Artykuły

Przepustka do zawodu

Zaprezentowany na szkolnej scenie spektakl dyplomowy IV roku Wydziału Aktorskie­go Państwowej Wyższej Szko­ły Teatralnej w Warszawie dowodzi pewnej konsekwencji Jana Englerta, tyczącej za­równo doboru repertuaru (ko­niecznie coś z Fredry) na przedstawienie dyplomowe, jak i sposobu prezentacji mło­dych aktorów na scenie.

Dwa lata temu, w tej sa­mej szkole, Jan Englert przy­gotował ogromnie zabawny i bardzo podobający się pu­bliczności spektakl dyplomo­wy "Czyste szaleństwo'", skła­dający się ze scen będących wyimkami m.in. z dramatów Shakespeare"a, Moliere'a, Fre­dry, Potockiego. Teraz En­glert ograniczył się do tek­stów Aleksandra Fredry. Au­tor scenariusza i zarazem re­żyser przedstawienia wybrał fragmenty z czterech komedii: "Dożywocia". "Zemsty", "Pana Jowialskiego" oraz "Męża i żo­ny", i tak je wzajemnie po­przeplatał iż powstał z tego zabawny spektakl, będący lek­kim pastiszem, tak materii li­terackiej, jak i stylu grywa­nia komedii Fredry.

Autor scenariusza założył, iż widz zna te komedie Fred­ry. Bo i któż ich nie zna? A są i tacy (sama do nich nale­żę), którzy wręcz czują ma­ły przesyt Fredrą (niczego nie ujmując naszemu największe­mu komediopisarzowi). I za­pewne z własnej woli nie wy­braliby się na żadną z tych czterech komedii. Chyba, że "reżyser ma pomysły" lub aktorzy grają z mistrzowską klasą. W omawianym spek­taklu aktorzy nie zagrali kon­certowo, ale kilka osób zwró­ciło na siebie uwagę, wśród nich zabłysnął w charaktery­stycznej roli Łatki Jacek Braciak.

Nazwałam kiedyś wspomnia­ne już "Czyste szaleństwo" rodzajem "palcówek". Myślę, że to określenie mogę zastoso­wać także i do obecnego przed­stawienia, skomponowanego w taki sposób, by owe różnorod­ne scenki umożliwiły zaprezen­towanie umiejętności aktor­skich całemu zespołowi.

Niełatwo oceniać umiejęt­ności aktorów - dyplomantów w spektaklu, który wprawdzie sprawiedliwie wszystkim daje szanse pokazania warsztatu aktorskiego, ale jego struktu­ra nie stwarza aktorowi mo­żliwości zbudowania od po­czątku do końca granej przez siebie postaci, tak, by na oczach widza dokonywał się proces zachodzących w tej postaci zmian. W ten sposób aktor miałby szansę zaprezen­tować całą gamę uczuć i sta­nów swego bohatera. Choć, z drugiej strony, ilu z tych młodych aktorów sprostałoby takiemu zadaniu? Pozostańmy zatem przy "Fredraszkach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji