ten tytuł wprowadzić wreszcie na polskie sceny. Z jego płomiennej prze­mowy wynikało, że złe poprzednie dy­rekcje Teatru Wielkiego od ośmiu lat sa­botowały wystawienie arcydzieła. Pięk­ne projekty kulturalne "mogą być reali­zowane dopiero za jakiś czas, gdy nie­chętni ludzie - wraz ze zmianą politycz­nych wiatrów - odchodzą z niesłusznie im danych stanowisk", to z kolei frag­ment zeznań na piśmie złożonych przez dyrektora P. w programie przedstawie­nia. My oczywiście nie wiemy, co to za ludzie, zmiany wiatrów to nie nasza spra­wa, my zajmujemy się kulturą, a nie me­teorologią polityczną. Jeśli jednak ta "Iwo-

na, księżniczka Burgunda" ma wyznaczać kierunek zmian w Teatrze Wielkim, przedłużamy abonament na kablówkę. We francuskim Mezzo co tydzień mamy świetną nowoczesną inscenizację ope­rową. Krauzego-Jarzyny-Grzesińskiego na razie tam nie zapowiadają.

Jacek Sieradzki ("Śpiewem molesto­wana", "Przekrój", 16 października) obwinia przede wszystkim "kuriozalną adaptację":

...miast przebudować strukturę drama­tu, tak by mogła posłużyć za kanwę śpie­wanego widowiska, libreciści po prostu skrócili sztukę Gombrowicza, a pod ocala­łe kwestie Krauze dopisał nuty. Widowisko stało się - używając nomenklatury z innej muzycznej epoki - niekończącym się reci­talem, statycznie wyśpiewywanymi dia­logami podprowadzającymi do arii, których nie było. Uwaga widza z trudem czepiała się pojedynczych, ożywczych pomysłów (powierzenie partii dworskiego zausznika kontratenorowi - wspaniałemu Piotrowi Łykowskiemu). Zabrakło też elementarne­go wyczucia groteski. Wykpiwającą cere­moniały "Iwonę" wbito w kipiące od sztampy "operowe" gesty i rutyniarskie reakcje śpie­waków. Na domiar złego reżyser uznał, że nie wypada robić nowoczesnego teatru bez nieprzystojności, więc kazał królowi mole­stować seksualnie nieszczęsną tytułową bohaterkę.

Krytycy muzyczni nie byli łaskaw­si. Dorota Szwarcman ("Iwona umarła", "Polityka", 12 października) zadaje pytanie: "Nie bardzo wiadomo, po co było coś takiego robić?"

W adaptacji dramatu Gombrowicza, do­konanej przez Grzegorza Jarzynę wraz z kompozytorem, znikła gombrowiczowska cienkość i gryząca ironia, zostało tylko to, co najbardziej trywialne, dodatkowo jesz­cze utrywialnione (dopisana nieudana sce­na erotyczna między Królem a Królową). Nic więc dziwnego, że kompozytor za tą trywialnością poszedł. Jest to muzyczka lekka, łatwa i przyjemna - po prostu muzy­ka teatralna, trudno tę formę nazwać operą.

Według Jacka Hawryluka (Jaka była ,, Warszawska Jesień " 2006, "Gazeta Wyborcza", 2 października) "nudna, powtarzalna, jednostajna opera, prze­rysowana w swej koturnowości wokal­nej, bez pomysłu zarówno na muzykę, jak i na inscenizację" była "klapą fe­stiwalu".

Bartosz Kamiński ("Ukłony w stronę Iwony", "Dziennik", 6 października) zgłasza zastrzeżenia do kompozytora i reżysera:

Kompozytor unika tonu buffo, kreśli hi­storię bohaterki z powagą, niemal namasz­czeniem, z rzadka ożywiając partyturę ra­dosnym rytmem czy odwołując się do pa­stiszu. Kiedy to robi - jak w chwili pojawie­nia się ciotek towarzyszących Iwonie - zdradza słabość do ilustracyjności. Stąd, przy orkiestrowym powabie i melodyce miłej dla ucha tradycjonalistów, opera grzęźnie w banale, który w inscenizacji Weiss-Grzesińskiego podniesiony został do potęgi entej. Trudno orzec, co gorzej przy­służyło się przedstawteniu: chybione zało­żenie kompozytora, który - choć przyzna­je, iż w operze muzyka przejmuje rolę in­terpretatora tekstu - postanowił nie inter­pretować go w ogóle, stawiając na dosłow­ność czy pomysły reżysera, czy może sce­nografia i kostiumy, w których kiczu zamie­rzonego od niezamierzonego odróżnić nie sposób. Dowcip i drapieżność sztuki Gom­browicza, tak rozmydlone przez Krauze­go, Weiss-Grzesiński zastąpił grepsami i wulgarnością.

Tomasz Praszczałek ("Festiwal po­niżej oczekiwań", "Rzeczpospolita", 2 października) także nie oszczędza kompozytora:

...forma operowa sparaliżowała wy­obraźnię muzyczną Krauzego. Byłem ogromnie ciekaw, jak twórca poradzi so­bie z przeniesieniem swojego wyrafino­wanego języka muzycznego na grunt ope­ry. Z tego jednak kompozytor całkowicie zrezygnował, serwując nam muzykę ba­nalnie ilustracyjną, nieoryginalną, plasti­kową.

Zbieżność reakcji krytyków z wyni­kami sondaży politycznych OBOP jest zapewne przypadkowa, niemniej całe to zdarzenie dowodzi, jak trudno jest zostać drugim Lullym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji